"Dzwonienie i pokrzykiwanie nic nie da". Apel mamy niepełnosprawnego dziecka daje do myślenia

Marta Lewandowska
Kiedy ktoś bliski wyjeżdża na wakacje, życzymy mu nie tylko udanego, ale i bezpiecznego odpoczynku. O tym, jak ważne są to słowa, napisała niedawno na swoim fanpage'u blogerka i autorka książek Agata Komorowska. Kobieta wraz ze swoim synem wypoczywa nad polskim morzem.
Unsplash.com

Drogi Rowerzysto

"Napisałam przez wielkie „R” z wielkiego szacunku. Mam prośbę. Jak widzisz dziecię na drodze, to warto zwolnić, albo nawet się zatrzymać. Tak zwyczajnie. Bo wiesz, dzwonienie i niecierpliwe pokrzykiwanie nic nie zmieni, poza tym, że Tobie i mnie podniesie ciśnienie, a oboje jesteśmy tu po to, żeby doświadczać wakacyjnego błogostanu. Tymczasem nie każde dziecko chyżo niczym zajączek odskoczy w bok. Są np. dzieci małe, takie, które nie wiedzą, w którym kierunku odskoczyć, albo… niepełnosprawne jak mój Krystian" - zaczyna swój wpis Komorowska. Syn kobiety urodził się w 2008 roku z zespołem Downa i jak słusznie zauważa autorka postu, o tym co może się wydarzyć, kiedy wpadnie pod pędzący i hałasujący rower, zwyczajnie może nie pomyśleć. A konsekwencje mogą być przykre, bo wystraszone dziecko (czy każdy inny pieszy) nie spodziewając się zderzenia, na dzwonek może zareagować, odskakując w złym kierunku, bo przecież nie wie, z której strony postanowi go minąć nadjeżdżający za plecami rowerzysta.

Bezpieczeństwo nas wszystkich

Jadąc za kimś na rowerze, pamiętajmy, że nie jesteśmy w stanie ocenić, czy ta osoba jest zdrowa, czy chora, czy nas słyszy... Znacznie rozsądniej jest zwolnić, ominąć bokiem, czasem zejść z roweru, niż pędzić z nadzieją, że ktoś zareaguje za nas.