Moje dzieci były zrozpaczone. Ta jedna rzecz zrujnowała nasze wakacje nad Bałtykiem
"Uwielbiam Bałtyk. Gdy byłam mała, jeździłam z rodzicami nad polskie morze każdego roku. Z tymi wyjazdami wiąże się wiele pięknych wspomnień. To było oczywiste, że właśnie tak będę spędzać wakacje również z moją własną rodziną.
Poza sezonem
Gdy urodził się Franek, wdrożyłam swój wakacyjny plan. Nie mogłam się doczekać pierwszych rodzinnych wakacji. Gdy na świat przyszła Zuzia, z zachwytem jeździliśmy także we czwórkę. Wyjazdy z dziećmi nie są łatwe, ale mam poczucie, że jeśli dobrze wybierze się miejsce na urlop, jest tu bardzo dużo różnych opcji i nie brakuje atrakcji.
Wybieraliśmy termin czerwcowy, by uniknąć tłumów. Pogoda sprzyjała nie tylko zabawom na plaży, ale i wycieczkom rowerowym po okolicy. Było super! W tym roku jednak po raz pierwszy wyjechaliśmy w pełnym sezonie. Syn poszedł do szkoły i nie było mowy o urlopie w czerwcu czy wrześniu.
Upał nas zaskoczył
Trochę obawiałam się tłumów, ale nie było źle. Natomiast temperatura i jej konsekwencje dosłownie zniszczyły nam wakacje. Było zbyt ciepło na wycieczki i inne aktywności, pozostało plażowanie. Pomyślałam, że to nie taki zły pomysł. Dzieci nie są już malutkie, posiedzimy i odpoczniemy, a one pochlapią się w wodzie. Całą drogę nie mogły się doczekać, kiedy nareszcie wejdą do morza.
Radość trwała niezwykle krótko, bo już drugiego dnia urlopu okazało się, że sanepid zamknął kąpielisko. Wszystko z powodu sinic. Dla mnie to nie jakiś problem, bo same kąpiele w morzu nie są dla mnie atrakcją i wystarczy mi tylko jego widok i szeroka piaszczysta plaża. Z kilkulatkami jest jednak znacznie gorzej.
Dzieciakom ciężko było wytłumaczyć, że mają nie zbliżać się do wody. Nie mogą jej nabierać do wiaderka, by robić mokry piach, budować zamki z fosą tuż przy brzegu, czy też się kąpać. O ile starszy syn był zawiedziony, ale wyrozumiały, to córka ciągle płakała. Tyle naopowiadaliśmy jej o zabawach w morzu. Przywiozła różne gadżety do wody i długo na to czekała.
Ciężko o alternatywę
Stwierdziliśmy, że może lepiej nie zabierać dzieci na plażę, by nie było im przykro. Upał jednak nie ułatwiał sprawy. Nie mogłam patrzeć na ich smutne miny i tę rozpacz w oczach. To był tylko tygodniowy wyjazd i przez większość czasu nie zamoczyły w morzu nawet stopy. W drodze powrotnej pociągiem stwierdziły, że to były okropne wakacje. Mimo iż bardzo się staraliśmy, najważniejszy element wyjazdu praktycznie nie został spełniony.
Obawiam się takiego ryzyka w przyszłości. Wyjazd ten był bardzo drogi, bo w lipcu ceny są kosmiczne. Sinice to loteria, której nie da się przewidzieć, tym bardziej że kwaterę rezerwuje się pół roku wcześniej. Zaczynam mocno rozważać, czy jednak zagraniczne wakacje z basenami nie będą lepszą opcją dla moich dzieci. Nad Bałtyk w sezonie na pewno już nie pojadę".