“Kup mi nowy model butów adidasa”, “Nie chce jakiegoś telefonu, tylko iPhona”. Ile razy nasze dzieci proszą o rzeczy, które są drogie, bo albo markowe albo to nowy model. Zdarza się to dość często. Nie wspomnę o małych dzieciach, które chciałyby wykupić cały supermarket zabawek i to najlepiej na raz!
Wyniesienie śmieci - koszt 3 zł od worka (dobrze, że nie od kilograma śmieci)
Posprzątanie pokoju - koszt 10 zł, gdy nie ma poprawek, 7 zł, gdy jest niedokładnie (że co?)
Poskładanie ubrań - koszt 1 zł od koszulki, 1,50 zł od koszuli i spodni (mam nadzieję, że jej dzieci nie mają za wiele ubrań)
Pozmywanie po posiłku - koszt 5 zł (co za ulga, że nie od talerza)
Sprzątniecie zabawek - 2 zł (to co sprząta się w pokoju???)
Posprzątanie w łazience: opłukanie wanny, umycie toalety i umywalki - 7 zł (biedne dzieci, tak je męczyć)
Droga koleżanko, obiecałam, że napiszę dlaczego nie zgadzam się z twoim podejściem do płacenia dzieciom za powyższe rzeczy. Po pierwsze dlatego, że jak sama nazwa mówi, to są obowiązki, czyli rzeczy, które każdy domownik powinien robić. Niezależnie od tego ile ma lat, czy jest dzieckiem, czy rodzicem. A za obowiązki się nie płaci, wykonuje się je, bo tak należy.
Po drugie, czy na prawdę nie ma innej metody, niż płacenie? Dlaczego akurat pieniądze mają być dla dziecka motywacją? Czy pomyślałaś kiedyś o tym, co się stanie, gdy nie zapłacisz? A może, gdy nie będziesz miała z czego zapłacić, bo choć teraz dobrze się wam wiedzie, to nie wiesz co może się zdarzyć. Proponuję ci skupić się na budowaniu motywacji wewnętrznej u twoich dzieci. One same muszą chcieć sprzątać. Muszą wiedzieć, że są częścią rodziny i każdy ma w niej swoją rolę. Obowiązki domowe też się do tego zaliczają. Jeśli od początku chwaliłabyś je, doceniała wysiłek jaki wkładają w to co robią, nie krytykowała, gdy coś im nie wyjdzie lub zrobią to niedokładnie, to wzmacniałabyś w nich chęci i motywację. Dzieciom nie potrzeba wiele, Wystarczy zwykłe “jestem z ciebie dumna, że tak ładnie poukładałeś zabawki”.
Po trzecie, dzieci, które uczy się, że za wykonaną pracę dostają pieniądze, zapamiętują tylko tyle: “praca wymaga zapłaty, jeśli jej nie ma, to jej nie wykonam”. A czy przypadkiem nie chodzi o to, żeby nauczyć je dbania o dom, o swoje otoczenie, naturalnej potrzeby utrzymywania porządku i ładu wokół siebie. A także dbania o innych domowników, bo sprzątanie po sobie i pomaganie w domu, służy też pozostałym członkom rodziny. Dziecko powinno wiedzieć, że robi to dla siebie, bądź dla innych osób, np. by odciążyć mamę, która zmęczona wraca z pracy i nie ma siły odkurzyć. Przecież to naturalny odruch, empatia, chęć pomocy. Czy nie tego chcemy nauczyć nasze pociechy?
Z jednym się zgodzę. Dzieci poznają wartość pieniądza. Mogą zrozumieć, że trzeba sobie na nie zapracować, a im ciężej pracujemy, tym potem trudniej wydawać. Są sytuacje, gdy możemy maluchy nagrodzić finansowo. Jeśli pomagają nam w czynnościach, które nie należą do ich obowiązków, wykazują inicjatywę i same z siebie się angażują. Wtedy nagradzamy nie wykonanie zadania, ale ich motywację. Płacenie dzieciom za ruszenie tyłka z kanapy sprzed telewizora, po to by wyniosło śmieci, jest zwyczajnym przekupstwem i drogą na skróty. Kto z nas - dorosłych, nie pokusiłby się o chęć zarobienia za codzienne gotowanie, sprzątanie, pranie. O jakże chciałabym żeby ktoś mi za to płacił!