"Takie zaproszenie na chrzest to skandal i lekceważenie rodziny". Nowa moda czy faux pas?

List do redakcji
18 maja 2022, 14:53 • 1 minuta czytania
Jeśli rodzice decydują się na ochrzczenie dziecka, ważny będzie wybór chrzestnych. Nie powinny być to osoby przypadkowe. Decyzja zazwyczaj pada na osoby bliskie, które będą wspierać rodziców w wychowaniu maluszka. Nasza czytelniczka zastanawia się, skoro to taka ważna funkcja, to dlaczego w zapraszanie chrzestnych wkrada się tyle bylejakości.
Chrzest jest rodzinnym wydarzenie, więc dlaczego niektórzy tak lekceważą rodzinę? fot. pixabay
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dziecku nie odmówię

"Miesiąc temu zostałam poproszona na chrzestną. To miły gest i w sumie dość spodziewany. Choć z kuzynką nie jesteśmy jakoś bardzo emocjonalnie związane, to jednak często się widujemy podczas rodzinnych świąt i uroczystości. To trochę sprawiło, że jestem najbliższą krewną i jak się okazało, oczywistym wyborem na chrzęsną. Choć po narodzinach malucha byłam niemalże pewna, że mnie poproszą, to jednak nie spodziewałam się, że odbędzie się to wszytko tak byle jak.


Na początek, bardzo nie spodobało mi się, jak zostałam poproszona na chrzestną. Postanowiłam jednak nie odmawiać dziecku. W końcu to nie jego wina. Zamiast przyjechać i 'wprosić się z ważną sprawą', albo zaprosić nas na kawę, czy obiad do siebie, poprosili mnie na imieninach babci. Forma taka trochę 'przy okazji' i w dodatku z tekstem, że mają nadzieję, że nie odmówię, bo nie mają nikogo innego. No umówmy się, mało zachęcająco. Ale jak już pisałam, co winne temu dziecko. Nie każdy jest mistrzem w załatwianiu takich spraw.

Gdzie zaproszenie?

Może się czepiam, a może jestem trochę staroświecka, ale wydaje mi się, że wypadałoby w jakiejś eleganckiej formie, najpierw poprosić o to bym została chrzestną, a potem zaprosić na uroczystość. Tymczasem poprosili mnie na Wielkanoc z informacją, że jeszcze termin nieustalony. Temat ucichł.

W swojej naiwności założyłam, że data to coś, co powinno się ustalić z chrzestnymi. Czekałam na jakiś telefon wieści o terminie, tymczasem o tym, kiedy są chrzciny, dowiedziałam się przypadkiem od mojej mamy. Okazuje się, że wszystko dawno ustalone i zaklepane na koniec maja. Szkoda tylko, że ja nie dostałam zaproszenia. Wydziwiam? Ale chyba telefon z informacją o dacie o godzinie, by się przydał?

Schowałam dumę w kieszeń i zadzwoniłam się dopytać, o co chodzi. Nawet pomyślałam, że może się rozmyślili i ja chrzestną nie będę. Okazje się, że aktualne i myśleli, że my wiemy. Ciekawe, niby skąd? Po raz pierwszy pomyślałam, że żałuje, że w ogóle się zgodziłam, skoro to ma mieć taką formę.

Mamy już inne plany

Co gorsza, okazało się, że chrzciny są za 2 tygodnie, a my lecimy za granicę na wakacje. Wracamy późno w nocy w sobotę. W niedzielę będziemy niewyspani i zmęczeni. To jeszcze mam zaledwie kilka dni przed wylotem nie tylko na pakowanie, ale ogarnianie ubrań, prezentu i kościelnych formalności. Usłyszałam tylko, że oni nie wiedzieli, że my się tak wcześnie na wakacje się wybieramy, ale to w sumie nie ich problem. Zupełnie nie łapią, że powinni z nami ustalić termin, albo przynajmniej wcześniej ten termin podać. Wakacje mieliśmy już zarezerwowane w styczniu.

Wkurzyłam się na maksa! Mąż powiedział, że powinnam odmówić i zostawić ich na lodzie, skoro nie potrafią załatwić sprawy, jak należy. Ja nie chcę wojny z rodziną (bo to ja wyjdę na tę złą). Ale żałuję, że się zgodziłam i to tylko w imię zasady 'by dziecku nie odmawiać'.

Taki mamy klimat

Zła, pożaliłam się kilku koleżankom i okazuje się, że nie tylko moja kuzynka ma takie podejście. Jedna znajoma organizuje urodziny dziecka. Na grupie na messangerze wysłała zaproszenie do znajomych i rodziny na imprezkę, która odbędzie się za dwa tygodnie na działce. I dostaje informacje, że chyba zapomniała, że jej chrześnica ma w tym terminie komunię. Tyle że nikt jej nie zaprosił i nie poinformował o tym wcześniej.

Inna prośbę o zostanie chrzestną dostała messangerem, podobnie znajomy i to tydzień przed chrzanami. Wyraźnie ktoś im odmówił, a może wcześniej zapomnieli, że potrzebują chrzestnych. Więc i tak chyba nie mam na co narzekać...

O co chodzi? Nie oczekuję drukowanego zaproszenia, rozumiem, że to koszty, ale taki telefon z konkretami chyba nie jest zbyt dużo zachodu? Poświęcenie trochę czasu i okazanie szacunku osobie, kto ma być niezwykle ważna w życiu dziecka, czy to naprawdę tak wiele?

Skoro rodzice tak się skupiają na rodzinnych uroczystościach, całej oprawie, strojach, obiedzie, to czy nie powinni także poświęcić trochę czasu, by tę rodzinę a szczególnie chrzestnych ładnie zaprosić?".

Jak poprosić o zostanie mamą chrzestną i tatą chrzestnym?

Chrzestny lub chrzestna musi być osobą wyznania katolickiego, uczęszczającą do kościoła. Jednak chodzi nie tylko o formalności kościelne. Decyzja powinna być starannie przemyślana. Rodzice powinni wybrać osobę godną zaufania, gdyż chrzestny z założenia staje się dla dziecka ważnym członkiem rodziny, który powinien być obecny w jego życiu.

Rodziców chrzestnych powinno się poprosić ok. 1-2 miesięcy przed planowaną datą chrzcin. W sklepach internetowych nie brakuje ciekawych propozycji, jak: zdrapki, pudełka z pytaniem, karneciki z bransoletką, puzzle, karty ze zdjęciem maluszka i wiele innych oryginalnych oraz pięknych prezentów. Będą one nie tylko fajną pamiątką, ale i miłym gestem dla osoby, która prosi się na chrzestnego.

Oczywiście taki gadżet nie jest obowiązkiem, jednak przyjęcie tak odpowiedzialnego zadania wymaga prośby i wdzięczności wyrażonej z szacunkiem, więc z pewnością wypadałoby to zrobić osobiście.

Czytaj także: https://mamadu.pl/162829,kto-moze-byc-chrzestnym-odpowiadamy-na-5-najwazniejszych-pytan-o-chrzest