Popełniłam błąd jako młoda wychowawczyni kolonijna. Zapamiętam go do końca życia
To był czas, który redefiniował pojęcie pracy, odpowiedzialności i wytrwałości. Rozbił mnie i złożył na nowo. Dobrze było tego doświadczyć, pod każdym względem. Po powrocie długo w snach jeszcze odliczałam dzieci, czuwałam, miałam wrażenie, że w progu stoi moja podopieczna i mówi: "Ciociu, nie mogę spać".
W czasie jednego z turnusów zdarzyło się jednak coś, co kompletnie mnie rozbiło i dało nauczkę do końca życia. Jedna z dziewczynek w mojej grupie przyjmowała leki. Dość powiedzieć, że jej stan zdrowia wymagał stałego nadzoru lekarza i wsparcia farmakologicznego. Sprawa była poważna. Na wstępie zostałam pouczona i poinformowania o tym, jakie są moje zobowiązania w tym zakresie, a należało do nich zaprowadzenie małej do lekarza, każdego ranka, przed śniadaniem.
Tego dnia zapomniałam. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, zapomniałam.
Moment, w którym zobaczyłam na śniadaniu, jak je i uświadomienie sobie, że nie wzięła lekarstwa, które długofalowo ratowało jej życie, nie tylko zdrowie, był jednym z najtrudniejszych w moim życiu. Przygniótł mnie ciężar odpowiedzialności za życie tego poznanego kilka dni wcześniej dziecka. Zastygłam.
Odpowiedzialność i wdzięczność
Wydarzenie z perspektywy czasu nie brzmi tak dramatycznie, jakim wtedy zdawało się w moich oczach. Podeszłam do przełożonej, wprost powiedziałam o swoim zaniedbaniu. Okazało się, że lekarz sam przyniósł dziecku lekarstwo i dopilnował, by je zażyło. Odpowiedzialność finalnie rozłożyła się na więcej osób niż niedoświadczoną studentkę, która dysponowała właściwie tylko dobrym sercem i chęciami.
Nic się nie stało, chociaż tego dnia straciłam szansę na premię, nie miało to już dla mnie żadnego znaczenia. Cały dzień czułam wdzięczność, że ktoś zaopiekował się moim obowiązkiem i podał dziecku lekarstwo. Tylko to miało znaczenie.
Chcę napisać, że praca wychowawcy na koloniach bywa pracą niezwykle ciężką, pod każdym względem. Opieka nad nieznajomymi dziećmi, które w jednej chwili stają się zależne od ciebie – to wiele.
Nie zamieniałbym tego doświadczenia na inne, mocno wierzę, że wszystko nas kształtuje. Wiem jednak, jak bywało trudno i nie złożyłabym podania o pracę z taką lekkością. To nie jest praca dla każdego.