Upał na placu zabaw, a chłopiec grubo ubrany, bo inaczej... Opanujcie się, to kuriozalny powód!
- Niby mamy już lato i wydawałoby się, że takie problemy się nie pojawiają, ale są ludzie, którzy w taką pogodę także mają skłonności do przegrzewania dzieci.
- Zbyt wiele ubrań u dziecka nadopiekuńczy rodzice tłumaczą tym, że boją się, żeby maluch się nie przeziębił.
- Napisała do nas czytelniczka, która była świadkiem absurdalnej sytuacji na placu zabaw. Mama nie pozwoliła się dziecku wysiusiać, bo bała się, że je "przewieje", gdy na dworze było ponad 20 stopni.
Wychowują się razem, ale zupełnie inaczej
"Jestem mamą 4-letniego chłopca, a moja szwagierka ma synka, który ma 3 lata. Chłopcy więc od narodzin tego drugiego wychowują się właściwie razem – są w podobnym wieku, to najbliższa rodzina, więc często spędzamy razem czas, żeby chłopcy się pobawili. Latem jeździmy razem na wakacje, chodzimy na lody i place zabaw i mimowolnie obserwują i porównuję to, jak różnie wychowujemy nasze dzieci.
Być może jest to związane z tym, że sama jestem z wykształcenia pedagogiem, mam luźne, ale i świadome podejście do wychowania dzieci" - rozpoczyna swój list Anita, mama 4-letniego chłopca. Kobieta opisuje sytuację rodzinną i opowiada o tym, że ma możliwość porównania tego, jak ktoś inny wychowuje dziecko w podobnym wieku do jej syna.
"Moja szwagierka natomiast mam wrażenie, że na swoje dziecko chucha i dmucha z każdej strony i przy każdej możliwej okazji. To trochę zakrawa o absurd, bo mały nie może pobawić się zimą w śniegu, bo się przeziębi, nie może jeść lodów, bo będzie bolało go gardło, nie może latem bawić się na boso na trawie na własnym podwórku...
To tylko nieliczne przykłady tego, czego temu dziecku nie wolno, a ono ma dopiero 3 lata. Nie chcę tego aż tak demonizować, każdy ma jakieś swoje lęki i sposoby na wychowanie dziecka, nie mnie to oceniać. Ale ostatnio byłam świadkiem sytuacji, w której wydaje mi się, że szwagierka wręcz naraziła zdrowie dziecka przez swoje strachy i zakazy" - opowiada Anita w dalszej części listu.
"Nie rozbieraj się, bo się przeziębisz"
Zachowanie matki 3-latka według naszej czytelniczki szkodzi zdrowiu dziecka: "Mianowicie, w ubiegły weekend była naprawdę ładna pogoda – około 22 stopni na dworze i piękne słońce. Zdecydowaliśmy więc całą rodziną iść na jeden z miejskich placów zabaw. Szwagierka z mężem i synem również do nas dołączyła.
Już sam ich widok na placu zabaw mnie zaskoczył – dzieci rozebrane, w krótkich rękawach i spodenkach, bo dosyć ciepło na słońcu. A Tymek, 3-letni syn szwagierki, w długich spodniach i bluzce z długim rękawem, 'bo przecież wieje jakiś zimny wiatr'. Chłopiec nawet nie miał za bardzo ochoty na bieganie i zabawę po placu zabaw, bo było mu zwyczajnie zbyt ciepło... Tyle się mówi o tej kultowej czapeczce, że przegrzewanie dzieci jest złe. A ta i tak swoje. Zapytałam ją uprzejmie, czy chłopcu nie jest zbyt ciepło, na co jego mama odparła, że boi się, żeby chłopiec się nie przeziębił. Momentem kulminacyjnym było to, jak Tymek zawołał do mamy, że chce mu się siusiu. A moja szwagierka niewiele myśląc, złapała dziecko za rękę i poleciała do auta.
Kazała dziecku wytrzymać (3-latkowi, który został odpieluchowany trochę ponad miesiąc temu...) do czasu, aż dojadą do domu. Nie pozwoliła załatwić się chłopcu w publicznej toalecie czy nawet 'w krzakach'. Nie dlatego, że to niehigieniczne, czy uważa, że dzieci nie powinny załatwiać swoich potrzeb w miejscu publicznym. Nie, moja szwagierka zabrała do domu dziecko, któremu chciało się siku tylko dlatego, że gdyby załatwił potrzebę na dworze, to musiałby zdjąć majteczki i wtedy mogłoby go przewiać i zaraz byłby chory.
Gdy to usłyszałam, powiedziałam jej, co o tym myślę, bo już zrobiło mi się naprawdę szkoda tego dziecka. Wstrzymywanie oddawania moczu nie jest zdrowe, a takie 'szkolenie' dziecka, by wytrzymywało tyle czasu, wcale nie uczy go wytrwałości, tylko szkodzi jego układowi moczowemu, prawda?" - pyta Anita. Nasza czytelniczka ma słuszne przypuszczenia, że nauka wstrzymywania moczu buduje w dziecku nieprawidłowy nawyk, który może zaszkodzić jego zdrowiu. Dodatkowo problemem jest to, że mama 3-letniego Tymka szkodzi mu także, przegrzewając go.
"Szwagierka obraziła się na mnie, mówiąc, żebym nie wtrącała się w jej wychowanie i zajęła się swoim dzieckiem. Stwierdziłam, że nie będę z nią dyskutować, bo nawet jeśli szkodzi zdrowiu swojego dziecka, to ona jest za to odpowiedzialna. Ja delikatnie zwróciłam jej uwagę, że swoją nadopiekuńczością szkodzi maluchowi, ale jeśli ona tego tak nie widzi, to ja nie mogę jej niczego narzucać" - kończy swój list rozżalona Anita.
Nie przegrzewaj, to szkodzi odporności
To prawda, że przegrzewanie dzieci jest dużo gorsze niż wyziębienie, pediatrzy zwracają na ten problem uwagę co sezon, gdy pogoda diametralnie się zmienia. Otrzymujemy mnóstwo listów czytelniczek z historiami o tym, że ktoś zwrócił im uwagę, że dziecko nie ma czapeczki, choć na dworze było ponad 15 stopni Celsjusza. Trzeba pamiętać, że przy temperaturze oscylującej w okolicach 22 stopni (tak jak zostało to opisane w liście powyżej), gdy dziecko jest ubrane adekwatnie do pogody, nie ma szans, by się przeziębiło.
Chyba że jego układ odpornościowy funkcjonuje nieprawidłowo, co jest możliwe przy ciągłym przegrzewaniu i nadmiernym dbaniu o higienę (np. mieszkanie, w którym nie dziecko nie ma kontaktu z bakteriami i wirusami, by jest sterylnie czysto). By układ odpornościowy dobrze pracował, organizm musi mieć ciągły kontakt z niewielkimi ilościami drobnoustrojów, by wciąż się wzmacniał. Izolacja od takich czynników sprawia, że częściej chorujemy i nie mamy odporności.
Nasza czytelniczka ma sporo racji, krytykując przekonania szwagierki. Jedyne, co można w takiej sytuacji zrobić, to delikatnie zwrócić uwagę, że rodzic szkodzi zdrowiu dziecka – w tym przypadku także nakazem wstrzymywania siusiania. Ale to rodzic jest za dziecko odpowiedzialny i jeśli zignoruje naszą uwagę, nie możemy niestety ingerować w jego sposoby wychowawcze.
Czytaj także: https://mamadu.pl/162550,przegrzewanie-przez-babcie-i-nadopiekuncza-mame-problem-calego-pokolenia