Leżę z dzieckiem w dzień, dopóki nie zaśnie. Już mnie to nie złości i powiem ci dlaczego

Iza Orlicz
Wiele dzieci nawet do czwartego czy piątego roku życia potrzebuje regeneracyjnej drzemki w ciągu dnia. Jedne maluchy nie mają z zasypianiem żadnego problemu, inne trzeba pobujać, utulić, poprzytulać, by zapadły w sen. Wiele mam skarży się, że "traci czas” na usypianie dziecka, ale czy rzeczywiście ten czas jest stracony?
Drzemka z dzieckiem nie musi być męczącym obowiązkiem 123rf.com


"Moja córeczka ma obecnie 20 miesięcy. Nadal potrzebuje drzemki w ciągu dnia, bo gdy nie zaśnie, jest nie do zniesienia. Staje się płaczliwa, marudna, szybko się denerwuje, wszystko ją drażni. Niestety z usypianiem jej około południa miałam coraz większy problem” – pisze pani Justyna, mama Poli.


Złościłam się, że muszę leżeć obok niej


Wyjaśnia, że jej córka długo opiera się przed tym, by w ogóle się położyć, a gdy w końcu robi się senna, to trzeba ją przytulać i głaskać po włosach, by zasnęła.

"Nie ukrywam, że jeszcze do niedawna bardzo mnie to irytowało. Złościłam się, bo czas, który mogłabym wykorzystać na przygotowanie obiadu, posprzątanie, czy chwilę dla siebie, spędzałam leżąc obok mojej córki na kanapie, która wtulała się we mnie całym ciałem. Liczyłam minuty, kiedy w końcu zaśnie, a ja będę mogła zająć się innymi sprawami” – przyznaje pani Justyna i dodaje, że leżenie z córką było dla niej udręką.

"Leżałam tam z nią i byłam cały czas zdenerwowana, może dlatego nie mogła zasnąć, bo wyczuwała ode mnie te negatywne emocje. Któregoś dnia postanowiłam poskarżyć się na tę sytuację partnerowi" – pisze pani Justyna. Powiedziała mu, że jest wykończona tym bezmyślnym codziennym leżeniem koło południa z córką u boku.

Potrzebuje bliskości


"To, co mi odpowiedział, naprawdę dało mi do myślenia. Uzmysłowił mi jedną ważną rzecz: to niezapomniane momenty z naszą córeczką, etap, który bardzo szybko minie i za którym jeszcze będziemy tęsknić.

Powiedział, że on czasem, gdy jest w pracy, myśli sobie o nas, że tak leżymy przytulone i żałuje, że nie możemy być wtedy razem” – pisze pani Justyna. Zrozumiała, że jej partner ma rację. Zmieniła nastawienie do drzemek córki, przestała odliczać czas, by jak najszybciej zasnęła, zaczęła doceniać te momenty.

"Moja złość była zupełnie bez sensu. Zrozumiałam, że córeczka jest jeszcze na takim etapie, że potrzebuje mojej bliskości.

Co jest ważniejszego niż przytulanie dziecka, głaskanie go po włosach, nasłuchiwanie spokojnego oddechu, gdy zasypia. To najlepsze wyciszenie i relaks, jaki mogę sobie wyobrazić. I teraz rzeczywiście nie zamieniłabym tych chwil z moją córką na żadne inne” – dodaje pani Justyna.