Uczyła 4-latka obsługi telefonu. Chwilę później okazało się, że to była najważniejsza lekcja w życiu
- Gdy mama upadla na podłogę, czterolatek wziął jej telefon i wystukał numer alarmowy.
- Chłopiec pokierował ratowników do nieprzytomnej mamy.
- Każde dziecko warto nauczyć numerów alarmowych i obsługi telefonu, a także adresu zamieszkania.
Wiedza, która ratuje życie
Ucząc dziecko adresu zamieszkania, obsługi telefonu czy numerów alarmowych, robimy to z myślą o ich bezpieczeństwie. Mamy jednocześnie nadzieję, że nigdy nie znajdą się w sytuacji zagrożenia i nie będą musiały z tego skorzystać. Jednak, gdy dziecko bez zastanowienia wykorzystuje tę wiedzę do ratowania innych, serce rośnie. Historie, gdy maluch wie, co zrobić, gdy ktoś z członków rodziny traci przytomność, bardzo wzruszają. Taka też jest historia Monty'ego i jego mamy. Czterolatek z Launceston w Australii bez wahania wziął telefon do ręki, odblokował go, wystukał numer alarmowy i poinformował dyspozytora, że jego mama upadła. Następnie pokierował załogę karetki, by trafiła do jego domu. Dokładnie tak wezwał pomoc do mamy, która dostała ataku padaczki.
Mały (super)bohater
Jak się okazuje, mama Monty'ego uczyła go obsługi telefonu zaledwie kilka godzin wcześniej, oczywiście nie mając pojęcia, że ta umiejętność tak szybko mu się przyda. Mama chłopca nagle poczuła się źle i próbowała skontaktować się z mężem, ale nic więcej nie pamięta. "To działo się tak nagle, pojawił się ambulans. Jestem z niego taka dumna" - skomentowała zachowanie syna. W szoku jest także ratownik, który udzielał pomocy kobiecie. Przyznał w rozmowie z mediami, że pracuje w zawodzie od ponad 10 lat, ale jeszcze nigdy nie spotkał się z sytuacją, w której pogotowie wezwałoby tak małe dziecko. Sam chłopiec nie czuje, że zrobił cokolwiek nadzwyczajnego. "Gdy przyszła jego babcia, zapytała 'Gdzie jest superbohater?'. On na to odpowiedział: 'O nie, nie jestem superbohaterem. Jestem tylko bohaterem'" - wspomniała matka dziecka.
Nikt nie ma wątpliwości, że dzielny czterolatek uratował mamie życie. Monty tydzień po zdarzeniu otrzymał certyfikat i osobiste podziękowania od ratowników.
Jak nauczyć dziecko wezwać pomoc?
Jeśli wydaje ci się, że kilkulatek jest zbyt mały, by poradzić sobie z wezwaniem pomocy, to jesteś błędzie. Kilka lat temu podczas wakacji trafiliśmy na jakiś event letni podczas na plaży, podczas którego ratownik prowadził prosty kurs pierwszej pomocy dla najmłodszych. To było niesamowite, jak szybko dzieci wszystko zapamiętywały. Czy na długo? Widzę po córce, że tak! Ale ważne jest także przypominanie i utrwalanie zdobytej wiedzy. Oczywiście nie trzeba od razu dziecka wysyłać na specjalistyczny kurs, wystarczy domowy trening.
Dzięki metodzie pokazywania: usta, nos, oczy, błyskawicznie zapamiętała numer alarmowy: 112. Bo mamy jedne usta, jeden nos i dwoje oczu. Warto pokazać, jak wybić go na klawiaturze telefonu, jednak na każdym kroku podkreślać, że to numer alarmowy, na który można dzwonić tylko i wyłącznie, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
Ale sam numer to za mało, im dziecko starsze tym możemy więcej rozmawiać i poszerzać wiedzę malucha. Kolejną rzeczą, którą warto uczyć dziecko jest adres zamieszkania, czy adres, pod którym często bywa, np. babci. Także warto przypominać, że ta informacja powinna paść jako pierwsza, gdy dziecko dzwoni po pomoc.
Jeśli dziecko nie zna adresu, warto nauczyć je, by zawsze wyjrzało przez okno i poszukało czegoś charakterystycznego. Dyspozytor będzie chciał także wiedzieć, co się stało, ale wystarczą mu proste informacje jak "mama leży na podłodze".
Ale skąd dziecko ma wiedzieć, że mama zemdlała? Warto to przećwiczyć. Zastanówcie się, jak można kogoś obudzić i jak sprawdzić, czy ktoś oddycha? Takie ćwiczenia są równie ważne jak rozmowa. Odgrywanie scenek na zabawkach czy omawianie hipotetycznych sytuacji to świetna lekcja pierwszej pomocy. Oczywiście nie chodzi o to, by nastraszyć dziecko, ale taka wiedza może się przydać.