Zaprosiłam bliskich na urodziny dziecka. Po tym co zrobili, córka zalała się łzami

Dominika Bielas
10 lipca 2023, 10:47 • 1 minuta czytania
Urodziny to niezwykle ważny dzień dla każdego dziecka. Wszystkie marzą o bajkowym przyjęciu, jednak bez gości to już się może nie udać. Milena jest załamana tym, jak rodzina i przyjaciele traktują jej dziecko. W ciągu roku sama dostosowuje swoje plany, by uczestniczyć w innych przyjęciach, dla jej córki nie robi tego nikt.
Urodziny powinny być radosnym dniem. Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Gdy moja córka przyszła na świat 5 temu, nawet nie miałam pojęcia, że świętowanie urodzin latem może być aż tak problematyczne. Nie miałam oczywiście na to zbyt dużego wpływu, ale szczerze mówiąc, przy planowaniu kolejnej ciąży już zwróciłam na to uwagę.


Na początku aż tak bardzo się nie przejmowałam tym, że nikt nie dość, że nie pamięta o urodzinach córki, to jeszcze nigdy nie ma czasu, by wpaść. Myślałam, że muszą się przyzwyczaić, a dla maluszka przecież nie ma to różnicy. Zaliczyliśmy też pandemię, która również była dobrą wymówką...

Gdy zaczyna rozumieć, cierpi

Trzecie urodziny były trudne. Julka zaliczyła już przyjęcia koleżanek i kuzynów, i wiedziała, jak ono wygląda. Przy trzecich urodzinach bardzo czekała na swój tort, świeczki i... gości. Spotkaliśmy się w bardzo kameralnym gronie, bo nikt nie mógł, rok później było to samo. Co roku planuję, a ona z nadzieją czeka.

W tym roku wybrała motyw, kubeczki, talerzyki, baloniki i kreację. Szykowała się i odliczała dni, wciąż dopytując, kiedy będą jej urodziny. Widząc, że co roku jest to olbrzymim problemem, postanowiłam wszystkich obdzwonić znacznie wcześniej. W razie czego przecież można ustalić termin, który podpasuje wszystkim.

Mimo przeróżnych prób znowu praktycznie wszyscy odmówili, nie dając żadnej alternatywy. Każdy zasłania się wcześniej zaplanowanymi planami wyjazdowymi. I ja to rozumiem, ale nie będę przecież robiła jej urodzin we wrześniu, gdy już wszyscy osiądą w domach.

Najbardziej mnie boli, że ta rozmowa jest każdego roku i naprawdę można uwzględnić jeden dzień w swoich planach, by wpaść do dziecka na torcik. To potem ja siedzę ze zrozpaczonym dzieckiem i tłumaczę, że inni mają plany i przekonuję, że i tak będzie fajnie.

Nie chodzi o prezent

Oczywiście każdy deklaruje, że Julka ma się nie martwić, bo prezent dostanie. Tylko że tu absolutnie nie chodzi o prezent, a o wspólne świętowanie. O śpiewanie sto lat, o to, by inni patrzyli, jak dmucha na świeczki.

Tak więc w weekend przystroiliśmy dom balonami, upiekłam tort i dmuchała te swoje wymarzone świeczki jedynie z nami i jednymi dziadkami. Reszta nie dotarła, starałam się to wytłumaczyć córce, ale smutek i zawód był olbrzymi. I zupełnie mnie to nie dziwi.

Tak bardzo mnie to rozwala emocjonalnie, że gdy zaczęliśmy się starać o drugie dziecko, odczekaliśmy, by na bank nie urodziło się latem. To jakiś koszmar. Niby ciepło, lato i fajnie, a tak naprawdę wszyscy bliscy mają cię w nosie, bo zawsze mają ważniejsze plany.

Takie urodziny to przekleństwo. Dziecko cierpi przez egoistycznych dorosłych.

Bardzo to przykre".

Czytaj także: https://mamadu.pl/162961,klasowe-urodziny-moga-dziecku-sprawic-duzo-przykrosci