"Zobaczysz, gdzie babcia chodzi co niedzielę". Chciała zabrać córkę do kościoła, powiedziałam "nie"
Coraz więcej rodziców podejmuje decyzję, by nie wychowywać swoich dzieci w wierze katolickiej, bo sami przestali być wierzący. Często jednak ta postawa nie spotyka się z przychylnością i zrozumieniem ze strony starszego pokolenia. "Babcia chce zabrać córkę do kościoła, ale ja boję się, że namiesza jej w głowie” – pisze mama 5-latki.
- Kwestie wiary nadal budzą kontrowersje i są "kością niezgody" wśród wielu rodzin.
- Czytelniczka pisze, że są z mężem niewierzący, a babcia wciąż opowiada dziecku o wierze katolickiej.
- Uważa, że teściowa krok po kroku chce indoktrynować dziecko w tej kwestii.
"Ja wychowywałam się w niewierzącej rodzinie, mąż został ochrzczony, poszedł do komunii i bierzmowania, zbuntował się dopiero, gdy dostał się na studia. Jego mama była zawiedziona, że nie wzięliśmy ślubu kościelnego, długo nie mogła pogodzić się też z tym, że nie posyłamy córki na religię” – pisze Anita.
Opowiada jej o Jezusie
Przyznaje, że ma dobry kontakt z teściową, która mieszka niedaleko nich, tak naprawdę "kością niezgody” są kwestie religijne.
"W naszej obecności stara się w ogóle nie poruszać kwestii religijnych, ale zauważyłam, że czasem rozmawia na te tematy z naszą córką. Raz usłyszałam, jak wyjaśniała jej kim jest Jezus i dlaczego tak ważne są święta Bożego Narodzenia.
Uznałam, że to nic takiego, przecież dziecko może uczyć się o różnych religiach, w tym o religii katolickiej. Niedawno jednak babcia posunęła się o krok dalej i jestem tym zaniepokojona” – pisze Anita.
W ostatnią niedzielę byli u teściowej na obiedzie. Panowała miła, serdeczna atmosfera – wspominali różne śmieszne historie ze swojego dzieciństwa, śmiali się z przedszkolnych żartów dziecka, potem zaczęli planować, co będą robić w niedzielne popołudnie.
"I nagle babcia wypaliła wprost do mojej córki: 'A może chcesz zobaczysz, gdzie babcia chodzi co niedzielę?". Okazało się, że miała na myśli kościół, bo zawsze w niedzielę chodzi na godzinę 17.00 na mszę. Powiedziałam wprost, że to chyba nie jest najlepszy pomysł. Teściowa zrobiła skwaszoną minę, córka była zdezorientowana. Zdenerwowałam się, zaskoczyła nas tym pytaniem” – pisze mama 5-latki.
Nie chcę, by manipulowała dzieckiem
Dodaje, że tego dnia teściowa już nic do niej nie powiedziała, ale swojemu synowi zarzuciła, że nie dajemy dziecku wyboru. Nie ma styczności z wiarą katolicką, bo izolujemy ją od tych tematów.
"Teściowa chyba nie rozumie, że uczenie dziecka wiary katolickiej to żaden wybór. Byłby wtedy, gdybyśmy ją zapisali na religioznawstwo, żeby mogła poznać wszystkie religie świata, a nie jedyną słuszną, która obowiązuje w tym kraju. Nie jestem radykalnie antykościelna, ale w moim przekonaniu babcia dąży do systematycznego wtłaczania dziecku w głowę wiary katolickiej” – pisze Anita.
Dodaje, że może jest już trochę przewrażliwiona na tym punkcie, ale sama pamięta opowieści męża, który już nie chciał chodzić do kościoła, a mama wciąż go do tego zmuszała na różne sposoby. Babcia jest wierząca - w porządku, ale niech swoją wiarę zachowa dla siebie.
"Nie chcę, by manipulowała moją córką lub zaczęła szantażować ją emocjonalnie. Będzie starsza, sama dokona wyboru. Teraz jest jeszcze zbyt podatna na wszelkiego rodzaju sugestie, a ostatnie, czego chcę dla mojego dziecka, to wbijania jej do głowy jakiegoś katolickiego myślenia” – dodaje Anita.
Może cię zainteresować także: Rodzina straszy piekłem, bo "komunii nie będzie". Ochrzciłam dziecko, potem wszystko się zmieniło