Tata nie może przytulić Nikodema. Ich historia to przykład nierównej walki z pandemią

Marta Lewandowska
Nikt z nas nie chciałby, żeby jego dziecko znalazło się w szpitalu, niezależnie od pandemii. To nie jest łatwa sytuacja. Jednak w normalnych warunkach, kiedy tak się zdarza, przez większość czasu obydwoje rodzice mogą wspierać maluszka. Dziś, w czasie pandemii wielu rodzicom odebrano nawet to.
unsplash.com

750 gramów samotności

Nikodem urodził się 23 września 2020 roku, to był szósty miesiąc ciąży, chłopiec ważył zaledwie 750 gramów. Zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi. 203 z 260 dni swojego życia spędził w szpitalu. Dziś są tam ponownie, badania, diagnostyka i ciągła samotność, bo tata nie może odwiedzić syna.

"Mimo zaszczepionego taty, brak możliwości wizyt. Opieka 24h bez pomocy nad chorym niemowlakiem w szpitalu gdzie na zmianę wszystkie dzieci płaczą, jest bardzo trudna. Czasami problemem jest zrobienie kawy czy wyjście do toalety. Niestety nic się nie zmienia nawet po szczepieniach" - pisze mama Nikodema w swoim poście na Facebooku.

Imprezować, nie chorować

Jak zauważa kobieta, osoby zaszczepione nie wliczają się do limitu gości na weselu czy uczestników konferencji, ale zaszczepiony tata nie może przytulić synka. Jej samej w trudnych momentach też przydałoby się silne ramie partnera, jednak w szpitalu, gdzie przebywa z synkiem, dyrekcja jest niewzruszona. Jeden rodzic, koniec kropka.

Dobrze, że jest, chociaż mama

Po narodzinach syna pani Aniela spędziła z nim w szpitalu trzy tygodnie, została tam, bo po porodzie pojawiły się powikłania. - Mały umierał, ja byłam bardzo chora, nie było wiadomo, co z nami będzie, ale mąż nie mógł nas zobaczyć - wspomina kobieta.


Kiedy wypisano ją ze szpitala, mogła odwiedzać syna tylko na chwilę, na rękach trzymała go pierwszy raz po 3 miesiącach. 45 minut dwa razy w tygodniu, tyle czasu im dano. - Po porodzie cierpiałam na depresję, mogliśmy się zmieniać z mężem, ale na wizyty chodziłam głównie ja, do lutego widziałam moje dziecko łącznie przez 60 godzin, na 3985 godzin hospitalizacji - wspomina, a głos jej się łamie.

Po dwóch dawkach szczepienia ilość odwiedzin nieco zwiększono, ale nadal była ograniczona, wszystko tłumaczy się pandemią, we wszystkich szpitalach.

To nie tylko wcześniaki

- Te zakazy odwiedzin dotykają wszystkich pacjentów, moja koleżanka od miesiąca nie widziała starszego dziecka, bo jest z młodszym w szpitalu - opowiada kobieta. Na pytanie, jak wygląda jej codzienność, odpowiada jednym słowem: strasznie. - Są dni, kiedy nie mogę normalnie pójść do toalety, czy zrobić sobie herbaty.

Nawet zamówienie jedzenia jest problemem - Zamówiłam dietę pudełkową, żeby mieć jedzenie na cały dzień, nagle okazało się, że muszę zostawić dziecko z drenem w mózgu i wkłuciem centralnym w szyi i biec po jedzenie, z nadzieją, że sobie tego nie wyrwie - wspomina pani Aniela.

W czasie rozmowy kobieta kilkukrotnie podkreśla, że nie nagłaśnia sprawy tylko dla siebie, ale dla tych wszystkich rodzin, które rozdzielono. W chorobie, kiedy najbardziej potrzebują wsparcia, dzieci zostają same, albo z jednym rodzicem. - Mój mąż jest takim samym rodzicem jak ja, tak samo jak ja jest zaszczepiony i tak samo jak ja ma prawo przytulić syna - kończy swoją opowieść.

Oddajcie im bliskość

Na szczęście nie wszędzie tak jest, są szpitale, które pozwalają rodzicom odwiedzać dzieci, jeśli nie są zaszczepieni, muszą przedstawić aktualny negatywny wynik testu na Covid-19 i mogą przytulić dziecko. Jednak jak się okazuje, nie wszędzie tak jest.

A przecież nie od dziś wiadomo, że bliskość, czułe ramiona rodziców i kangurowanie mają ogromny wpływ na prawidłowy rozwój dzieci. Szczególnie tych, które dodatkowo zmagają się z problemami zdrowotnymi. Skrajne wcześniaki bardzo często zmagają się z wieloma problemami zdrowotnymi, badania, operacje, leczenie, rehabilitacje, nie powinny być wtedy same. Nikodem jest jedynym dzieckiem swoich rodziców, oboje chcieliby być blisko, kiedy toczy swoją walkę.

Nikodem wymaga długiego i kosztownego leczenia i rehabilitacji. Tutaj znajdziecie link do zbiórki na ten cel.