Mam dość tekstów: "On nie gryzie". Nie życzę sobie, by obcy pies obwąchiwał moje dziecko

List do redakcji
Chyba nie ma w Polsce osiedla, gdzie nie mieszkałby jakiś właściciel czworonoga. Lubimy psy i często są one równoprawnym członkiem naszej rodziny. Czy jednak mamy prawo puszczać je swobodnie, bez smyczy, by podbiegały do obcych dzieci?
Do dziecka na spacerze podbiega duży pies unsplash.com


"Mieszkam na nowym osiedlu, składającym się z kilkunastu bloków, placu zabaw oraz zielonej części wspólnej, która zwykle służy rekreacji, np. latem dzieci grają tam w piłkę lub organizowane są pikniki. Gdy nie mam czasu wyjść na dłuższy spacer z dzieckiem, to właśnie tam idziemy się pobawić. Niestety już kilka razy miałam problem z jednym obcym psem” – pisze mama 3-latka.


Piesek nie gryzie


Przyznaje, że nie jest przeciwniczką zwierząt, sama wychowywała się z dość dużym psem, ale rodzice nauczyli ją, by zawsze trzymała go na smyczy. Puszczali go swobodnie tylko w miejscu odosobnionym.

"Jeździliśmy na polanę albo nieużytkowe pole, gdzie pies mógł się wybiegać, a jednocześnie nie zaczepiał innych. Teraz większość właścicieli psów nie liczy się z innymi: puszczają je, one biegają luzem i robią, co chcą.

Już kilka razy pies, praktycznie wielkości mojego syna podbiegł do niego i zaczął go obwąchiwać. Gdy przesunęłam dziecko i poprosiłam, żeby pani zabrała psa, usłyszałam tylko: 'On nie gryzie'. Na Boga, co mnie to obchodzi, czy gryzie, czy nie? Nie życzę sobie, by pies podbiegał do mojego dziecka i obwąchiwał je” – pisze mama 3-latka.

Dodaje, że nic jej tak nie irytuje jak tekst: "Mój piesek nie gryzie”. Uważa, że świadczy to o niedouczeniu właścicieli psów.

Właściciele psów są nieodpowiedzialni


"To tylko zwierzę, które może się czegoś przestraszyć lub wyczuć jakiś zapach, a wtedy jego reakcja jest nieprzewidywalna. Poza tym dziecko może czymś psa rozdrażnić, dlatego, gdyby właściciel zwierzęcia był odpowiedzialny, nie puszczałby go swobodnie w miejscu, gdzie są inni ludzie. Ja nie pozwalam dziecku podchodzić do obcych psów i nie życzę sobie, by obcy pies podchodził do nas” – pisze mama 3-latka.

Przyznaje, że sytuacja nie dotyczy tylko jej osiedla, podobnie jest, gdy wybiera się z dzieckiem do parku. Często właściciele psów traktują je jak jeden wielki wybieg.

"Bawiliśmy się raz w parku i zobaczyłam jak z daleka biegnie do nas wilczur. Właściciela nawet nie było widać, a pies podbiegł i skoczył na mnie, bo trzymałam w ręku piłkę. Nie zrobił mi krzywdy, ale nie wiem, co byłoby, gdyby rzucił się na moje dziecko.

Ludzie, szanujmy się nawzajem. Nie chodzi nawet o to, czy pies stanowi realne zagrożenie, nie mam ochoty się nad tym zastanawiać. Nie chcę, by obce psy podbiegały do nas, skakały nam na nogi czy obwąchiwały. Czy tak trudno to zrozumieć? Trzymajcie swoje psy przy sobie, a jeśli nie słuchają się was, to stosujcie smycz” – pisze mama 3-latka.