Usłyszałam, że odkąd urodziłam dziecko, jestem zaniedbana. Czy rzeczywiście zapomniałam o sobie?

List do redakcji
Choć często w wyobrażeniach mamy sielankowy obraz naszego macierzyństwa, to rzeczywistość okazuje się bardziej prozaiczna, a czasem nawet przytłaczająca. Zwłaszcza małe dziecko wymaga naszej ciągłej uwagi i troski, a lista obowiązków jest zwykle tak długa, że brakuje nam czasu na cokolwiek innego. Czy jednak chcemy usłyszeć, że zaniedbaliśmy samą siebie?
Czy młode mamy nie dbają o siebie? 123rf.com


"Mam 9-miesięczną córeczkę, jestem na urlopie macierzyńskim, choć z urlopem ma to niewiele wspólnego. Dzień w dzień jestem zajęta, a to sprzątanie, gotowanie, drzemka dziecka, spacer, zabawa.

Odkąd córeczka raczkuje muszę wciąż uważać na nią, bo eksploruje dom z prędkością światła. Nie narzekam jednak, chcieliśmy mieć dziecko i nasze życie dzięki córce stało się pełniejsze” – pisze Dagmara.


Odpuściłam, bo miałam ważniejsze sprawy


Przyznaje jednak, że zanim urodziła córkę, pracowała w korporacji, gdzie wygląd i nienaganny ubiór miał ogromne znaczenie. Lubiła o siebie dbać, nie tylko dlatego, że musiała, ale przede wszystkim miała na to czas.

"Zaraz po urodzeniu dziecka zostały mi pewne nawyki: codziennie malowałam rzęsy, a nawet czasem na spacer udawało mi się zrobić makijaż. Starałam się nie chodzić w powyciąganych dresach, zakładałam jeansy. Po jakimś czasie odpuściłam. Często byłam niewyspana, zmęczona, nie miałam czasu, siły, ani ochoty, by jeszcze przesadnie dbać o swój wygląd.

Zrezygnowałam z makijażu, a niewygodne jeansy zastąpiłam legginsami. Myślałam o sobie, że wyglądam po prostu 'na luzie', tymczasem ostatnio usłyszałam, że jestem zaniedbana” – pisze Dagmara.

Umówiła się z koleżanką z pracy, która miała akurat dzień wolny. Dawno się nie widziały, a zawsze się lubiły, dlatego postanowiły, że znajoma podjedzie w okolice jej mieszkania i w południe, w porze drzemki dziecka pójdą na spacer.

Usłyszałam, że jestem zaniedbana


"Na początku rozmawiałyśmy o pracy, o dziewczynie, która wykonuje teraz moje obowiązki, o szefie. Potem tematy zeszły na dziecko i siedzenie w domu. Nie lubię narzekać, powiedziałam tylko, że czuję się zmęczona.

Na co usłyszałam: 'To widać'. Zapytałam ją, czy mam podkrążone oczy lub szarą cerę, na co ona ze szczerością odpowiedziała mi: 'Jesteś jakaś taka zaniedbana'. Przeżyłam szok, nigdy wcześniej tak o sobie nie pomyślałam. Zdawałam sobie sprawę, że mogę wyglądać na przemęczoną lub niewyspaną, ale nie zaniedbaną” – pisze Dagmara.

Przyznaje, że gdy wróciła do domu przyjrzała się sobie w lustrze. Legginsy, bluza, na to kurtka, włosy spięte w kitkę, twarz nieco blada, bez śladu makijażu.

"Wyglądałam zwyczajnie. Zwyczajnie jak na mamę niemowlaka, która dwa razy w nocy karmiła dziecko piersią, rano przygotowała śniadanie, nie zdążyła się napić kawy, ale znalazła chwilę, by pobawić się z dzieckiem.

Pomyślałam sobie wtedy, że mam w nosie uwagi, że jestem zaniedbana. Nie muszę nosić markowych ciuchów i pełnego makijażu, by czuć się dobrze sama ze sobą. To nie jest też wyznacznik dbałości o siebie.

Dbam o siebie w takim sensie, że dobrze się odżywiam, pilnuję, by nie bolał mnie kręgosłup, a gdy partner może mnie odciążyć od obowiązków, to odpoczywam. Nie mówmy młodym mamom, że są zaniedbane, bo to nie tylko nie fair, ale i nieprawda” – dodaje Dagmara.