"W życiu nie widziałam takich zniszczeń". Personel hotelu o powodach powstawania hoteli bez dzieci

Marta Lewandowska
Romantyczny weekend we dwoje, zostawiliście dzieci pod opieką dziadków, zarezerwowaliście pokój w pięknym hotelu ze SPA i już na parkingu widzicie pierwsze dzieci. Potem przez cienką hotelową ścianą słyszycie wrzaski maluchów, spadające przedmioty, a pijąc do śniadania kawę, co chwilę jesteście potrącani przez biegających kilkulatków. Zapada decyzja: następnym razem wybieramy hotel bez dzieci!
Pokoje hotelowe po małych gościach nie zawsze wyglądają schludnie. Fot. Unsplash

Potężny rynek

Każdego roku na całym świecie przybywa hoteli tylko dla dorosłych. Nie bez powodu, w 2017 roku liczba rezerwacji w takich miejscach wzrosła o 20 procent, względem roku poprzedniego. Na miejsce w obiekcie bez dzieci trzeba poczekać dłużej, niż w hotelu o podobnym standardzie przyjaznym rodzinom.


Większość tych obiektów znajduje się na Jamajce, w Grecji, Turcji, Dominikanie, ale i w Polsce miejsca wypoczynku bez dzieci rosną, jak grzyby po deszczu. I nie mówimy tu tylko o hotelach, ale też różnego rodzaju ośrodkach, domkach czy agroturystykach. Rynek się rozwija, bo wielu ludzi chce odpoczywać bez dzieci, również cudzych.

Dlaczego maluchy nie są mile widziane?

W internecie można znaleźć mnóstwo opinii, uzasadniających istnienie takich obiektów. "Jak jadę na weekend z mężem i zostawiam własne dzieci pod opieką dziadków, to nie po to, żeby słuchać, jak cudze wrzeszczą. Mam do tego prawo" - pisze Magda. Kobieta wspomina, za pierwszym razem, jak zostawiła córkę u dziadków, żeby spędzić trochę czasu tylko z partnerem, wybrali hotel, do którego wcześniej jeździli z dzieckiem.

Nie wspomina tego wyjazdu najlepiej. "Nie dość, że nie dało się odpocząć, rodzice z dziećmi patrzyli na nas, jak na jakąś patologię, kiedy ignorowaliśmy zaczepki ich kilkulatków, a do tego miałam straszne wyrzuty sumienia, bo na każdym kroku myślałam, że Ania miałaby się z kim bawić". Dalej nazywa się "specjalistką od wyszukiwania fajnych miejsc z zakazem wstępu dla dzieci".
Wielu rodziców zaznacza, że choć kochają swoje dzieci i chętnie z nimi wyjeżdżają, to są to wakacje dla maluchów, ale nie dla nich samych, dlatego raz do roku wybierają się na krótki wypad we dwoje i wtedy szukają miejsc tylko dla dorosłych. Wtórują im inni użytkownicy, którzy własnych dzieci nie mają, z różnych powodów, jednak zaznaczają, że nie wyobrażają sobie relaksu wśród przedszkolaków.

Hotelarze liczą straty

Pracownicy branży hotelarskiej nie mają wątpliwości, że dzieci są najtrudniejszymi gośćmi. "Wcześniej pracowałam w hotelu bez dzieci i po zmianie pracy przeżyłam szok. Sama nie mam dzieci i nie spodziewałam się, że kilkulatek może tak zdewastować pokój" - pisze Agnieszka, która pracuje w ekskluzywnym hotelu na Pomorzu.

Kobieta nie ma wątpliwości, że winni są rodzice, bo pozwalają dzieciom na wszystko. "Biegają w restauracji pod nogami kelnerów, pół biedy, jak tych zbierających naczynia, najwyżej zrobi się trochę hałasu, ale gorzej, jak akurat ktoś niesie tacę z gorącymi daniami" - opowiada.

Agnieszka wylicza szkody, które wygenerowali mali goście, wśród nich czytamy o zniszczonych wykładzinach, zbitej szybie w kabinie prysznicowej, wyrzucanych z balkonu poduszkach. Na koniec retorycznie pyta, czy rodzice pozwalają maluchom w domu na takie zachowanie, czy zwyczajnie traktują hotel, jak plac zabaw?

Wątpliwości, że bez dzieci pracuje się łatwiej, nie ma też Tomek, który jest kelnerem w czterogwiazdkowym hotelu na zachodzie Polski. "Odetchnąłem z ulgą, kiedy szefostwo zdecydowało się zamienić obiekt w takie bez dzieci. Praca w restauracji przy biegających w kółko przedszkolakach, to był dramat" - opowiada.

Wspomina sytuację, kiedy jedna z mam zrobiła mu awanturę, bo sos ochlapał jej sukienkę, kiedy upuścił talerz, bo potrąciło go dziecko tej kobiety. "Pokojowe nie raz płaczą, sprzątając po bąbelkach. W pokoju jest usmarowane wszystko, często nie tylko jedzeniem" - podsumowuje. Dodaje, że jego komfort pracy znacznie się poprawił, odkąd w hotelu nie ma dzieci.

A jednak to wykluczenie

Monika zwraca jednak uwagę na drugą stronę medalu. "Jestem młodą matką i czuje się wykluczona, kiedy na stronie hotelu, do którego chciałabym się wybrać, widzę informację, że jest to obiekt 16+. Mój synek ma dwa i pół roku, jest spokojnym dzieckiem, nie generuje hałasu, nie rozrzuca jedzenia, pilnujemy, żeby nie przeszkadzał innym, a tu okazuje się, że przeszkadza fakt jego istnienia. To strasznie przykre" - kończy smutno.

Takich rodziców, jak Monika jest wielu, odpowiedzialnych i rozsądnych, ale od czasu do czasu zdarza się sytuacja, jak te opisane przez Agnieszkę. To one, a nie same dzieci są problemem, bo rodzice często mówią, że ich maluchy są wykluczane, kiedy hotel nie przyjmuje dzieci, jednak nie zawsze pamiętają, że na urlopie też są rodzicami.
Gdyby dorośli przestrzegali zasad i przekazywali je dzieciom, to ci, którzy chcą odpocząć w spokoju, nie mieliby powodu, żeby szukać obiektów wolnych od dzieci, a tym samym zasadność ich istnienia byłaby znacznie mniejsza. Jednak ciągłe krzyki, bieganie po restauracji czy przerywanie rozmowy innym gościom hotelowym, skutecznie utrudniają im pobyt.

Dlatego drodzy rodzice, warto zadbać o kulturę maluchów, nie tylko w domu i od poniedziałku do piątku, ale również na wyjeździe i na wakacjach.