Ona wie, co mówi. Marie Kondo o tym, jak dbać o porządek, gdy masz dzieci (i czy w ogóle ma to sens)
Był czas, że świat szalał za Marie Kondo i jej praktykami na sprzątanie domu. Jeszcze teraz nie brakuje zapaleńców, którzy kupują jej książki i oglądają na Netfliksie "Sprzątanie z Marie Kondo".
Kobieta pokazywała, jak żyć w sposób gładki, minimalistyczny i pod linijkę, bo tym, czego naprawdę potrzebujemy w życiu, jest regał z równo ułożonymi książkami. Wielu uwierzyło w te hasła i oddało się szaleńczemu sprzątaniu własnych obejść.
A Marie jak nikt inny pokazywała, że zwinięcie jeansów w ciasną rurkę uwolni każdego od frustracji, smutku i niezadowolenia z życia. Miała rację, bo bałagan na biurku może być oznaką chaosu w życiu, ale na szczęście Marie też została mamą i praktyka minimalistycznego życia ze zwiniętymi w łazience ręcznikami poszła w odstawkę.
"Kiedy po raz pierwszy zostałam mamą, czułam się sfrustrowana, gdy nie mogłam posprzątać domu dokładnie tak, jak chciałam. Potem, po urodzeniu drugiego dziecka, nie miałam nawet siły, aby rozważyć niektóre z moich wcześniejszych praktyk w domu!" - pisze na swoim blogu Marie Kondo.
Oczywiście Marie nie mogła się powstrzymać i w tym samym wpisie podaje 4 taktyki, które mają pomóc mamom ogarnąć zabałaganioną przez dzieci przestrzeń:
- opowiadaj, jak sprzątasz
- spraw, by sprzątanie było zabawą
- wyznacz miejsce dla zabawek
- trzymaj się ograniczeń przestrzeni.
Choć i te metody nie zawsze się sprawdzają. "Oczywiście w niektóre dni zachęcanie moich córek do sprzątania może wydawać się przegraną bitwą. Zamiast denerwować się lub próbować po nich sprzątać przez cały dzień, czekam, aż moje córki pójdą spać, a potem sprzątam" - pisze Marie.
"Radość płynąca z rodzicielstwa przewyższa satysfakcję, która mogłaby pochodzić z idealnie zadbanego domu" - skoro guru sprzątania i kobieta o najbardziej uporządkowanym domu na świecie tak mówi, to masz jeszcze sporo czasu, aby złożyć pranie, które w piątek zdjęłaś z suszarki.