"Nie gotuj rosołu przed burzą, bo skwaśnieje". Babcia miała rację, ale da się temu zapobiec

Marta Lewandowska
"Nie gotuj rosołu, burza idzie" - każdy chyba słyszał te słowa od mamy lub babci. Ta przekazywana z pokolenia na pokolenie mądrość, choć kojarzy się z zabobonem, ma w sobie ziarnko prawdy. Bo w burzowy dzień jedzenie faktycznie szybciej się psuje, a mleko kwaśnieje. Dlaczego tak się dzieje?
Rosół kwaśnieje w czasie burzy, to nie zabobon! Ale można go uratować. Fot. 123RF

To wcale nie pioruny

Niedawno usłyszałam od znajomej - Moja babcia, jak nadciągała burza, wynosiła mleko do piwnicy, chyba żeby nie widziało błysków - śmiała się Gosia. Jednak nie do końca o pioruny chodzi, a o to, że w piwnicy, zwykle jest chłodniej.

Zacznijmy od tego, że nie ma żadnych dowodów naukowych, że to właśnie wyładowania atmosferyczne wpływają na szybkość psucia się rosołu czy mleka. Choć niegdyś istniała teoria, że odpowiedzialny jest za to ozon, czyli cząsteczki tlenu o nietypowej budowie, który powstaje wskutek wyładowań. Jednak ilość, jaka dociera do naszych kuchni, nie mogłaby wyrządzić aż takich szkód.


Nasze babcie nie zastanawiały się, dlaczego tak się dzieje, zwyczajnie doświadczyły tego na własnym niedzielnym obiedzie, stąd ich pewność, że tak się dzieje. Ale skoro nie pioruny i nie ozon, to co sprawia, że rosół i mleko kwaśnieją?

Cisza przed burzą

Zwykle, zanim nadejdą pierwsze błyski, powietrze robi się ciężkie, jest gorąco i wilgotno, a to idealne warunki do namnażania się bakterii. I to one - odpowiadają za fermentację, czyli kwaśnienie potraw. Gotujący się rosół nie skwaśnieje, ale ten, który wolno stygnie, nakryty pokrywką i stojący na kuchence już tak.

O ile mleko, nawet po skwaśnieniu, nadal nadaje się do spożycia, np. do młodych ziemniaków z koperkiem, tak kwaśna zupa już niekoniecznie. Dlatego tak ważne latem jest szybkie chłodzenie. Jednak gorącego garnka z zupą nie wkładamy od razu do lodówki. Trzeba to zrobić sprytnie.

Jak prawidłowo przechowywać rosół

To jedna z tych zup, której zwykle gotujemy więcej, bo nie dość, że większość z nas ją lubi, to jeszcze jest świetną bazą do innych dań, jak choćby pomidorówka czy risotto. Jeśli więc ugotowałaś ją i zostało sporo po zjedzeniu obiadu, to po pierwsze wyjmij z garnka wszystkie warzywa. Przyspieszają one proces fermentacji, którą chcemy zastopować.

Kolejny krok to wstawienie garnka do miski albo zlewu z zimną wodą, można do niej włożyć też lód. Chodzi o to, żeby jak najszybciej ją schłodzić. Jeśli planujesz zamrozić resztę wywaru, od razu przelej go do mniejszych naczyń. Szybciej ostygnie. Schłodzoną zupę wstaw do lodówki.

Jeśli nie chcesz, żeby świeże mleko skwaśniało, je również przechowuj w temperaturze 2-6 stopni Celsjusza.