Zapisałam syna na zajęcia baletowe. Teściowie są oburzeni, nie kryją swojego sprzeciwu

Iza Orlicz
Już często w przedszkolu kształtują się pierwsze zainteresowania dzieci, dlatego rodzice chętnie zapisują je na zajęcia dodatkowe, np. sportowe czy taneczne. Wydawałoby się, że w tej kwestii nie ma miejsca na rodzinny spór, a jednak. Zdarza się, że nadal stykamy się ze stereotypowym myśleniem, że niektóre zajęcia są "tylko dla dziewczynek” lub "tylko dla chłopców”.
Chłopcy też mają prawo uczyć się baletu fot. kadr z filmu "Billy Elliot"


"Synek ma 5 lat, jest bardzo muzykalny i żywiołowy. Już jak był malutki i ledwo nauczył się chodzić, to gdy słyszał muzykę, od razu podrygiwał. Lubi tańczyć i do tej pory jego zainteresowania były traktowane przez resztę rodziny bardzo przyjaźnie. Teściowa cieszyła się, że "rośnie nam tancerz”, teść twierdził, że to talent po nim. Do czasu” – opisuje Weronika.


Zajęcia baletowe nie są tylko dla dziewczynek


Okazuje się, że w przedszkolu od października mają ruszyć zajęcia baletowe i jej syn już od kilku tygodni nie mówi o niczym innym.

"Ciągle mnie pyta: 'Zapisałaś mnie już?' i podkreśla, że to jego wielkie marzenie. Koniecznie chce chodzić na balet. Nie wiem, skąd ta pasja, byliśmy może raz w Teatrze Wielkim na balecie, ale nikt z naszej rodziny nie ma takich zainteresowań. Może to wpływ ulubionej koleżanki syna z przedszkola? Też zapisuje się na te zajęcia” – pisze Weronika.

Dodaje, że bez względu na motywację syna do nauki baletu, postanowiła spełnić jego marzenie. Uznała, że niech się przekona, czy to dla niego, czy mu się podoba, czy ma ku temu predyspozycje.

"Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, że będzie na zajęciach jedynym chłopcem. I co z tego? Wiele córek moich koleżanek jest zapisanych np. na piłkę nożną lub robotykę i nikogo to nie szokuje. Dlaczego więc miałby kogokolwiek dziwić mój tańczący w balecie syn?” – pisze Weronika.

Teściowie są oburzeni


Dodaje, że gdy ostatnio odwiedzili teściów, syn pochwalił się, na jakie zajęcia już wkrótce będzie chodził. Przyznaje, że zrobiło jej się przykro, gdy zobaczyła reakcję babci i dziadka jej dziecka.

"Zrobili jakieś krzywe miny, teść palnął: 'Ale to dla dziewczyn', a teściowa dodała, że lepsze byłoby karate. Mój mąż próbował jakoś załagodzić sytuację, ale nie ma za bardzo przebicia w zetknięciu ze swoimi rodzicami.

Gdy synek poszedł się bawić, oni naskoczyli na nas, że co to za głupi pomysł. Powiedzieli, że robimy synowi krzywdę, bo spaczamy mu charakter. Nawet nie chciało mi się z nimi rozmawiać, choć doszło do ostrzejszej wymiany zdań” – pisze Weronika.

Od tamtego spotkania z teściami minęło już kilka dni, a oni zachowują się jakby byli obrażeni. Nie kontaktują się, choć wcześniej robili to regularnie.

"Najbardziej jest mi smutno z powodu syna, nie wiem, na ile zrozumiał, że babcia i dziadek nie akceptują jego zainteresowań. I szczerze mówiąc, jak mają mu robić jakieś docinki z tego powodu, to wolę, żeby się z nim nie widywali. Moje dziecko ma prawo do własnych pasji, nawet jeśli inni uważają, że to 'tylko dla dziewczynek'. Nie chcę, żeby mu przekazywali swoje ograniczone myślenie” – dodaje Weronika.