Zapłacili za fryzjera, więc nie zgadzają się na przełożenie studniówki. Przecież to kpina
Nie chcę, żeby moja córka szła na studniówkę, ale nie wiem, jak jej to powiedzieć. Zwłaszcza, że inni rodzice uważają, że 50 tys. zakażeń dziennie to nie problem i skoro zapłacili za kosmetyczki, to teraz studniówka ma się odbyć. W głowie mi się to nie mieści.

Czas na studniówkę
"Moja córka w tym roku będzie pisała maturę i od paru miesięcy żyje tylko jednym – studniówką. Najpierw przez kilka tygodni przeżywała, czy kolega z klasy, który jej się podoba, zaprosi ją na bal, a później przez dwa miesiące szukałyśmy jej wymarzonej sukienki. Jeszcze w grudniu zapisała się na makijaż i czesanie, bo bała się, że jeśli zrobi to później, to będą problemy z terminami.Myślę, że to dla niej takie ważne też dlatego, że przez pierwszy rok w liceum, niestety, nie była lubiana. Moja córka jest nieśmiała i dostosowanie jej się do nowych warunków, osób i otworzenie się przed nimi, zajmuje jej sporo czasu.
Rozumiem, że studniówka to dla niej wielkie wydarzenie i widziałam, jak z niepokojem śledzi dane o nowych zakażeniach koronawirusem. Ostatnio, gdy pojawiły się znaczne wzrosty zachorowań, odetchnęła z ulgą, że mimo wszystko rząd nie zapowiedział większych obostrzeń.
Ale poza obostrzeniami jest jeszcze zdrowy rozsądek. Mój podpowiada mi, że powinnam porozmawiać z córką i kategorycznie zakazać jej udziału w studniówce. Czuję się paskudnie, bo zawsze liczę się ze zdaniem swoich dzieci i rzadko stosuje jakieś zakazy. Ale teraz po prostu boję się o zdrowie naszej rodziny – rok temu mąż przechodził COVID i niezbyt dobrze to zniósł.
Korona na balu
Wiem, że powinnam najpierw porozmawiać o tym z córką, ale pomyślałam, że może da się tę sprawę załatwić za jej plecami. Temat studniówki i tego, czy lepiej nie byłoby przełożyć imprezę, poruszyłam na forum rodziców uczniów. Myślałam, że to tylko formalność i rodzice będą jednomyślni, przez co szkoła nie będzie miała wyboru i studniówkę odwoła. Zwłaszcza że w wielu szkołach już tak zrobiono.Niestety, ale się rozczarowałam – faktycznie część rodziców była tego samego zdania, co ja, ale znalazła się też spora grupa takich, dla których ważniejsze jest to, że przecież zapłacili już za te kosmetyczki i wizyty u fryzjerów, a w ogóle studniówka jest raz w życiu. I chcą, żeby odbyła się w ustalonym terminie, czyli już zaraz.
Nie mam serca powiedzieć córce, że kiedy jej koledzy i koleżanki będą się bawić, ona ma zostać w domu, ale boję się, że tak jak syn mojej siostry, przyniesie mi do domu koronawirusa.
I to może okropne z mojej strony, ale mam zamiar interweniować u dyrekcji szkoły, żeby przełożono studniówkę albo w ogóle ją odwołano. Nie rozumiem, jak inni rodzice uważają, że skoro zapłacili za fryzjera, to teraz za wszelką cenę dziecko ma iść w taki tłum. Najgorzej, że niektórzy z nich już się odgrażali, że jeśli szkoła zrezygnuje z balu, zorganizują go na własną rękę...".
Może cię zainteresować: Chodzili do szkół całe... 2 dni. Ta sytuacja obnażyła prawdę o rządowych rozwiązaniach