Sezon na "kiszenie dzieci" rozpoczęty. Przedszkolne zasady wołają o pomstę do nieba

List do redakcji
Przedszkole to miejsce, gdzie dzieci często spędzają większą część dnia. Dlatego rodzicom zależy, by miały tam czas zarówno na zabawę z rówieśnikami, naukę, odpoczynek, ale też korzystały z możliwości wyjścia na zewnątrz. Czy wszystkie przedszkola dbają o zabawę dzieci na świeżym powietrzu?
Jak często dzieci z przedszkola powinny wychodzić na zewnątrz? pixabay


"Jestem mamą 5-latka. Lubi chodzić do przedszkola, ma miłą panią, dogaduje się z rówieśnikami. Nie narzeka na nudę: wykonują dużo prac manualnych, mają rytmikę, uczą się piosenek.

Jedyny minus jest taki, że wszystko to odbywa się w murach przedszkola. Już zauważyłam, że na przedszkolny plac zabaw wychodzą tylko czasem, najczęściej gdy jest idealna pogoda: świeci słońce i jest ciepło. Czyli w naszym klimacie naprawdę rzadko” – pisze mama Maćka i dodaje, że takie podejście bardzo ją irytuje.


"Kiszą" dzieci w salach


"Przychodzę po niego do przedszkola, pytam, czy byli na dworze, a on odpowiada, że nie. "Pani mówiła, że pada”. Może rzeczywiście był jakiś przelotny deszcz, ale bez przesady. Na pewno dałoby się wyjść na 20 minut, gdy się trochę przejaśniło.

Dla mnie to zwykłe "kiszenie” dzieci w salach” – dodaje mama Maćka i pisze, że w zeszłym roku nie wychodzili ok. 12, bo był z kolei "za duży upał". Uważa, że przedszkole jest mało elastyczne w tej kwestii. Wygląda to dla niej tak, że wyjścia na zewnątrz nie są traktowane jak jeden z priorytetów. Jeśli o określonej godzinie pogoda jest niesprzyjająca, to dzieci już nie wychodzą później, żeby "odrobić” ten czas na zewnątrz.

"A przecież spędzanie czasu na świeżym powietrzu jest bardzo ważne. Dzieci się bawią, hartują, ale też uczą aktywnego wypoczynku. Po jakiejkolwiek umysłowej pracy: czytaniu książeczek, rysowaniu, lepieniu z plasteliny powinni wyjść i jak to się mówi: przewietrzyć głowę.

W wielu krajach pogoda nie jest przeszkodą, by spędzać z dziećmi z przedszkola czas na zewnątrz, ale u nas oczywiście jest inaczej” – dodaje mama Maćka i przyznaje, że przekonanie pań, by postępowały inaczej, to walka z wiatrakami.

Dzieci będą miały katar


"Już nieraz zgłaszałam na zebraniach, że możemy przecież przygotować dzieciom dodatkowy zestaw ubrań, by mogły bawić się na dworze, nawet gdy jest zimno, trochę wieje czy kropi.

Argument nauczycielki jest zawsze ten sam: "potem macie państwo do nas pretensje, że dziecko ma katar” – pisze pani Maćka i dodaje, że po pierwsze nigdy nie miała do przedszkola pretensji o katar dziecka, bo to normalne, że w placówce z dziećmi wirusy się błyskawicznie rozchodzą.

"Poza tym nie wiem, czy "kiszenie” ich w salach nie wpływa gorzej na ich odporność, niż gdyby wyszli na zewnątrz, nawet przy mniej sprzyjającej pogodzie” – dodaje mama przedszkolaka.