Były partner rozpieszcza syna, na mnie spoczywa ciężar codziennego wychowywania. To niesprawiedliwe

List do redakcji
Po rozstaniu wiele par próbuje porozumieć się w sprawie wspólnego wychowywania dzieci, ale często teoria rozmija się z praktyką. Rodzice opiekujący się dzieckiem na co dzień skarżą się, że ich byli partnerzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków i to na nich spoczywa ciężar wychowywania. Czy można zmienić tę sytuację?
Co zrobić, gdy po rozstaniu nie możemy się porozumieć w kwestii opieki nad dzieckiem? 123rf.com


"Rozstałam się z partnerem pokojowo, po wielu kłótniach oboje stwierdziliśmy, że dalsze ciągnięcie tego związku nie ma żadnego sensu. Skupiliśmy uwagę na naszym 5-letnim synu, chcieliśmy, żeby jak najmniej odczuł skutki naszej decyzji. Ustaliliśmy kwestię opieki, ale ten układ nie działa” – opisuje Dorota.


Podzieliliśmy się opieką nad synem


Dodaje, że umówili się tak, że syn zostanie z nią w należącym do niej mieszkaniu, a były partner będzie zabierał go we wtorek po przedszkolu i zajmował się nim do czwartku rano oraz co drugi weekend.

"Początkowo wszystko było w porządku, ale z miesiąca na miesiąc mój były partner coraz bardziej zawodził. Zwykle okazywało się, że jednak we wtorek nie może zabrać dziecka, bo coś mu wypadło, przyjeżdżał w środę lub dopiero w weekend. Ale najgorsze jest to, że zaczął syna rozpieszczać prezentami, pewnie chcąc mu zrekompensować nieobecność” – pisze Dorota.

Dodaje, że zawsze, gdy nie pojawia się umówionego dnia, to kupuje synowi zabawkowe samochody, lego, ostatnio podarował mu tablet z wgranymi 50 grami.

"Syn jest jeszcze mały, nie rozumie, że jego tata nie wywiązuje się z obietnic. Gdy przywozi mu prezent, mały jest wniebowzięty, a ja wściekła. Umówiliśmy się, że będziemy wspólnie wychowywać nasze dziecko, tymczasem ja coraz bardziej czuję się jak samotna matka. Cały ciężar opieki spada na mnie, wszystkie codzienne obowiązki, typu gotowanie, zaprowadzanie i odbieranie z przedszkola, wyjścia na plac zabaw, wizyty u lekarza.

Czasem muszę być stanowcza, wyznaczam granice, mówię synowi "nie”. W tym czasie mój partner jest cudownym, weekendowym tatusiem, który obsypuje dziecko prezentami” – dodaje Dorota.

Tata tylko rozpieszcza


Przyznaje, że kilkukrotnie już próbowała rozmawiać z nim na ten temat, by wziął na siebie też odpowiedzialność wychowywania dziecka, a nie tylko utrzymywania z nim przyjaznych, kumpelskich relacji. Niewiele jednak to dało.

"Nie bez powodu rozstaliśmy się, w wielu kwestiach się nie dogadywaliśmy i w tej też nie możemy. Zastanawiam się, czy jakoś sądownie nie zmusić go do tego, by przestrzegał grafiku spotkań z synem.

To jest niesprawiedliwe, że zdecydowaliśmy się na dziecko, mamy do niego takie same prawa, a tylko ja zajmuje się wszystkim pełniąc często rolę "złego policjanta”, a mój były partner jest od rozpieszczania” – pisze Dorota.

Czy można jakoś zmienić tę sytuację? Jeśli wielokrotne rozmowy nic nie dają, dobrze jest poszukać w rodzinie lub wśród przyjaciół osoby zaufanej dla obu stron, która załagodzi konflikt i pomoże w osiągnięciu porozumienia przez byłych partnerów lub udanie się do mediatora, który pomoże ustalić plan wychowawczy. Jeśli to nie przyniesie skutku, rozwiązaniem jest sądowe ustalenie opieki nad dzieckiem.