Zapytałam moje koleżanki, czego zabraniają im faceci. Odpowiedzi przeniosą was do średniowiecza

Agnieszka Miastowska
Parę dni temu blogerka Joanna Pachla zapytała na Instagramie swoje obserwatorki o to, czego zabraniali im kiedykolwiek ich faceci. Jeśli spodziewaliście się maksymalnie odpowiedzi "samotnych imprez", to macie zbyt dobre zdanie na temat mężczyzn. Nie wierzycie anonimkom z internetu? To samo pytanie zadałam moim znajomym. Odpowiedzi cofnęły nas do średniowiecza.
Pexels

Czego zabraniają wam faceci?

Samo pytanie brzmi dla mnie wystarczająco upokarzająco, by każda odpowiedź poza "niczego" powodowała we mnie irytację lub wściekłość. Kto wydaje zakazy i nakazy? Dzisiejsza pedagogika z obrzydzeniem odsuwa te słowa nawet w kontekście kierowania ich przez rodziców do dzieci. Czemu więc dorosłe osoby mają żyć ze sobą w zależności: jedna zakazuje, druga się dostosowuje?
A raczej "pan każe, służąca robi", bo patriarchat w Polsce żyje i ma się dobrze, więc wszelkie reguły, zakazy, nakazy i obostrzenia spod znaku "wypada nie wypada" ograniczają głównie kobiety, a nie mężczyzn.


Dzisiaj też? Zapyta ktoś z niedowierzaniem. W czasach, w których kobiety robią kariery, mówią wprost, że nie chcą mieć dzieci i to ich wybór lub dzielą pracę z wychowywaniem gromadki maluchów, wymagają od facetów tyle samo co od siebie? Tak, dzisiaj.

Bo dla wielu kobiet wychowanie na grzeczną dziewczynkę – posłuszną, potulną, niesprawiającą problemów – było doświadczeniem tak dyscyplinującym i tresującym, że tak jak nie były w stanie sprzeciwić się swoim rodzicom, nie są w stanie wyrwać się mężczyznom, którzy wykorzystują uległość. Czego więc zabraniają?

Wygląd – zakaz krótkich sukienek i chodzenia bez stanika

Rozmawiam z koleżanką, która ze swoim chłopakiem jest od 3 lat i do tej pory przed wyjściem pyta go o zdanie w kwestii ubrań. Nie chodzi tylko o to, w czym wygląda korzystnie. Chodzi o to, co wypada jej założyć, by nie doprowadzić chłopaka do szewskiej pasji.

– Tomek po prostu prosi mnie, żebym nie zakładała konkretnych rzeczy, które sprawiają, że inni faceci się za mną oglądają. Czyli dużego dekoltu, krótkich spódniczek, prześwitujących bluzek. Jest zazdrosny, uważa, że to ośmiela ich do tego, żeby mnie zagadali – tłumaczy.

Pytam ją czemu się na to godzi, jest naprawdę atrakcyjną dziewczyną, która jednocześnie nie jest w stanie odnaleźć się w towarzystwie, na imprezie, jeśli nie ma swojego chłopaka w zasięgu wzroku. Przy nim też zmienia ton głosu na bardziej dziecinny. Zawsze wprawia mnie to w osłupienie. Jakby przestawała być kobietą, a zaczynała zagubionym dzieckiem.

– Nie chcę się z nim kłócić bez powodu, a założenie czegoś innego to przecież nie jest wielki problem – dodaje.

24-letnia Dominika przed każdym wyjściem dostaje od swojego faceta dwa przypomnienia. Po pierwsze stanik musi być na swoim miejscu, po drugie – wszyscy na Instagramie nie muszą wiedzieć, jak wyglądasz.

– Zawsze denerwuje się, kiedy nie zakładam stanika, pyta wtedy, czy dobrze bym się czuła, gdyby on nosił na co dzień leginsy, przez które prześwitywałoby mu... sama wiesz co. Mówi, że sutki zaznaczone na bluzce są atencyjne, tak jak moje zdjęcia na Instagramie. Jeśli gdzieś idziemy, nie mogę dodawać zdjęć na social media, tzn. nie bez niego, żadnych selfie. Bo to wygląda, jakbym szukała chłopaka. On tak twierdzi – wyjaśnia.

Pytam, dlaczego się na to godzi, skoro po prostu lubi te rzeczy. – Nie godzę, raz robię tak, raz tak. Wiem, że to go wkurza i korzystam z tego, jeśli chcę wbić mu szpilkę po jakiejś kłótni, ale ogólnie staram się być "grzeczna" – tłumaczy mi dorosła kobieta.

Płeć męska zakazana

Jeśli macie już na sobie spódnicę za kolano, bluzkę zasłaniająca piersi i stanik trzymający sutki za kryjącą poduszeczką, możemy iść dalej. To znaczy tam, gdzie pozwolą nam panowie. Na spotkanie? Jeśli pozwolą, ale na pewno nie z innymi mężczyznami.

30-letnia Kasia tłumaczy mi podejście swojego faceta skrupulatnie go usprawiedliwiając, czekam, aż będę mogła zapytać, na co tak naprawdę sama ma ochotę.

– Jeszcze przed ślubem Kamil nie był zadowolony, jeśli widziałam się z jakimś znajomym. Nie wychodziłam nigdy z kolegami sam na sam, ale nawet jeśli na wyjściu z koleżankami z pracy pojawił się akurat kolega, mogłam być pewna, że w domu czeka mnie awantura – tłumaczy.

– Uważam zresztą, że to normalne, że po ślubie trzeba się skupić głównie na partnerze i nie szukać wrażeń gdzie indziej, bo stąd się biorą zdrady i różne niemiłe historie. Dlatego, jeśli gdzieś wychodzę, to tylko z koleżanką i muszę mieć telefon pod ręką – wyjaśnia.

Raz spotkałam Kasię na mieście, gdy szła z telefonem przed twarzą, rozmawiała ze swoim chłopakiem na wideo, żeby miał pewność, że nie jest z kimś nieodpowiednim... Wykrzyczała cześć i przytuliła mnie, a potem skrupulatnie pokazała do kamery, nie pytając mnie nawet o zdanie, żeby ukochany miał pewność, że to żaden konkurent.

Pytam jej czy naprawdę nie wolałaby trochę... wolności.

– Mogłabym się na niego wypiąć i wyjść z jakimś znajomym, ale potem on spotkałby się z koleżankami i sama nie wiem, co by zrobił – dodaje. Czyli co, wszyscy szczęśliwi?

Fryzjer i kosmetyczka za zgodą

Daria musi konsultować ze swoim chłopakiem wszelkie zmiany w swoim wyglądzie. Każdorazowe wyjście do fryzjera czy kosmetyczki wymaga najpierw wysłania mu inspiracji, później uzyskania zgody i na koniec akceptacji efektu końcowego. Logistyki jest naprawdę sporo.

– On lubi naturalny efekt i kobiecość. Nie pozwala mi ściąć włosów, bo takie długie podobają mu się najbardziej. Farbowanie? Tylko pasemka, żeby wyglądać naturalnie, a nie jak jakiś pustak. On mówi pustak. Paznokcie tylko naturalne, bo na hybrydy mówi tipsy. I wstydziłby się iść na miasto z tipsiarą – dodaje.

Podkreśla, że od kiedy jest z Pawłem (od roku) zmieniła styl na bardziej naturalny i uważa na wszelkie zmiany. Nie chce stracić tego "czegoś", co się mu w niej podoba. I po raz kolejny pytam: czemu? Czemu nie robi tego, na co ma ochotę, a to, co chce jej chłopak.

Odpowiedź jest typowa – bo nie chce go denerwować, wszczynać awantury, zaczynać kłótni, prowokować, robić problemu z niczego. Rodzice, chcieliście pokolenia posłusznych dziewczynek? To je macie.