Standardy? Jakie standardy? Ta mapa bezlitośnie obnażyła sytuację matek i dzieci po porodzie

Iza Orlicz
Czy w polskich szpitalach przestrzega się prawa do kontaktu "skóra do skóry” po porodzie? Według standardów, bezpośrednio po urodzeniu należy umożliwić dziecku nieprzerwany, dwugodzinny kontakt z matką. Wnioski z raportu “Maluchy na brzuchy” są niestety mało optymistyczne.
Wnioski z raportu "Maluchy na brzuchy" są mało optymistyczne 123rf.com


Wytyczne Standardu Organizacyjnego Opieki Okołoporodowej mówią o dwugodzinnym i nieprzerwanym kontakcie "skóra do skóry” od razu po porodzie. Jest on niezwykle ważny. Pozwala zmniejszyć niepokój dziecka, które przez miesiące ciąży znało zapach, głos i bicie serca swojej matki. Z kolei u kobiet wytwarza się większa ilości hormonu oksytocyny, dzięki czemu szybciej obkurcza się macica i łatwiej rozpocząć karmienie piersią.


Mało szpitali przestrzega wytycznych


Raport "Maluchy na brzuchy” został opracowany na podstawie statystyk z ankiet prowadzonych przez Fundację Rodzić po Ludzku (na koniec sierpnia 2021 było to 251 szpitali w Polsce). Brane były pod uwagę dane dotyczące dwugodzinnego kontaktu "skóra do skóry” po porodzie siłami natury oraz kangurowania dziecka po cesarskim cięciu przez osobę towarzyszącą.
Do raportu zostały również włączone dane dotyczące kontaktu matki z dzieckiem po cesarskim cięciu, czyli położenie noworodka mamie na piersi od razu po urodzeniu.

Niestety wnioski z raportu są dość przygnębiające. Według zebranych danych w całej Polsce jedynie 38,92 proc. kobiet i dzieci po porodzie siłami natury ma okazję skorzystać z dwugodzinnego i nieprzerwanego kontaktu "skóra do skóry”, a w przypadku cesarskich cięć tylko u 21,02 proc.

W raporcie nie uwzględniono kobiet i dzieci, które z przyczyn (np. medycznych) nie mogły w ogóle mieć kontaktu "skóra do skóry” po porodzie. A to oznacza, że tylko co piąta kobieta i co piąte dziecko mają szansę na kontakt "skóra do skóry” po porodzie.

Z raportu Fundacji Rodzić po Ludzku wynika, że najczęstszym powodem przerwania tego kontaktu jest ważenie, mierzenie dziecka oraz jego umycie i ubranie. Według zaleceń WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) nie są to wystarczające powody, aby przerywać tę dobroczynną dla dziecka i mamy procedurę.

Na czele województwo warmińsko-mazurskie i kujawsko-pomorskie


W raporcie "Maluchy na brzuchy” znalazło się 20 szpitali, które przestrzegały wytycznych Standardu Organizacyjnego Opieki Okołoporodowej w zakresie dwugodzinnego i nieprzerwanego kontaktu skóra do skóry po porodzie siłami natury przynajmniej w 80 proc. przypadków, a także 20 szpitali na poziomie 70-79 proc. przypadków. To oznacza, że tylko 17,63 proc. szpitali w Polsce spełnia te standardy.

Największe wsparcie dwugodzinnego kontaktu "skóra do skóry” po porodzie siłami natury jest w województwie warmińsko-mazurskim i wskaźnik ten wynosi 62,5 proc. Najgorzej wygląda sytuacja w województwie lubuskim, gdzie wskaźnik ten wynosi zaledwie 15,5 proc.

Warto jednak pamiętać, że w naszym kraju prawie połowa dzieci (46 proc.) rodzi się przez cesarskie cięcie. Jak wygląda kontakt "skóra do skóry” w tym przypadku? Najwyższy wskaźnik kangurowania przez osobę towarzyszącą odnotowano w województwie kujawsko-pomorskim (43,86 proc.), a najniższy w województwie podlaskim (11,8%).

Nie kładą dziecka na piersi po cesarskim cięciu


Niestety ponad połowa szpitali (60,16 proc.) nie zapewnia kangurowania dziecka po cc przez osobę towarzyszącą nawet w 30 proc. przypadków. Jeszcze gorzej wygląda bezpośredni kontakt matki z dzieckiem po cesarskim cięciu. Praktyka położenia dziecka na piersi kobiety od razu po urodzeniu nadal w Polsce nie jest powszechna. Tylko 7,3 proc. kobiet zaznaczyło odpowiedź, że dziecko po cesarskim cięciu zostało położone na ich piersi.

Najwyższy wskaźnik w tym zakresie miało województwo warmińsko-mazurskie (11,87 proc.), najniższy województwo małopolskie (2,65 proc.). Aż 69,32 proc. szpitali w Polsce ma wskaźnik bezpośredniego kontaktu matki z dzieckiem po cesarskim cięciu mniejszy niż 10 proc.

Twórcy raportu podkreślają, że w tym zakresie jest jeszcze wiele do zrobienia. Być może konieczna byłaby kontrola placówek medycznych, które nie stosują się do wytycznych Standardu Organizacyjnego Opieki Okołoporodowej, ale też zapewnienie szkoleń personelowi medycznemu.