Szkoła zdalna? Sklecona na szybko chatka z patyków, którą zdmuchnąć mógł byle pies, po co komu wilk

Karolina Stępniewska
Witaj, szkoło. Trwaj. Powinnam w tym wstępniaku, jako matka dwojga nastolatków, która przeżyła ponad rok zdalnej nauki i pracy w jednym, napisać coś więcej, ale to wszystko, na co mnie po tym doświadczeniu stać. Trwaj. Zaklinam cię!
Nauka online w roku szkolnym 2020/2021 trwała od 24 października 2020 r. do 16 maja 2021 r.. Karolina Adamska/East News
Początek nauki zdalnej w roku szkolnym 2019/2020 niósł ze sobą obietnicę przygody. Kilka tygodni w domu, nie trzeba się ubierać, takie trochę wakacje. Do tego poczucie uczestnictwa w ważnym historycznie doświadczeniu pandemii - to mogło być albo ekscytujące, albo niepokojące, a na pewno inne i interesujące. Szybko jednak okazało się, że dwa tygodnie lekcji przez komputer zmieniły się w miesiąc, dwa miesiące, cały semestr.

Pierwsze próby podsumowań nauki online nie przyniosły optymistycznych wniosków. Szkoły błądziły we mgle, pozostawione w dużej mierze same sobie, z naprędce skleconymi narzędziami, które miały uczynić niemożliwe wykonalnym. Okryte niesławą lekcje w TVP, które obnażyły oderwanie od rzeczywistości naszych decydentów, przestraszeni nauczyciele, z których niektórzy dopiero uczyli się obsługi komputerów, a przede wszystkim uczniowie zamknięci w domach z rodzeństwem i rodzicami. Odcięci od rówieśników, spacerów na świeżym powietrzu, aktywności fizycznej.


Tak, pierwsze podejście do nauki zdalnej to była partyzantka. Sklecona na szybko chatka z patyków, którą zdmuchnąć mógł byle pies, nie trzeba było do tego wilka.

Rok szkolny 2020/2021 niósł z kolei nadzieję na lepsze. Po okresie odzyskanej wolności latem, kiedy tłoczyliśmy się na nadbałtyckich plażach, obijaliśmy o siebie w galeriach handlowych i walczyliśmy o miejsca w knajpach, klubach, restauracjach, weszliśmy we wrzesień silniejsi i gotowi pożegnać PLANdemię. Lekarze i eksperci co prawda snuli apokaliptyczne wizje kolejnej fali, zapaści systemu ochrony zdrowia, tysięcy zgonów, ale taka przecież ich rola i kto by ich słuchał, prawda?

A tu zonk. Ledwo dzieci i młodzież rozpakowały w szkołach tornistry, gdy większości z nich wskazano ministerialnym palcem drzwi wyjściowe i ponownie zamknięto w domach. Tym razem na długo. Bardzo długo. W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się uczniowie klas IV-VIII oraz uczniowie szkół ponadpodstawowych, którzy uczyli się zdalnie od 24 października 2020 r. (ci ze strefy żółtej i czerwonej od 19) do 16 maja 2021 r.. Taka z tego wyszła przygoda... W listopadzie dołączyły do nich dzieci z klas I-III, którym (oraz ich rodzicom!) zafundowano prawdziwy emocjonalny rollercoaster - nauka online, nauka stacjonarna, nauka hybrydowa, znowu online, znowu hybryda. Jak w kalejdoskopie.

Jeśli do ferii zimowych jakoś to jeszcze szło, tak już w drugim semestrze nikt już nawet nie udawał, że jeszcze cokolwiek ogarnia. Sprawdzania wiadomości w tryliardzie komunikatorów i platform. Terminów sprawdzianów, kartkówek, zaliczeń i prezentacji do zrobienia. Skanowania, fotografowania, wysyłania, odbierania. Włączania kamerek, wyłączania mikrofonów, wyłączania kamerek, włączania mikrofonów.

O tak, rok szkolny 2020/2021 to była jazda bez trzymanki: dla uczniów, rodziców, nauczycieli. Nastrój pod koniec nauczania zdalnego przypominał jednak bardziej jazdę zatłoczonym PKS-em bez klimatyzacji, w 35-stopniowym upale, z nosami wciśniętymi w pachy pobratymców, niż przejażdżkę kolejką górską w Disneylandzie.

I teraz po tym dziwnym czasie społecznego odosobnienia, miesiącach letniej laby, uczniowie, rodzice i nauczyciele stoją przed drzwiami z napisem 2021/2022 i żadne z nich nie wie, czego się spodziewać. I żadne z nich nie jest już takie jak rok temu. Co nas czeka? Minister Czarnek jest optymistyczny, zakłada, że cały czas rok uczniowie spędzą w prawdziwej szkole, nie tej z internetu. Nauczyciele też zdają się być ostrożnymi optymistami. Jakoś to przecież będzie, jak zawsze.

I tylko uczniowie drżą ze strachu, że znowu wyślą ich na zdalne. A ci z drugiego obozu, fani lekcji online, że po zdalnym muszą stanąć twarzą w twarz z człowiekiem z krwi i kości. I tak źle, i tak niedobrze. No i rodzice. Co jak co, ale rodzice kolejnej sesji kształcenia ich pociech na odległość nie przeżyją. Przysięgam. Więc witaj, szkoło. Trwaj.