Współczesne nastolatki wyginą. Ich kolonijna bielizna jest najlepszym na to dowodem

Redakcja MamaDu
13 lipca 2023, 14:06 • 1 minuta czytania
Młodzież jest szczególna, to wiek wielkich zmian, nauki. Życia, doświadczania, buntu, jako przejawu własnej autonomii i niezależności. To wszystko jest ok, ale czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że pewne granice zostają przekroczone. Napisała do nas czytelniczka, która opisuje swoje doświadczenia z kolonii z nastolatkami w Polsce.
Współczesne nastolatki są tak osadzone w świecie wirtualnym, że przyziemny zdaje się ich nie dotyczyć. Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Poniżej pełna treść listu.

"Jedne z najdroższych kolonii w Polsce"

"Przez 10 lat życia zawodowego jeździłam na kolonie, widziałam już wszystko. Przez pierwszych kilka sezonów działałam z koloniami dla najuboższych dzieci, dzieci zaniedbanych, żyjących na co dzień w trudnych warunkach. To było doświadczenie trudne, ale towarzyszenie im i patrzenie na ich radość i chwilową chociaż beztroskę, absolutnie bezcenne. Te dzieci miały w sobie wdzięczność, traumę i ozdrowienie w jednym.


W ostatnich latach pracy tego typu zmieniłam kierunek i wyjeżdżałam z jednym z najdroższych biur podróży w Warszawie organizujących kolonie dla dzieci w różnym wieku. Nie będę porównywać tych doświadczeń, były skrajnie inne.

Napiszę o tym, czego nie da się nie zauważyć i co stanowi dla mnie gorzką refleksję: Obecne pokolenie nastolatków żyje w równoległym, wirtualnym świecie i wydaje się nie posiadać fundamentalnych umiejętności.

Dziewczynki i chłopcy nie dbają o higienę, szkoda im na to czasu? Nie są do tego przygotowane przez rodziców? Nie umiem wskazać jednego źródła tego zjawiska, myślę, że tych czynników jest ich wiele.

Brudna bielizna była w pokojach klasykiem. Majtki z zaschniętą krwią menstruacyjną zdarzało nam się znajdować pod łóżkiem. Resztki jedzenia, niedojedzone pootwierane paczki chipsów, klamki aż klejące się od brudnych dłoni. Od tych młodych ludzi niestety brzydko pachniało, nie da się tego napisać subtelniej. Prysznic stanowił jakiś rodzaj naszego wymysłu, abstrakcji.

To nie tak, że nie rozumiem, że te dzieci były tam na wakacjach, ale chyba są jakieś granice? I prysznic przydałoby się wziąć nawet na wakacjach…

Chciałabym wierzyć, że tej młodzieży wystarczy ich kreatywność, otwartość i umiejętności opanowania technologii, ale nie wiem sama, mam wątpliwości. Można być świetnym artystą, ale jeśli nie zachowujesz fundamentalnych zasad higieny, to narażasz nie tylko swoje zdrowie, ale również innych.

Czy za dwie dekady te dzieci będą żyły w barłogach, tego samego nauczą swoje dzieciaki? I skąd właściwie bierze się ta ignorancja? Czy wszystko można wytłumaczyć ich młodym wiekiem? Wolnością, którą dają im rodzice?

Jako pedagożka i matka trojga dzieci myślę, że istnieje potężna różnica między wolnością w jej właściwym, większym, życiowym znaczeniu a zaniedbaniem tak podstawowych wzorców, jak dbałość o siebie, swoje otoczenie, zdrowie.

Jest źle. Nie wiem, dokąd ich te zaniedbania zaprowadzą…".

Czytaj także: https://mamadu.pl/175205,popelnilam-blad-jako-mloda-wychowawczyni-kolonijna-zapamietam-go-na-dlugo