Niby nic, a jednak... 5 sposobów komunikacji, którymi rozkręcasz aferę. Lepiej powiedz to wprost
- Nasza mimika mówi czasem więcej nie tysiąc słów, tyle że bliscy wcale nie muszą jej prawidłowo czytać.
- Jeśli chcesz, żeby domownicy coś zrobili - powiedz im to. Zamiast zakładać, że się domyślą, załóż, że ich szklane kule nie działają.
- Dzięki zmianie strategii komunikacji w twoim domu w końcu zapanuje spokój.
Wiele z nas jest tylko postronnymi obserwatorkami rodzinnego radosnego życia. Bo podczas gdy mąż i dzieci świetnie się bawią, my sprzątamy, gotujemy i ogarniamy życie, bo przecież nikt inny tego nie zrobi.
"Stało się coś?" - słyszysz czasem od partnera, który dostrzega twoją niezadowoloną minę. "Nie, wszystko w porządku" - odpowiadasz, choć to wcale nieprawda. A potem wściekasz się, że nikt ci nie pomaga, że nikt się nie domyślił...
Znasz to? Ja aż za dobrze i okazuje się, że to całkiem powszechna przypadłość. Każda z nas nieomal na porządku dziennym stosuje tych 5 strategii komunikacyjnych, które prowadzą do rozkręcenia afery. A przecież można powiedzieć wprost. Nie tylko poprawisz klimat w domu, ale też przestaniesz wszystko robić sama.
1. Ciągle wzdychasz
Kiedy jesteś zestresowana, oddychasz płytko. To głębokie westchnięcie zwraca więc uwagę domowników, czasem robisz to zupełnie bezwolnie, bo organizm próbuje dotlenić umysł. Co słyszą nasi bliscy? Poirytowanie, znudzenie, niezadowolenie. Trudno udawać, że tego nie ma.
Zastanów się co tak naprawdę odpowiada ze twoje "sapanie". Czy rzeczywiście chodzi o to, że dziecko chce jeść, czy może o to, że znów prosi ciebie, a nie tatę, który jest w kuchni? A może jednak problem leży głębiej. Zamiast wzdychać, co stwarza nerwową atmosferę w domu, po prostu powiedz.
2. Przewracasz oczyma
Niekiedy nasza mimika mówi więcej niż tysiąc słów. Przewracanie oczyma, grymasy, pełne dezaprobaty spojrzenie. A wystarczyłoby powiedzieć, o co chodzi. Robiąc przeróżne miny, zmuszamy ludzi wokół do zastanawiania się, o co nam chodzi.
A ponieważ nikt nie siedzi w twojej głowie, raczej dojdą do wniosku, że jesteś w kiepskim humorze niezależnie od nich, ewentualnie zostaniesz "panią marudą". Zamiast przewracać oczyma, kiedy partner mówi, że zamierza na sobotę zaprosić gości, powiedz, że nie masz ochoty na spotkanie. Może masz inne plany, czy też po prostu nie masz ochoty stać przy kuchni i szykować przekąski dla wszystkich.
3. Irytacja i płaczliwość
O ile udaje nam się całkiem nieźle zapanować nad słowami, które wypowiadamy, to z tonem już bywa różnie. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak często proste pytanie "wyrzucisz śmieci?", brzmi jak "zrujnowałeś mi życie, bo nic nie robisz w domu".
Zapanowanie nad tonem, żeby nie zostać od razu odebranym, jako ktoś, kto jest wiecznie niezadowolony, albo bardzo skrzywdzony, może zdziałać cuda. Postaraj się, aby twój głos brzmiał wesoło. To zachęca do współpracy czy ewentualnej rozmowy. Poirytowany i płaczliwy ton włączają raczej u rozmówcy tarcze ochronne.
4. Sarkazm na każdą okazję
"Nie no. świetnie, że zostawiłeś skarpetki w salonie". Sarkazm to nasza ulubiona forma wyrazu, mówimy tak, kiedy żartujemy i kiedy jesteśmy wściekli. Skąd dziecko ma wiedzieć, jaki jest moment? Jeśli chcesz, żeby coś zrobiło, sprzątnęło po sobie, wyłączyło telewizor czy odrobiło lekcje - powiedz mu to.
Sarkazm i ironię zostaw sobie na przyjemniejsze okoliczności przyrody. Kiedy oboje będziecie w dobrym nastroju. Wypowiadanie takich komunikatów jak wyżej, nie nauczy je niczego i raczej nie zmotywuje 4-latka do sprzątania po sobie. Odczyta twoje słowa wprost. Zwłaszcza jeśli sprzątniesz po nim.
5. Mówienie "jest OK"
Podczas gdy wcale nie jest. Na każde pytanie "kochanie zostaniesz sama w sobotni wieczór z dziećmi, poszedłbym z kolegami na kręgle?". "Tak, jest OK". Choć miałaś już plany, choć miałaś ciężki tydzień, choć zaplanowałaś romantyczną kolację niespodziankę. Powtarzamy jak mantrę zdanie, które nam wcale nie gra w duszy, bo tak nas nauczono.
Mamy być miłe i pomocne. Więc nagminnie robimy z siebie męczennice, a potem siedząc na kanapie i oglądając 5438 odcinek serialu, który nas wcale nie interesuje, pielęgnujemy w sobie złość i poczucie niesprawiedliwości. Wyciągniemy te żale na wierzch, kiedyś, w zupełnie nieadekwatnych okolicznościach.
A wystarczyłoby powiedzieć "nie, to nie jest dla mnie OK".
Przyjmij do wiadomości, że ani twój partner, ani dzieci nie mają supermocy czytania w twoich myślach. Każde z powyższych zachowań ma na celu przekazać im konkretną informację, tyle że bardzo naokoło. W dodatku doprawiasz to wszystko szczyptą goryczy, smutkiem i rozczarowaniem.
A przecież można wprost. Spróbuj, na początek przez tydzień, obiecuję, że znacznie poprawisz swój komfort życia.
Czytaj także: https://mamadu.pl/146119,nie-mow-tych-zdan-jesli-chcesz-wychowac-odporne-psychicznie-dziecko