Szwagierka postanowiła ze świątecznego obiadu zrobić ospa-party. Ja się wypisuję!

List czytelniczki
13 kwietnia 2022, 11:42 • 1 minuta czytania
Ostatnie dwa lata święta były dość dziwne. Zdecydowanie niepełne i niekompletne. Ciężko było nam się wszystkim razem zebrać, ze względu na pandemię, kwarantanny i choroby. Ten rok miał być inny, wszyscy bardzo się nastawili w szczególności moi rodzice, że będą mieli wszystkie dzieci i wnuki pod jednym dachem. Tyle że tak nie będzie i to przez głupotę mojej szwagierki.
Niektórzy nie przejmują się, że mogą kogoś zarazić. fot. eastnews.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ekspresowa ospa

Dwa dni temu zadzwoniła moja mama zrozpaczona, że Jaś ma ospę i mój brat z rodziną nie przyjadą na święta. Niestety pech. Zdarza się, teraz taki sezon. Tłumaczę jej, że się najwyżej wszyscy w majówkę spotkamy. Trochę szkoda, bo naprawdę ostatnio ciężko się zgrać, wciąż ktoś chory. Ale zaraz będzie cieplej, może będzie łatwiej.


Dzwonię do szwagierki zapytać, jak się młody czuje, jak przechodzi chorobę i słyszę, że mu ospa po 2 dniach przeszła i jednak wpadną na święta. To się pytam, czy to na pewno ospa. A ona, że tak, że była u lekarza, ale dziś nie zauważyła nowych krost, więc zdrowy. Pytam, czy to opinia lekarza, a ona, że stwierdził ospę i że jak przestanie wysypywać i zaschnie, to już nie zaraża. 

Z tego co wiem, to ospa może zarażać nawet do 10 dni od pojawienia się wysypki, wiec wypadałoby posiedzieć w domu ze 2 tygodnie, a nie zwalać się do rodziny po tygodniu.

Sama jestem mamą, starsza chodzi do szkoły, a młodsza nie ma roku. Niemowlaka jeszcze nie szczepiłam na ospę, ale nawet jakby tak było nie zamierzam się pchać na ospa-party, by sprawdzać, czy się zarazi. Co więcej, mój mąż nigdy ospy nie przechodził. Więc ja pasuję i ogłosiłam, że jeśli oni przyjadą na święta, my się absolutnie nie pojawimy. 

Święta najważniejsze

Moja mama nie widzi nic złego w zaistniałej sytuacji. Ja wyszłam na jakąś przewrażliwioną wariatkę. Przecież Jaś zdrowy, po co ta panika. Najważniejsze rodzinne spotkanie. Bo święta... a ja nie wiem jak zbierać szczękę z podłogi.

Choć z drugiej strony, czego ja się dziwię, to nie pierwsza taka akcja. Po prostu niektórzy nie mają za grosz odpowiedzialności. Brat ma jeszcze starszą córkę, jak chodziła do przedszkola, była bardzo chorowita. Nieraz zdarzało się, że my przyjeżdżamy do nich na imieniny, urodziny, na umówiony obiad, a młoda chora w łóżku, z katarem, potwornym kaszlem, albo na antybiotyku. Na pytanie, dlaczego nie dali znać, że chora. To odpowiedź jedna, że tylko trochę i że w drugim pokoju. Nasza córka była mniejsza, więc za kolejnym razem po prostu nie wyszliśmy.

Potem był spokój, ale widzę, że zaczynają od nowa swoją praktykę. Nie rozumiem, jak można być aż takim ignorantem. Zdaje sobie sprawę, że przedszkolaki chorują. Mają czasem katar czasem alergię, ale ja absolutnie zawsze daję znać osobie, z którą ma się spotkać, że moje dzieci nie są idealnie zdrowe. Nigdy nie stawiam nikogo przed faktem dokonanym. Mówię, jak jest i proszę, by ta osoba sama podjęła decyzję. Zazwyczaj ci, co mają starsze dzieci, już aż tak katarem się nie przejmują, ale ci z maluszkami unikają kataru jak ognia. Nie dziwię się, dopóki dziecko nie nauczy się dmuchać nosa to masakra.

Ale działa to u naszych znajomych w druga stronę, oni także nas informują, że nie są zdrowi i my podejmujemy decyzję. Jeśli chodzi o chorobę zakaźną, nigdy nawet bym nie zaproponowała spotkania. Nie mówiąc o tym, że dopiero co wysypało dziecko. Zarówno z troski o właśnie dziecko, niech dojdzie do siebie po chorobie, jak i z obawy, że może kogoś zarazić. 

Świąteczne ospa-party?

Nie przyjmuję retoryki, że myśmy chowali na ospę i to nic takiego. Koleżanki synek trafił z ospą do szpitala. Uważam, że absolutnie nikt  z nas nie ma pewności, jak jego dziecko będzie przechodziło daną chorobę, a celowe zarażanie się lub lekkomyślne roznoszenie choroby to szczyt głupoty. 

Na ten moment szwagierka nadal trzyma swoją wersję, że się wybierają na święta, bo dziecko jest zdrowe. Jeśli do niedzielni nie zmieni zdania, to my święta spędzimy sami w domu. Zdrowie moich dzieci jest dla mnie ważniejsze niż "takie" rodzinne spotkania.

Czytaj także: https://mamadu.pl/157097,ospa-atakuje-dzieci-z-rsv-i-zakazeniem-pecherza-przebieg-jest-ciezki