Otwieram lodówkę, a tam Friz. Ekipa nie ma żadnych granic, ich nowy produkt jest szkodliwy

Marta Lewandowska
Kiedy Koral wyprodukował lody z logo Ekipy, dzieciaki oszalały. Dorośli, żeby zdobyć przysmaki dla swoich pociech, wyrywali sobie całe kartony, nie przerażały ich wysokie ceny. Wszystko, co sygnuje Ekipa, rozchodzi się na pniu. I to jest przerażające, bo Friz ma wielką chrapkę na wykorzystanie do cna swoich pięciu minut, a nowy produkt z jego logo jest szkodliwy dla dzieci.
"Friz - Rambo współczesnych czasów" - głosi napis na muralu w Nowym Sączu. Fot. Screen Instagram Ekipa Friza

Idole najmłodszych

O Ekipie pierwszy raz usłyszałam od córki znajomych, dziewczynka nuciła jakąś ich piosenkę, szybko polubił ich też mój syn. I choć zupełnie to nie mój klimat, uznałam, że fascynacja ośmiolatka nie jest szkodliwa. Dzieci tak mają, że nie przywiązują się na dłużej do idoli. Karol Friz też to wie, dlatego spieszy się z wykorzystywaniem swojej popularności.


Kiedy w pobliskim sklepie pojawiły się lody Ekipy w przyzwoitych cenach, wyraziliśmy zgodę na zakupy. Skład nienajgorszy, dzieciom smakowały. Zeszyty Ekipy i inne artykuły szkolne już ich nie zainteresowały. Ale ich rówieśników tak. Bo fani Ekipy mają 8-13 lat. I tu właśnie pojawia się problem, bo Friz postanowił produkować napoje energetyczne ze swoim logo.

Kto je kupi?

Chciałoby się powiedzieć "pan kupi, pani kupi". Jednak to nieprawda, bo kupi syn i córka, pana i pani dzieci, te z podstawówki. A energetyk - wiadomo, dla dzieci się nie nadaje, do tego silnie uzależnia. - W podstawówce ciągle robimy pogadanki o szkodliwości tych napoi. Dzieciaki wiedzą, że nie mogą ich pić, nie kupią ich w sklepiku szkolnym, jeśli przyniosą z domu, nauczyciele skonfiskują - mówi psycholog szkolny Joanna Wrzosek-Bartnik.

Na moje pytanie, czy jej zdaniem sygnowanie przez idoli dzieci energetyków zwiększa ryzyko, że po te napoje sięgną młodsi, bez wahania odpowiada, że tak. Bo idol dla dziecka w tym wieku jest ważniejszy niż wiedza, rodzic i zdrowy rozsądek.

- Autorytet jest bardzo potrzebny w procesie wychowania. Osoby znane mają bardzo duży wpływ na zachowanie i postawy dzieci i młodzieży. Często idole stają się wzorem do naśladowania, choć nie zawsze dają oni dobry przykład dla młodego człowieka, który poszukuje wzorca do naśladowania i przewodnika, który pokaże mu jak postępować w życiu - wtóruje jej Magdalena Kietlińska z gabinetu Logos.

- Dzieci na postaciach znanych z gazet, telewizji i internetu uczą się, co jest dobre, a co nie, jak się ubierać, jakiej muzyki słuchać, ale też co jeść i co pić - mówi psycholog.- Po dzieciach, które przychodzą do gabinetu, widzę, że Ekipa Friza, ma ogromny wpływ na nich i nie ma co się łudzić, że energetyki "nie zaskoczą". Wystarczy zajrzeć do badań - dodaje Magdalena Kietlińska.

W badaniu z 2018 roku przeprowadzonym na uczniach gimnazjum zadano pytanie: Czy w Twoim życiu jest osoba, która Ci imponuje i chciałbyś ją naśladować? Ponad połowa badanych (58,3%) odpowiedziała, że tak – posiada taką osobę, a 29,2% stanowczo zaprzeczyło. Zdaniem zaś 12,5% badanych są w ich otoczeniu osoby, które im imponują, ale nie warto ich naśladować.

To bardzo szkodliwe

Joanna Wrzosek-Bartnik przyznaje, że w szkole, w której pracuje, nie ma większego problemu, jednak kiedy pracowała w gimnazjum, widziała dzieci uzależnione od energetyków - Dzieciaki są po tym bardzo pobudzone, mają więcej energii, a potem następuje spadek i chcą znowu i więcej, bo organizm się przyzwyczaja, więc piją kolejną puszkę - mówi ekspert.

- Tego typu napoje nie są przystosowane do spożywania ich przez dzieci. Energetyki zawierają do 242 mg kofeiny na porcję. Dla młodzieży w wieku 12-18 lat dzienna dawka to 100 mg, ale pojedyncza porcja napoju przekracza tę ilość - mówi z kolei Magdalena Kietlińska, również psycholog dziecięcy.

Kobieta zauważa, że wiele krajów wprowadziło ograniczenia w sprzedaży tych napojów, tak aby dzieci nie mogły ich kupić, w Polsce takich regulacji nie ma. Co to oznacza w praktyce? Że dziecko wchodzi do sklepu, bierze puszkę, płaci i wychodzi, zgodnie z prawem. I wypija jej zawartość, a potem bierze następną puszkę i znowu, bo wszyscy, którzy kochają Ekipę, będą zbierać te puste puszki.

- Spożywanie dużej ilości kofeiny może doprowadzić do zaburzeń rytmu serca, wzrostu częstości akcji serca i wzrostu ciśnienia krwi. Nadmiar spożycia może zakłócać rytm snu i może zwiększyć ryzyko podejmowania zachowań niebezpiecznych - nie pozostawia złudzeń psycholog.

Gdzie stoi granica

Zawsze, kiedy ktoś znany pisze, mówi lub robi coś nieodpowiedzialnego, zastanawiam się, czy pomyślał, że ktoś go podziwia, kopiuje jego zachowania, buduje swoją samoocenę na jego osądach. Mówię tu zwłaszcza o dzieciach. Jeśli znana kobieta mówi, że nie godzi się na modę na brzydotę, zrywa się cała rzesza krytyków.

"Jak tak można" - wołają, "przecież oglądają i czytają to dzieci, wpędzasz nasze córki w kompleksy, ty zła kobieto". A czemu nikt otwarcie nie krytykuje Friza? Bo taki młody i przedsiębiorczy i sam doszedł do wszystkiego? Lody Ekipy, to był dopiero początek, młodzi przedsiębiorczy ludzie się rozkręcają, próbują z różnych stron. Co się opłaci, a co nie.

Bo wiadomo, że nie sygnują zeszytów ze swojej miłości do szkoły, tylko po to, żeby je sprzedać. Jednak trudno mi znaleźć uzasadnienie dla promowania produktów w oczywisty sposób szkodliwych dla fanów.

Panie Karolu, zwrócę się do pana bezpośrednio, proszę mi powiedzieć, dlaczego nie woda, albo sok chociaż? Dlaczego takie świństwo pan chce promować, przecież pan sam najlepiej wie, że to nie dorośli po nie sięgną. To te dzieci, co rozbijały skarbonki i kupowały lody po 8 zł za sztukę, teraz zapłacą po 10-20 zł za puszkę pełną kofeiny.

Internauci żartowali, że następny będzie papier toaletowy.I szczerze mówiąc, tak byłoby lepiej, tylko wtedy mniej się zarobi. A tu wyraźnie widać, o co chodzi. Sprzedajmy coś, co będzie uzależniające, wtedy sprzedamy tego więcej i zarobimy więcej. Będziemy patrzeć na dzieci z podkrążonymi oczami, które niczym zombie rzędem będą szły do sklepu, żeby za ostatni grosz kupić puszkę napoju.

Ale cóż, w drodze do banku się nie płacze.