"Mnie ostatnio tak stłukli pasem, że nie mogłem siedzieć kilka dni". To też o nas

Magdalena Woźniak
16 maja 2023, 13:08 • 1 minuta czytania
"Ja ostatnio poszłam do szkoły z kapciem matki odbitym na policzku. Zamiast iść do kościoła, byłam z… koleżanką w parku na sąsiednim osiedlu i sąsiad nas zobaczył – Kasia lekko się zaczerwieniła, zawstydzona". To fragment posta, który porusza wiele warstw: przemoc, definicję wychowania na przestrzeni lat i traumę. Warto przeczytać do końca i odpowiedzieć sobie na pytanie: w którym miejscu tej układanki jesteśmy?
Międzypokoleniowy konflikt trwa od dekad, nie jest pewne czy kiedykolwiek położymy mu kres. Fot. Unsplash.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Autorką posta jest autorka książek, wykładowczyni. Promotorka zdrowego wychowania dzieci oraz budowania relacji bez przemocy i lęku, Joanna Ławicka.


Powielone schematy

Tekst łączy swoista kompozycyjna klamra: dialog między dzieciakami siedzącymi na podwórku. Ich historię dzieli całe pokolenie.

Pierwsza grupa dzieci, lata 90: "Pochodzili z dobrych domów. Dzieci inżynierów, nauczycielek, lekarzy i urzędniczek. (…) Wiadomo. Ważne, żeby dzieci na ludzi wyprowadzić".

W dialogu między nimi przemoc cielesna, jako narzędzie wychowawcze. Na ciele ślady po kablach i plastikowych szabelkach.

Przeciągła cisza, nieme porozumienie.

Scena druga: Grupa dzieci na osiedlowym podwórku. Prawdopodobnie dzieci tych pierwszych, którzy dorośli i zostali rodzicami. W dialogu przemoc, ale już innego rodzaju. Krzyk, czasem psychiczny szantaż. Odbieranie dzieciom przez rodziców telefonów, komputerów. Brak międzypokoleniowego zrozumienia.

Przeciągła cisza, na ciele ślady po samookaleczaniu.

Dorośli pełni lęku to zlęknieni rodzice

A między tymi scenami jeszcze jeden ważny wątek: dorosłego życia dzieci z pierwszej sceny, tych ze śladami kabli na pośladkach. Ich dojrzałość obciążona traumą, brakiem akceptacji, lękiem. Dorosłość, w której cytuję za autorką posta: "Już nie tłuczemy dzieci pasem ani szabelką. (…) Wyszliśmy na ludzi. Radzimy sobie, a co. Jak jest ciężko, pomaga whisky, albo browar. Wino-szlachetny trunek wykształconych ludzi. Zbyt trudny dzień w robocie, za dużo stresu? Na luzie, mamy też leki, te od lekarza, bo przecież jako światli, wykształceni ludzie chodzimy do psychiatry".

Międzypokoleniowy konflikt

Dlaczego tak rusza mnie ten post?

Dlatego że jest o nas wszystkich. I zdziera z nas wszystkich maski. I jest o tym, że każde pokolenie dorosłych w jakiejś części, czasami głęboko ukrytej, chce dobrze dla swoich dzieci. Kieruje nimi miłość, która w pewnym momencie przybiera nieoczywiste kształty formowana przez traumy, lęki, niepokoje, stereotypy, lub mody wychowawcze.

A państwo? W którym miejscu tej niekończącej się wymiany sił jesteście?

Czytaj także: https://mamadu.pl/173264,porzuc-pozycje-ofiary-sytuacji-zyciowej-rodzicu-te-slowa-sa-do-ciebie