Kościoły pełne, a dzieci cierpią - jako mama ucznia protestuję! Oto co o tym myślę

Iza Orlicz
Rząd podjął decyzję o przejściu wszystkich uczniów na tryb nauki zdalnej od 20 grudnia do 9 stycznia. Czy ktoś zapytał rodziców o zdanie? Dlaczego znów zamykane są szkoły, skoro po ubiegłorocznym lockdownie wiadomo, że nauka online jest jednym z najgorszych możliwych wyborów?
Uczniowie znów przechodzą na tryb nauki zdalnej Anna Golaszewska/East News


Rząd przekonuje, że nauka zdalna potrwa tylko kilka dni, bo w międzyczasie i tak jest przerwa świąteczna. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że 10 stycznia uczniowie będą mogli wrócić do szkół, bo równie dobrze może się okazać, że nauka zdalna potrwa do ferii. Nawet jeśli minister Czarnek zapewnia, że nie.


Izolacja i zaległości


Dlaczego znów zamyka się uczniów w domu, choć wiadomo, że nauka online nie jest efektywna, do tego izolacja i brak kontaktu z rówieśnikami źle wpływają na kondycję psychiczną dzieci. Mój 8-letni syn na wieść o tym, że przechodzi na naukę zdalną zareagował krótkim: "O, nie, dlaczego?”.

Taki tryb nie sprawdził się już w ubiegłym roku szkolnym, gdy był w pierwszej klasie. Nauka pisania, czytania i liczenia przez ekran komputera nie zdała egzaminu, do tego dzieci nie radziły sobie z siedzeniem tyle godzin przy monitorze, brakowało im też kontaktu z rówieśnikami – zwykłej zabawy, rozmów, wygłupiania się.

Starsze dzieciaki pewnie się cieszą na wieść, że nie będą musiały chodzić do szkoły, dobrze jednak wiemy, że nauka zdalna nie sprawdza się – znów uczniowie będą mieli zaległości, a nadrabianie materiału nie będzie miało końca.

Z jakimkolwiek rodzicem rozmawiam (bez względu, do której klasy dziecko chodzi) wszyscy podkreślają zgodnie - zamykanie szkół nie ma sensu i przyniesie, tak jak wcześniej, więcej szkód niż pożytku.

Co zrobić z dzieckiem?


Oczywiście nikt też nie zastanowił się, co mają zrobić rodzice dzieci, które zostają w domu – jak połączyć naukę zdalną z własną pracą? Starsze dadzą sobie radę, ale te w klasach 1-3?

Jeśli ktokolwiek z rządzących myśli, że każdy rodzic bez problemu może wziąć urlop czy opiekę nad dzieckiem w okresie od 20 grudnia do 9 stycznia, to jest w wielkim błędzie. Już w tamtym roku rodzice pisali, że nie mieli wyboru i zostawiali swoje 7- czy 8-letnie dzieci same w domu na kilka godzin dziennie, bo zwyczajnie musieli pójść do pracy.

Znów w działaniach rządzących brak logiki. Jeśli chcemy walczyć z pandemią, to dlaczego zamykane są tylko szkoły, a nie przedszkola i żłobki? (odpowiedz jest prosta: trzeba byłoby rodzicom płacić zasiłek).

A dlaczego razem z zamknięciem szkół nie zamyka się też np. kościołów? Skoro chcemy prowadzić skuteczną walkę z pandemią, bądźmy konsekwentni i solidarni - zamknijmy też kościoły od 20 grudnia do 9 stycznia. Tam również, zwłaszcza w okresie świąt, będzie przebywać mnóstwo osób, które mogą zarażać innych lub sami zostać zakażeni. Niestety znów jednak "ofiarą” pozornej walki z pandemią są tylko i wyłącznie uczniowie.