Nowy trend komunijny przeraża. To czyste okrucieństwo, nie róbcie tego!

Redakcja MamaDu
13 kwietnia 2023, 10:20 • 1 minuta czytania
Dorośli już zupełnie oszaleli, kiedy w grę wchodzi komunia. Były już śmiertelnie niebezpieczne quady, elektryczne hulajnogi, wypasiona elektronika, ale nowy trend prezentowy, o którym donosi "Gazeta Wyborcza", to już gruba przesada i dowód, że ludzka głupota nie zna granic.
Prezent na komunię to ważna część tej religijnej uroczystości. Pomysły bywają zadziwiające, ale żywa małpa to już gruba przesada. fot. 123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W artykule na wyborcza.pl, zatytułowanym "To nie hodowle. To produkcja żywych zabawek". Próbujemy kupić małpę w Polsce, Jakub Chełmiński pisze o nowej modzie, której ulegają Polacy za sprawą "uroczych" filmików na TikToku czy Instagramie. Jeśli chcesz dać dziecku na komunię niezapomniany (i drogi!) prezent, kup mu… małpkę. Żywą, nie wódkę.

Kup pan małpę

– Niektórzy nie hodują małp, tylko produkują żywe zabawki. Byle częściej, byle więcej – mówi dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" hodowca naczelnych, który prosi o anonimowość. Sam jest przeciwny kupowaniu tych zwierząt w prezencie: – Na dzień dobry mówię, że małpy nie mają zwieraczy. I że nie sprzedaję, żeby je ubierać w pieluszki i sukienki – podkreśla.

Chełmiński przeprowadził śledztwo w internecie. Ogłoszenia o sprzedaży małp: kapucynek, marmozet, pigmejek znajduje bez problemu. Ceny? Od 6 do 40 tys. zł. Małpki na zdjęciach są wystylizowane, od razu wiadomo, do jakiego odbiorcy mają trafić. Kapucynka w niemowlęcym beciku, małpka w wózku tuląca misia… Ta za 6 tys. zł to marmozeta białoucha, jeszcze niemowlę. Na zdjęciu jest niewiele większa od dłoni, na której "pozuje".

Dziennikarz dzwoni pod numer podany w ogłoszeniu z marmozetą. Pyta o to, czego potrzebuje, by móc ją hodować. Pani po drugiej stronie telefonu informuje go, że wystarczy klatka jak dla królika na początek, a potem taka większa dla papugi. I jeszcze czas jest potrzebny, bo takiego malucha to trzeba karmić co cztery godziny. I najlepiej to od razu dwie małpki wziąć, wtedy będą się ze sobą bawić. A jeśli w domu są dzieci to tym lepiej, bo marmozety lubią się przytulać… I już, zaprasza po odbiór.

Dostępna od zaraz

Kiedy chcesz adoptować kota, musisz pokazać jego tymczasowemu opiekunowi swoje mieszkanie. Udowodnić, że balkon jest zabezpieczony siatką, a w łatwo dostępnym miejscu stoi kuweta – po jednej na kota, jeśli mieszka ich z tobą więcej. Musisz przejść rozmowę kwalifikacyjną. Otrzymasz listę wymagań i wskazówek. Z powodu kota – zwierzęcia, które, jak podaje "National Geographic", jest udomowione od co najmniej 3,5 tys. lat. 

Tymczasem małpę możesz wziąć do domu "od ręki" i trzymać w klatce dla królika. Dla chęci zysku pseudohodowcy zrobią wszystko, dobrostan zwierząt na pewno nie spędza im snu z powiek. Na szczęście są i odpowiedzialni hodowcy: – Sprzedaję jednemu klientowi na 200 telefonów – mówi anonimy hodowca w artykule "Wyborczej". – Jak słyszę, że ktoś chce przyjechać po "małpkę", to od razu go skreślam. Jeśli nie nauczył się nawet nazwy gatunku, to znaczy, że nic nie wie o tych zwierzętach – podkreśla.

Żeby kupić u niego małpę, klient musi przyjechać na rozmowę, pokazać pomieszczenie, które przygotował dla zwierzaka, nie może mieszkać z dziećmi ani pracować na etacie. Małpy wymagają stałego nadzoru. Dobierają się do wszystkiego, co znajdą. Mają kłopoty ze zdrowiem. Nie mają zwieraczy, więc ludzie wkładają im pieluszki. Od tego chorują na kałowe zapalenie dróg moczowych.

Małpka na komunię i dla narzeczonej

A jednak ludzi, którzy szukają takiego egzotycznego i oryginalnego prezentu na komunię, nie brakuje. Wspomniany hodowca w swoich ogłoszeniach pisał wprost: "Nie sprzedaję na komunię i przed świętami". – To było nagminne, że ludzie chcieli kupić jako zabawkę dla dziecka – wyjaśnia. – Ale i teraz dzwonią, choćby panowie, którzy potrzebują "małpkę dla narzeczonej".

– To tylko tak słodko wygląda na foteczkach z Instagrama. W rzeczywistości życie z małpą jest bardzo trudne – mówi dziennikarzowi Nadia Chlebicka z fundacji Epicrates. Do fundacji trafia wiele małp, których właścicieli przerosła opieka nad nimi. 

Nic dziwnego, zabierane od matek małpy mają silne zaburzenia behawioralne. Im starsze zwierzę, tym problem staje się większy. W okresie dojrzewania małpy chcą dominować domowników. W szczególnie trudnej sytuacji są dzieci. Małpy są dzikimi zwierzętami. Gryzą. Jak podkreśla hodowca we wspomnianym artykule, taka urocza i słodka kapucynka może nawet odgryźć palec lub małżowinę uszną.

Zwierzęta jak zabawki

Rozmówcy Chełmińskiego mówią o nieodpowiedzialności właścicieli małp. O przebieraniu tych zwierząt w sukienki i garnitury. Traktowanie jako zabawki lub substytutu dziecka. Tymczasem to inteligentne i stadne ssaki. – Trzymanie pojedynczego osobnika jest znęcaniem się nad nim – podkreśla Łukasz Skoromucha, weterynarz, specjalista od zwierząt nieudomowionych. 

A małpy to nie wszystko. Sprzedawcy oferują w necie lisy fenki, karakale, serwale, dingo. – Pojawiają się też małpiatki, w tym lemury, ale też lori wysmukłe czy galago. To też naczelne. Kupowane są, bo mają te wielkie, "słodkie" oczy jak niemowlęta – mówi dziennikarzowi "Wyborczej" Łukasz Skoromucha.

– Problem w tym, że te oczy to ich przystosowanie do nocnego trybu życia. Są duże, żeby wyłapywać nawet niewielkie ilości światła. Zmuszanie ich do życia za dnia to jak ciągłe bombardowanie żarówką w oczy, jakby były na przesłuchaniu. Wywołuje ciągły stres, ale też może prowadzić do uszkodzenia wzroku – tłumaczy.

Ale czego się nie robi, żeby zabłysnąć w towarzystwie naprawdę wypasionym prezentem, prawda?

Czytaj także: https://mamadu.pl/162547,prezenty-na-komunie-drogi-prezent-nie-swiadczy-o-naszym-zaangazowaniu