Tak rząd będzie chciał uciszać niepokornych dyrektorów? Wielkie zmiany w edukacji

Magdalena Konczal
Szykują się wielkie reformy w szkołach. Z wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów wynika, że w zarządzaniu placówkami wiele się zmieni – to kurator oświaty będzie decydował o wyborze dyrektora szkoły.
fot. Aleksander Prugar / Agencja Gazeta

Zmiany w szkołach

Dotychczas w komisjach konkursowych na wybór dyrektora szkoły zasiadało trzech przedstawicieli samorządów i trzech przedstawicieli z kuratorium. Obecnie liczba tych drugich ma się zwiększyć do pięciu. Jasne jest więc, że to kurator oświaty będzie miał ostateczne zdanie przy wyborze dyrektora. Ponadto zwiększy się jego władza nad poczynaniami dyrektorów w konkretnych placówkach.
Co to w praktyce oznacza? W przypadku, gdy kuratorowi nie spodobają się działania konkretnego dyrektora, może wystąpić do samorządu z wnioskiem o odwołanie go bez wcześniejszego wypowiedzenia. Wiadomo też, że kuratorzy są powoływani przez rząd. Niektórzy uważają więc, że w taki sposób PiS chce zwiększyć swoją kontrolę nad poszczególnymi placówkami.

Rząd będzie miał więcej do powiedzenia?

W przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się głosy, że taki pomysł może doprowadzić do uciszania przez rząd dyrektorów myślących inaczej niż władza.


– Nowe uprawnienia kuratorów to broń, która może spacyfikować niepokornych dyrektorów – mówił Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Na to, że uciszani mogą być dyrektorzy, którym nie jest po drodze z poglądami reprezentowanymi przez rząd, zwraca uwagę także opozycja. Samorządy będą miały dużo mniej do powiedzenia. Na ich barkach spoczywać będzie jedynie odpowiedzialność finansowa.

– Znaczna część kosztów polityki oświatowej ciążyć będzie na samorządach – mówiła w rozmowie z "Wyborczą" Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.