Były partner rozpieszcza syna, na mnie spoczywa ciężar codziennego wychowywania. To niesprawiedliwe
Po rozstaniu wiele par próbuje porozumieć się w sprawie wspólnego wychowywania dzieci, ale często teoria rozmija się z praktyką. Rodzice opiekujący się dzieckiem na co dzień skarżą się, że ich byli partnerzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków i to na nich spoczywa ciężar wychowywania. Czy można zmienić tę sytuację?
- Wiele par po rozstaniu dogaduje się w kwestii opieki nad dziećmi, by jak najmniej odczuły one skutki decyzji rodziców.
- Czytelniczka pisze, że podzieliła się z byłym partnerem opieką nad dzieckiem, ale on nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań.
- Czasem na mamę spada cały ciężar wychowania i obowiązków, a tata jest tylko od rozpieszczania.
"Rozstałam się z partnerem pokojowo, po wielu kłótniach oboje stwierdziliśmy, że dalsze ciągnięcie tego związku nie ma żadnego sensu. Skupiliśmy uwagę na naszym 5-letnim synu, chcieliśmy, żeby jak najmniej odczuł skutki naszej decyzji. Ustaliliśmy kwestię opieki, ale ten układ nie działa” – opisuje Dorota.
Podzieliliśmy się opieką nad synem
Dodaje, że umówili się tak, że syn zostanie z nią w należącym do niej mieszkaniu, a były partner będzie zabierał go we wtorek po przedszkolu i zajmował się nim do czwartku rano oraz co drugi weekend.
"Początkowo wszystko było w porządku, ale z miesiąca na miesiąc mój były partner coraz bardziej zawodził. Zwykle okazywało się, że jednak we wtorek nie może zabrać dziecka, bo coś mu wypadło, przyjeżdżał w środę lub dopiero w weekend. Ale najgorsze jest to, że zaczął syna rozpieszczać prezentami, pewnie chcąc mu zrekompensować nieobecność” – pisze Dorota.
Dodaje, że zawsze, gdy nie pojawia się umówionego dnia, to kupuje synowi zabawkowe samochody, lego, ostatnio podarował mu tablet z wgranymi 50 grami.
"Syn jest jeszcze mały, nie rozumie, że jego tata nie wywiązuje się z obietnic. Gdy przywozi mu prezent, mały jest wniebowzięty, a ja wściekła. Umówiliśmy się, że będziemy wspólnie wychowywać nasze dziecko, tymczasem ja coraz bardziej czuję się jak samotna matka. Cały ciężar opieki spada na mnie, wszystkie codzienne obowiązki, typu gotowanie, zaprowadzanie i odbieranie z przedszkola, wyjścia na plac zabaw, wizyty u lekarza.
Czasem muszę być stanowcza, wyznaczam granice, mówię synowi "nie”. W tym czasie mój partner jest cudownym, weekendowym tatusiem, który obsypuje dziecko prezentami” – dodaje Dorota.
Tata tylko rozpieszcza
Przyznaje, że kilkukrotnie już próbowała rozmawiać z nim na ten temat, by wziął na siebie też odpowiedzialność wychowywania dziecka, a nie tylko utrzymywania z nim przyjaznych, kumpelskich relacji. Niewiele jednak to dało.
"Nie bez powodu rozstaliśmy się, w wielu kwestiach się nie dogadywaliśmy i w tej też nie możemy. Zastanawiam się, czy jakoś sądownie nie zmusić go do tego, by przestrzegał grafiku spotkań z synem.
To jest niesprawiedliwe, że zdecydowaliśmy się na dziecko, mamy do niego takie same prawa, a tylko ja zajmuje się wszystkim pełniąc często rolę "złego policjanta”, a mój były partner jest od rozpieszczania” – pisze Dorota.
Czy można jakoś zmienić tę sytuację? Jeśli wielokrotne rozmowy nic nie dają, dobrze jest poszukać w rodzinie lub wśród przyjaciół osoby zaufanej dla obu stron, która załagodzi konflikt i pomoże w osiągnięciu porozumienia przez byłych partnerów lub udanie się do mediatora, który pomoże ustalić plan wychowawczy. Jeśli to nie przyniesie skutku, rozwiązaniem jest sądowe ustalenie opieki nad dzieckiem.
Może cię zainteresować także: "Skarbie, tatuś już nas nie chce". Dziecko nie jest twoją własnością i ma prawo kochać oboje rodziców