Tego ci, Czarnku, nie wybaczymy! "Absolutnie niegodne" - Zawadzka o jego słowach nt. depresji

Marta Lewandowska
Podczas debaty nad "lex Czarnek" posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zarzuciła pomysłodawcom, że zajmują się reorganizają pracy szkoły, ignorując znacznie poważniejsze problemy, z jakimi dziś zmaga się młodzież. Posłanka zwróciła uwagę na problem depresji wśród młodzieży, czym rozwścieczyła szefa MEiN. Odpowiedź Przemysława Czarnka szokuje. Nie godzimy się na wykorzystywanie fali depresji wśród młodzieży do politycznych rozgrywek.
Słowa ministra Czarnka o depresji wśród polskiej młodzieży są skandaliczne i niegodne urzędu, który pełni. Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER/East News

Psycholog w każdej szkole


Jak czytamy na wprost.pl, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w czasie debaty nad "lex Czarnek" powiedziała: "Psycholog w każdej szkole jeszcze nigdy nie był tak potrzebny, jak dziś, gdy niemal połowa polskich nastolatków boryka się z objawami depresji, a liczba dziecięcych prób samobójczych rośnie z roku na rok".


Kobieta zwróciła uwagę, że to tym problemem powinien w pierwszej kolejności zająć się MEiN, a nie umieszczaniem "w gabinecie dyrektora usłużnego sobie strażnika, a w pokoju nauczycielskim jego karnych podwładnych".

Posłanka przytoczyła także opinie rodziców i pracowników oświaty, którzy, jak mówiła, "nie chcą, by w sytuacji, gdy w szkole dojdzie do przemocy, gdy uczniowi stanie się krzywda, to od kuratora zależała zgoda na zewnętrzne wsparcie psychologa czy specjalizującej się w działaniach antyprzemocowych organizacji społecznej".

Minister zwala winę za depresję wśród młodzieży na... opozycję


- Depresja, pani poseł, wszystkie programy, które realizujemy i siedemset milionów, które w tym roku przeznaczymy na dodatkowe etaty dla psychologów, dla pedagogów specjalnych, właśnie temu służą, różne są tego przyczyny - odpowiedział posłance Przemysław Czarnek.

- Ale jedna z przyczyn jest właśnie taka, że robicie najpierw dzieciom wodę z mózgu, powodujecie rozchwianie emocjonalne tych biednych dzieci w szkole, a następnie mówicie, że depresji dostają - dodał szef MEiN.

– Najpierw podpalacie, a później chcecie gasić pożary, nie róbcie tego. Będziemy mieli dużo łatwiej walczyć rzeczywiście z poważnym problemem, któremu stawiamy czoła - kontynuował. Posłanka, która po chwili znów wyszła na sejmową mównicę, pokazała ministrowi trzy palce.

- Mówi pan o pomocy psychologicznej ministerstwa edukacji... Panie ministrze przeznacza pan trzy złote na ucznia na pomoc psychologiczną. Za trzy złote nie wyciągnie się dziecka z depresji. Za trzy złote nie uratuje się go przed próbą samobójczą - grzmiała nawiązując do programu, który w marcu 2021 roku ogłosił minister Czarnek.

Wówczas wyliczono, że zaproponowane przez resort 15 mln zł na pomoc psychologiczną dla uczniów i nauczycieli da właśnie 3 zł po przeliczeniu na osobę.

Skandaliczne słowa, niegodne ministra edukacji


- To, co powiedział minister Czarnek jest absolutnie nieodpowiedzialne - mówi w rozmowie z Mama:Du Dorota Zawadzka. - Namieszanie komuś w głowie, które zasugerował swoją wypowiedzią, nigdy nie powoduje depresji. Obwinianie opozycji, mediów, czy książek o wywoływanie problemów psychicznych u młodzieży jest nieodpowiedzialne i po prostu obrzydliwe. Depresja kliniczna to ciężka i śmiertelna choroba - podsumowuje psycholożka.

- Korczak mówił, że nie jesteśmy mądrzejsi od dzieci, mamy tylko więcej doświadczenia. Jednak szef MEiN już nie raz udowodnił, że jemu tego doświadczenia brakuje. Na każdym kroku udowadnia, że brak mu doświadczenia w pracy z młodzieżą - mówi Zawadzka. - Takie komunikaty dla młodych są niedopuszczalne.

- Co dzieci zrozumieją z jego przekazu? "Żyjcie tak, jak wam każemy, a nie będziecie mieć żadnych problemów", a to nie tędy droga. Młodzieży trzeba pozwalać doświadczać życia, mieć własne spojrzenie na różne problemy, to, że politycy powiedzą, że jakiś problem nie istnieje, nie znaczy, że on zniknie.

- Absurd, totalny absurd, kiedy człowiek odpowiedzialny za polską młodzież twierdzi, że opozycja namieszała dzieciom w głowach, mówiąc, żeby żyli po swojemu, bo jak sądzę to miał na myśli pan Czarnek. Jakby chciał powiedzieć "narobiliście bałaganu, a teraz my musimy wydać pieniądze". Nie ma to nic wspólnego z prawdą.

- Zarówno minister, jak i pan Pawlak, bo trudno nazwać go Rzecznikiem Praw Dziecka, troszczą się tylko o część młodzieży, tę, która podziela ich poglądy. Resztę próbują na wszelkie sposoby przekonać, że jest tylko jeden słuszny przepis na życie i ich zdaniem uchroni on wszystkich przed wszelkim złem. A to tak nie działa. Depresja dotyka ludzi w każdym wieku, w każdej grupie społecznej. Nie jest zależna od wiary, zasobności portfela, ani orientacji seksualnej, czy tym bardziej poglądów politycznych - kończy Dorota Zawadzka.

Nie godzimy się na polityczne rozgrywki


Sformułowana przez ministra Czarnka myśl niestety nie ma nic wspólnego z walką o łatwiejszy dostęp do psychologów dla młodzieży, która dziś tego potrzebuje. Trudno dopatrzeć się w jego słowach troski o zdrowie psychiczne dzieci.

Zrzucenie winy za problem depresji na opozycję, to nic innego jak polityczny atak, w którym dzieci są tylko narzędziem. Przemysław Czarnek posunął się do rzeczy nad wyraz obrzydliwej - zakpił z realnego problemu młodzieży.

Zadrwił z depresji, która może prowadzić do śmierci. Pokazał, jak niewiele znaczą dla niego nasze dzieci i ich problemy. Wiele mówimy na mama:Du o tym, jak ogromną skalę ma ten problem.

Nawet politykom rządzącym zdarza się powiedzieć, że zamknięcie szkół doprowadziło do dramatycznej sytuacji psychicznej polskich uczniów. A tymczasem minister edukacji, który odpowiada za dobrostan naszych dzieci, drwi z tego problemu. Nie ma w nas zgody na takie słowa z jego i niczyich ust. Jak napisał w mediach społecznościowych nauczyciel Marcin Korczyc "(...) nikomu nie wolno z tego drwić. Nikomu. Tobie zwłaszcza Drogi Przemku.

Siadaj.
Pała".