Jak kochać dziecko tak, by go nie zniewolić? Terapeuta o tragicznym konflikcie

Magdalena Woźniak
04 kwietnia 2023, 13:44 • 1 minuta czytania
Ile razy poczułaś, że podążasz niewłaściwą drogą, podjęłaś niewłaściwą decyzję? Czy posłuchałaś siebie, swojego ciała? Czy w ogóle jeszcze je słyszysz? O tragicznym konflikcie, który zaczyna się już w dzieciństwie, mówi jeden z najbardziej znanych lekarzy naszych czasów, Gabor Maté.
Dzieci i dorośli tkwią w konflikcie między prawdą a przywiązaniem. Fot. Toni Canaj/ Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dr Gabor Maté to kanadyjski lekarz węgierskiego pochodzenia. Przez ponad trzy dekady pracował z ludźmi u kresu życia, uzależnionymi i cierpiącymi na choroby psychiczne. Jego książki zostały wydane w 25 językach na całym świecie.


Autentyczność vs. przywiązanie

W jednym z filmów mówi o największym konflikcie wewnętrznym, z jakim mierzymy się jako ludzie. Tym samym definiując źródło cierpienia dzieci i dorosłych:

"Kiedy dziecko przychodzi na świat, ma dwie potrzeby. Pierwszą z nich jest potrzeba przywiązania. (…) Rodzice muszą być przywiązani do dziecka. W przeciwnym razie niemowlę po prostu nie przeżyje. (…) Tak więc przywiązanie jest ogromną potrzebą. Musimy nawiązywać kontakty, przynależeć, być kochanym oraz kochać. To jedna z podstawowych ludzkich potrzeb.

Mamy też inną potrzebę, a mianowicie potrzebę autentyczności. Autentyczność (…) to zdolność interpretowania tego, co czujemy, pozostawania w kontakcie z naszymi ciałami i wyrażania tego, kim jesteśmy oraz do manifestowania tego, kim jesteśmy poprzez nasze działania oraz relacje z innymi. (…)

Co dzieje się z dzieckiem, gdy potrzeba przywiązania nie jest zgodna z potrzebą autentyczności? Innymi słowy, jeśli będę autentyczny, zostanę odrzucony przez rodziców. Jeśli będę czuć to, co czuję i wyrażać to, co czuję, oraz obstawać przy swojej prawdzie, moi rodzice mogą sobie z tym nie poradzić.

Rodzice, nieświadomie, wysyłają takie sygnały bez przerwy. Nie dlatego, że chcą, nie dlatego, że nie kochają dziecka, nie dlatego, że nie robią wszystkiego, co w ich mocy. Ale ponieważ sami są stłumieni, przeszli jakąś traumę, cierpią, bądź żyją w stresie.

Stłumiona zostaje nasza autentyczność, nasze emocje. A kiedy mamy 25, 30 lub 35, 40 lat, okazuje się, że nie wiemy, kim jesteśmy. Ktoś zapyta, co czujemy, na co my odpowiadamy: 'Nie mam pojęcia'. (…)

Zatem staje się to nie naszą pierwszą naturą, ale drugą naturą. Tłumić nasze uczucia, stracić kontakt z samym sobą i stłumić własne przeczucia. A później płacimy za to w formie uzależnienia w postaci choroby psychicznej bądź jakiejkolwiek innej choroby fizycznej.

Wszystko to zaczęło się od tego tragicznego konfliktu, w którym dzieci nigdy nie powinny być, a jednak nieustannie są konfrontowane. Między autentycznością z jednej strony a przywiązaniem z drugiej. I nawet jako dorośli, bardzo wielu ludzi cierpi, ponieważ chcieliby być sobą, ale boją się, ponieważ wiedzą, bądź obawiają się, że jeśli będą sobą, stracą ważne dla nich relacje oparte na przywiązaniu".

Czy dajesz dziecku wolność?

Kiedy czytam te słowa, moją główną myślą jest: "By poprowadzić dziecko w autentyczności i przywiązaniu, musimy zacząć od swojej świadomej pracy".

Tylko dojrzały, autentyczny dorosły, będzie kochać dziecko tak, by go nie zniewolić. Czy jako dorośli, jesteśmy w stanie przepracować wszystkie swoje traumy, by dać wolność najpierw sobie, a potem swoim dzieciom? Myślę, że to bardzo, bardzo trudny proces.

Co więc możemy zrobić? Jak nie zamknąć dziecka w tej klatce "podążaj za mną, ponieważ daję ci miłość"?

Dla mnie jedną z dróg ku temu jest przyznawanie się przed córką do własnych win, błędów i niedoskonałości. Autentyczność w tym, że jestem tym, kim jestem, właśnie w tym momencie i nic więcej nie jestem w stanie z siebie dać.

To już jakaś cząstka autentyczności, którą próbuje jej pokazać. Dać jej głos w naszej rodzinie. Jednocześnie widzę wysokie mury, skrępowanie, społeczne schematy, stereotypy i nie wiem, na ile mam w sobie siły, by te mury dla niej znieść.

A może to też ma w sobie coś z autentyczności? Może czasem wystarczyłoby częściej mówić: "Kocham cię, zawsze będę cię kochać, ale nie zawsze będę definicją mądrości i siły".

Czytaj także: https://mamadu.pl/172397,psycholozka-transplciowosc-byla-zawsze-nie-byla-tylko-nazwana