"Kto w trójce klasowej?" - zapada cisza, a potem zaczyna się afera. Pierwsze zebranie to dramat

Aneta Zabłocka
08 września 2022, 12:49 • 1 minuta czytania
Pierwszym zebraniom w nowym roku szkolnym towarzyszy lekka ekscytacja, trochę znudzenia, a w końcu zażenowanie i wstyd, gdy przychodzi do wybrania rodziców do trójki klasowej. Dlaczego ta wersja angażowania się w życie szkolne cieszy się tak małym prestiżem i chęcią współpracy?
"Czasem przechodzą mnie ciarki żenady". Rodzice o trójkach klasowych Fot. 123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W teorii to przewodniczący, wiceprzewodniczący i skarbnik. Ale trzeba przyznać, że nie we wszystkich klasach udaje się zebrać trójkę chętnych do tworzenia samorządu klasowego rodziców. A szkoda, bo jako część Rady Rodziców trójka klasowa może mieć duży wpływ na pracę szkoły.


Co to jest trójka klasowa?

Tworzenie trójek klasowych ma usprawnić kontakt Rady Rodziców (tworzonej przez wszystkich rodziców uczniów) z nauczycielami i dyrekcją szkoły. Wedle przepisów RR ma prawo:

W praktyce, jak się okazuje, chodzi raczej o ustalanie prezentów "na Mikołaja" i Dzień Dziecka oraz wskazywania placem opiekunów wycieczek. Jednak tym, co najbardziej polaryzuje i zniechęca rodziców do angażowania się w życie szkolne, są waśnie na poziomie trójek klasowych.

Dramaty trójek klasowych

- Na 21 osób jakieś 16 uważa, ze nic nie musi robić, ani płacić. Poza tym oni pracują i nie mają czasu, żeby zajmować się szkołą dzieci - cytuje niektórych rodziców z klasy swoich córek Ewelina.

Ona pomaga w szkole, bo lubi to robić, ale za nic nie chciałaby zapisać się do trójki klasowej. - Tam panuje niezdrowa atmosfera. Czasem czytając wiadomości na grupie dla rodziców z naszej szkoły, przechodzą mnie ciarki żenady. Dyplom na koniec roku za zaangażowanie mi wystarczy - żartuje.

Bo "zła atmosfera" to jeden z głównych powodów, dlaczego rodzice nie chcą się angażować w działalność szkolną. W dużej mierze relacje rodziców przypominają klasowe niesnaski, jednak czasami przybierają formę całkiem poważnych oskarżeń.

- Dramaty związane z trójką klasową znam aż za dobrze. W ubiegłym roku moja znajoma została oskarżona o zdefraudowanie pieniędzy. Oczywiście zarzut padł z ust osoby, która nigdy nie wpłaciła ani złotówki. Koleżanka musiała przedstawić wszystkie paragony, jakie kolekcjonowała od początku roku za papier ksero - opowiada Jessika. - Nawet po udowodnieniu kosztów nie doczekała się żadnych przeprosin.

Jessika mimo negatywnych opowieści znajomych zaangażowała się w trójkę klasową w klasie swojego syna i szybko pożałowała. - Nikt nie chciał się dokładać, choć przecież rozmawialiśmy o kwotach rzędu 20 złotych. Rodzice byli przekonani, że trójka klasowa jest sponsorowana przez szkołę - tłumaczy.

- U mojego drugiego syna w trójce jestem tylko ja, co z jednej strony ułatwia wszelkie negocjacje, z drugiej wymaga ode mnie dużego samozaparcia w motywowaniu rodziców do angażowania się w akcje organizowane przez szkołę - mówi Jessika.

Ktoś się zgłasza?

Motywowanie rodziców nie należy do najłatwiejszych zadań trójki klasowej. Problemy zaczynają się już na poziomie jej wybierania. Rzadko kto ochoczo zgłasza się do wzięcia odpowiedzialności za klasowe finanse i kontakt z nauczycielami.

Andrzej był skarbnikiem w trójce klasowej swojej córki przez dobrych kilka lat szkoły podstawowej. W tym roku składa rezygnację. - Mam dosyć dokładania pieniędzy ze swojej kieszeni. Wydobycie od rodziców chociażby 5 złotych graniczy z cudem. Starałem się wymyślać systemy, w których rodzice wpłacają 50 złotych za cały rok albo w każdym semestrze po 25 złotych, ale bez szans. Przez większość czasu dopłacałem za innych - tłumaczy.

Jego zdaniem najwięcej pretensji o to, że trzeba płacić, mają rodzice, którzy nie płacą w ogóle. Zwykle wymawiają się tym, że ich dziecko nie skorzysta albo będą kserowali ćwiczenia we własnym zakresie. - Potem wychodzi jak zawsze, ale oni mają poczucie obronienia swoich racji. Jestem już uczulony na frazę "ale ja przecież zapłaciłem". Niech kto inny weźmie ode mnie tę robotę, nie mogę doczekać się zebrania w szkole, żeby powiedzieć, że to rzucam.

- Mnie jest zawsze wstyd na zebraniu, że nikt nie chce się zgłosić do trójki klasowej, dlatego ja w końcu podnoszę rękę - zdradza Olga. Stała się szkolnym rozjemcą, nie tylko pomiędzy rodzicami, ale także uczniami. - Dzieciaki wiedzą, że mama Adama jest spoko i można do niej przyjść z propozycją wycieczki czy akcji specjalnej. Muszę powiedzieć, że ze współpracy z dzieciakami jestem o wiele bardziej zadowolona niż tej z dorosłymi.

Niestety brak inicjatywy i niski poziom zaangażowania rodziców w życie szkolne (nie licząc nieustannego przeglądania dziennika elektronicznego i ślęczenia nad pracami domowymi) sprawia, że trójki klasowe to niewydolne organizacje, które mają mały autorytet i u dyrekcji, i wśród dorosłych.

To smutny wniosek w przypadku większości przypadków.

Czy macie pomysł, jak poprawić pracę trójek klasowych i tchnąć w nich ducha? Czekamy na Wasze opinie.

Czytaj także: https://mamadu.pl/164062,rodzice-daja-nauczycielom-na-zakonczenie-roku-szkolnego-drogie-prezenty