"Halo mamo, chcę już wracać. Tu jest strasznie!". Kolonijna misja ratunkowa

Marta Lewandowska
Dziecko ma inne poczucie czasu niż dorosły. Dwutygodniowy wyjazd na obóz ciągnie się w jego odczuciu bez końca. Szczególnie jeśli jedzie pierwszy raz. Rozstanie z rodzicami, obce dzieciaki w pokoju i panie, których nie zna, do tego nieco inne jedzenie i zmęczenie wycieczkami, potrafią dać mu w kość. Zdarza się, że dzwoni i mówi "mamo, zabierz mnie stąd". Co wtedy robić?
Co zrobić kiedy dziecko płacze i chce wracać z kolonii przed czasem? Fot. Unsplash

Najtrudniejszy pierwszy krok

Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że pierwszy wyjazd na obóz jest najtrudniejszym doświadczeniem. Tęsknota za rodzicami daje o sobie znać. "Całą wiosnę nie mógł się doczekać, kiedy w końcu pojedzie, ale pod autokarem z walizką w ręku zrobił awanturę, że się rozmyślił" - napisała mi mama Julka, który po raz pierwszy pojechał w tym roku na obóz piłkarski.


Znał chłopców z drużyny, znał trenera, a jednak w chwili wyjazdu wpadł w panikę. Rodzice namówili o, aby spróbował, przekonali o, że to niedaleko, więc jeśli będzie mu bardzo źle, przyjadą po niego. "Bawił się tak dobrze, że kiedy dzwoniłam, trener mówił, że nie chce podejść do telefonu, bo jest zajęty. Wrócił zadowolony" - wspomina kobieta.

Syn Ani dzwonił za to codziennie, płakał i mówił, że tęskni. "Nie ugięliśmy się, jedną z opiekunek na kolonii była jego wychowawczyni z przedszkola, byłam z nią w stałym kontakcie, mówiła, że cały dzień świetnie się bawi, dopiero przy telefonie się rozkleja. Poprosiłam więc, żeby nie pozwalała mu dzwonić. Ostatnie trzy dni nie mieliśmy z nim kontaktu, ale nie było też płaczu" - tłumaczy Ania.

Ugięła się za to Agnieszka, jej córka ośmioletnia Zuzia płakała przez telefon, że nie dogaduje się z koleżankami z pokoju, dziewczynki były od niej starsze o 2-3 lata. "Mówiła, że śmieją się z niej, że jest dziecinna, wyganiają ją, kiedy chcą porozmawiać. Zrobiło się bardzo nieprzyjemnie, wychowawca zapewniał mnie, że wszystko jest w porządku, jednak czułam, że moje dziecko cierpi" - tłumaczy.

Po czterech dniach Zuzia była już w domu. Jej mama przyznaje, że córka jest bardzo z nią związana i wysłanie jej na tak długi wyjazd było błędem. "W następnym roku pojedzie na kilka dni i stopniowo będziemy wydłużać rozłąkę, bo uważam, że w tym roku nie była gotowa".

Kryzys trzeciej doby

- Najczęściej jest tak, że dzieciaki zaczynają tęsknić w trzeciej dobie, a jak zacznie płakać jego, to zaczyna się lawina histerii - mówi pani Lidia, która od ponad 20 lat wyjeżdża jako opiekun na obozy z dziećmi z podstawówki. - Zabraniamy dzieciom zabierać telefony, kiedy kontakt odbywa się przez nas łatwiej nad tym zapanować, jesteśmy na miejscu i widzimy, czy dziecko powinno rozmawiać z mamą, czy nie, bo te telefony często zaogniają sytuację.

Wielu opiekunów i organizatorów potwierdza te słowa, bo kiedy dziecko słyszy głos mamy, mięknie, a potem bywa, że nie może dojść do siebie przez kilka dni. - Szczerze mówiąc, odradzamy też odwiedziny u dziecka, bo rzadkoktóre chce potem zostać. Wybierajmy organizatorów tak, aby nie musieć ich sprawdzać, wykwalifikowana kadra wie, które dziecko sobie nie radzi i trzeba zabrać je wcześniej, ale to zdarza się bardzo rzadko - tłumaczy pani Lidia.

Kobieta podkreśla, że jeśli dziecko dzwoni i płacze, właśnie w okolicy trzeciej doby, warto umówić się z nim, że porozmawiacie za dwa, trzy dni, albo po kolejnej wycieczce. Danie takiej gwarancji uspokaja zwykle młodego podróżnika, a po przeczekaniu tego pierwszego kryzysu, jest już łatwiej.

Moje dziecko też zadzwoniło czwartego dnia rano z prośbą, żeby go zabrać. Nie dogadywał się ze współlokatorem, strasznie tęsknił i się nudził. Pogadaliśmy dłuższą chwilę, opowiedziałam, jakie wycieczki go czekają, umówiliśmy się, że da mi znać po pierwszej, czy nadal chce wracać. Nie chciał. Mówił, że tęskni, ale da radę, bo spodobały mu się kąpiele w jeziorze. Po dwóch tygodniach wrócił zachwycony.

Starszy syn z pierwszego obozu nie dzwonił nawet razu, ja też nie dzwoniłam. Oboje wiedzieliśmy, że póki mnie nie słyszy, jest ok, jednak matczyny głos mógłby pogorszyć sytuację.

Czasem trzeba się ugiąć

Niestety zdarzają się sytuacje, kiedy dziecko naprawdę się męczy, płacze przy każdej rozmowie, bywa, że podobnie jak mama Zuzi, rodzice zaplanują zbyt długi wyjazd dla dziecka wrażliwego, wtedy trzeba reagować. Po pierwsze trzeba ustalić co się tak naprawdę dzieje. Umówcie się na kontakt za dwa dni, jeśli sytuacja się nie poprawi, warto pojechać.

Nie zostawiaj jednak dziecka samego z poczuciem porażki, że się nie udało, porozmawiajcie o emocjach, o tym, że czasem wam też bywa trudno, że tęsknicie za kimś. Dziecko przeżywa taki przedwczesny powrót, warto, żeby spokojnie to przepracować. Może w następnym roku będzie łatwiej.