Bez wahania zdecydowałam się zapisać córkę na szczepienie i powiem wam dlaczego
Dzisiaj ruszyły zapisy na szczepienia dla 16 i 17-latków. Już z samego rana zadzwoniłam na infolinię i zapisałam moją córkę na szczepienie. Termin: połowa czerwca, szczepionka: Pfizer. Czy mam jakiekolwiek obawy, wątpliwości? Nie. I powiem ci dlaczego.
- Ruszyły zapisy na szczepienia przeciw covid-19 dla nastolatków, którzy mają 16,17 lat.
- Postanowiłam zapisać na szczepienie moją niespełna 18-letnią córkę i uważam, że to rozwiązanie najlepsze z możliwych.
- Czy szczepionka przeciw covid-19 dla nastolatków jest bezpieczna?
Moja córka kończy w tym roku 18 lat, ale ponieważ nadal nie jest pełnoletnia (urodziny ma dopiero za kilka miesięcy) nie mogła zarejestrować się na szczepienie, gdy ruszyły zapisy dla rocznika 2003. Dzisiaj stało się to możliwe i od razu skorzystałyśmy z tej możliwości.
Postanowiłam zaufać lekarzom
Oczywiście, że czytam doniesienia o bezpieczeństwie szczepienia, ewentualnych powikłaniach, ryzyku z nim związanym, ale w tym przypadku, zresztą jak w każdej innej kwestii medycznej – postanowiłam zaufać ekspertom.
Lekarze przekonują, że szczepionka Pfizera od początku jej pojawienia się na rynku była zatwierdzona dla grupy wiekowej 16-18 lat. Co więcej w Stanach Zjednoczonych została dopuszczona dla grupy od 12 roku życia. Nie chcę przekonywać niezdecydowanych, czy przeciwników szczepienia. Po prostu wygłaszam mój własny pogląd – postanowiłam zaufać lekarzom-wirusologom, a nie teoriom spiskowym.
Chodzi też o zdrowie mojej córki, bo z naszych osobistych doświadczeń wynika, że koronawirus potrafi być naprawdę podstępną chorobą. Całą rodziną zachorowaliśmy w październiku ubiegłego roku i rzeczywiście dzieci przeszły zakażenie covid-19 naprawdę łagodnie. Miały tylko stan podgorączkowy, córka na dwa dni straciła węch i smak. Nie odczuwały też, w przeciwieństwie do nas, dorosłych, pocovidowych skutków ubocznych.
Chcę wrócić do normalności
Niestety córka co chwilę informowała mnie o kolejnych jej znajomych zakażonych covid-19 i nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co ona. Niektórzy przechodzili koronawirusa jak ciężką grypę, inni po chorobie dochodzili do siebie tygodniami, ktoś trafił do szpitala, na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Prawda jest taka, że choroba jest nieprzewidywalna i nadal jeszcze niewiele o niej wiemy. Czy my po przechorowaniu covid-19 ponad pół roku temu mamy odporność? Nie wiadomo. Czy nie zarazimy się po raz kolejny? Nie wiadomo. Czy przejdziemy znów zakażenie covid-19 łagodnie? Nie wiadomo.
Co wiadomo? Na pewno to, że szczepionka zapewnia nam w jakimś stopniu ochronę. Jeśli dzięki niej uzyskam przynajmniej tyle, że po ponownym zakażeniu nie trafię ja ani nikt z moich bliskich do szpitala, to byłoby już naprawdę wiele.
O niczym innym też nie marzę, jak o powrocie do normalności. Chcę, by dzieci znów chodziły do szkoły, mogły nawiązywać normalne relacje z rówieśnikami, cieszyć się zwyczajnością bez maseczki i dystansu. Na razie nikt nie wymyślił lepszego rozwiązania niż szczepionka, więc wolę skorzystać z tej możliwości, niż czekać na jakiś mityczny lek lub cud, że pandemia sama zniknie.
Może cię zainteresować także: "Nawet piątoklasistka chciała się zabić". Oto co się dzieje z izolowanymi dziećmi