Ten nowy trend po maturze wkurza rodziców. Młodzież robi to dla siebie
Kwiecień. Spotykam się z Anią. Jest wyraźnie zestresowana. – Słuchaj, Ola właśnie mi powiedziała, że nie idzie na studia! – w głosie przyjaciółki słyszę panikę. Pytam, jaki ma plan. Ola, nie Ania, w końcu to jej córka kończy w tym roku liceum, a nie ona. Zakładam (błędnie?), że to maturzystka powinna mieć pomysł na przyszłość, nawet tę najbliższą, a nie jej rodzice.
– No ja nie wiem, słuchaj, nie wiem! Ona chyba nie wie, co mówi! Twierdzi, że wyjedzie za granicę. Najpierw do Tajlandii. Chce podróżować, spać w hostelach, łapać jakieś dorywcze prace – panikuje moja przyjaciółka. Wydaje się załamana. I przerażona.
Super ten pomysł, myślę sobie, zazdroszczę Oli. Dlatego spokojnie słucham dalej: – No i mówi, że nie wie, czy w ogóle będzie studiować. Może tak, a może nie. Chce to przemyśleć przez ten rok. Zastanowić się, czego w ogóle chce i co jest ważne. Jezu, Karolina, co ja mam zrobić?! – rozpacza Anka. "Może gap year od zamartwiania się?", myślę sobie.
Gap year, czyli przerwa od nauki
Gap year. Rok przerwy. W krajach zachodnich nie tak nowy pomysł na życie, w Polsce zyskuje dopiero na popularności. Gap year może być czasem przerwy od pracy (to anegdotyczne rzucenie pracy w korpo i wyjazd w Bieszczady, tyle że Bieszczadami może być tu cały świat), ale też od nauki.
Bo gap year najpopularniejszy zdaje się wśród maturzystów, którzy zamiast od razu pędzić na uczelnię, robią sobie przerwę od nauki. Może też być gap year studencki, rok dziekanki albo przerwa między licencjatem a magisterką.
To czas, kiedy młody człowiek może zastanowić się, czego tak naprawdę chce od życia, co go kręci, a co absolutnie nie. Czy rzeczywiście chce studiować tę informatykę, czy może jednak wolałby rozkręcić jakiś biznes? Uczyć się projektowania graficznego czy może pracować w szkole? Możliwości jest wiele, ale żeby podjąć w pełni uświadomioną decyzję, warto dać sobie szansę doświadczania różnych rzeczy, miejsc, kultur.
Taki gap year może wyglądać różnie. Najczęściej kojarzy się z wyjazdem za granicę, podróżami, podejmowaniem dorywczych prac lub wolontariatem. Równie dobrze można nie wyjeżdżać, próbować swoich sił na miejscu: na stażach, pracując w kawiarni, udzielając się w wolontariacie, wyplatając koszyki z wikliny – każdemu według potrzeb. Każda z tych opcji pozwala odpocząć, zawrzeć nowe znajomości, poznać nowe rzeczy, zdobyć doświadczenia, na które nie byłoby szans na co dzień.
Rodzice vs gap year dziecka
Jedną z naszych najważniejszych ról jako rodziców jest mądre wspieranie dzieci w ich życiowych wyborach. I o ile nie są to rzeczy, które zagrażają ich zdrowiu lub życiu, naszym zadaniem powinno być zaakceptowanie ich drogi życiowej, nawet jeśli jest inna od tej, którą my dla nich widzieliśmy.
Zanim załamiesz ręce, że twoje dziecko od razu po maturze nie biegnie składać wniosków na uczelnie wyższe, odpuść. Zatrzymaj się. Co się stanie, jeśli zacznie studia rok później? Co się stanie, jeśli zdecyduje się ich nie podjąć? Co je uszczęśliwi? Je, twoje dziecko, nie ciebie i twoich sąsiadów czy krewnych. Czego dla niego chcesz najbardziej? Czy nie szczęścia właśnie? Tego, by żyło w zgodzie z sobą i swoimi wartościami?
Jeśli odpowiedź na to pytanie brzmi: "Studiów. Najbardziej pragnę dla niego studiów", to przepraszam, ale to ty masz problem, nie twoje dziecko.
Jestem przekonana, że nic tak bardzo nie pomaga w zrozumieniu siebie i swoich potrzeb jak taka przerwa od ciągłej nauki i kieratu, podczas których nie mamy szans na złapanie oddechu i autorefleksję. Nic tak nie poszerza horyzontów jak gap year, naprawdę.
Mój rok przerwy (relaksu i odpoczynku)
I wiem, o czym mówię. Sama zrobiłam sobie taki gap year między licencjatem a magisterką. A nawet gap years, bo trwało to dwa lata. Mój ojciec załamywał ręce, uważał, że marnuję swój potencjał. Studia są najważniejsze, studia! I co? Studia skończyłam, ale te dwa lata przerwy były najlepszym doświadczeniem w moim życiu. Tego, ile dowiedziałam się o świecie, ludziach i o sobie wreszcie, nie nauczyłabym się w murach uczelni.
Nie myślałabym tak, jak myślę teraz. Byłabym innym człowiekiem. Dlatego, drodzy przyjaciele, rodzice nastolatków, mogę was wysłuchać, ale usłyszycie ode mnie tylko: super ten pomysł, najlepszy, niech jedzie! I mam nadzieję, że moje dzieci też będą chciały zrobić sobie gap year. A ja wtedy będę je z głębi serca wspierać. Ba! Sama im te plecaki spakuję, przysięgam.
Czytaj także: https://mamadu.pl/162283,list-moj-syn-nie-chce-zdaawac-matury-wstydze-sie-tego