Czy matka może zostawić dzieci w aucie na 7 minut i iść do apteki? Na miejsce przyjechała policja

Marta Lewandowska
Wraz z nadejściem cieplejszych dni, jak bumerang powraca temat pozostawiania dzieci w samochodzie. Rodzice każdego dnia podejmują dziesiątki decyzji, nie zawsze dobrych. Wiele z nich obarczonych jest ryzykiem. W internecie pojawiła się historia mamy, która zostawiła dzieci w aucie. Jej opowieść budzi sprzeczne emocje, zarówno wśród przechodniów, jak i internautów.
Flickr.com

To tylko chwila

"To tylko chwila" - pomyślała mama bliźniaków. Historia kobiety pojawiła się na jednym z anglojęzycznych portali dla rodziców. Podjechała do apteki, chłopcy byli przeziębieni, skarżyli się, że jest im zimno. Jak opisuje, zostawiła im jedzenie, picie i uchylone okna. "Na tyle, żeby się nie udusili, ale też tak, żeby nikt nie mógł otworzyć auta".


Zapewnia, że dzieci były zapięte pasami i bezpieczne, bardziej niż tego, że się uduszą, obawiała się tego, że zaczną się kłócić. To, co dzieje się w samochodzie śledziła dzięki specjalnej aplikacji w swoim smartphonie. "Sądziłam, że skoro dzieciom nic nie grozi, mogę pójść na chwilę do apteki, nie było mnie siedem minut" - dodaje.

Ktoś wezwał policję

W sytuacji, kiedy zachodzi podejrzenie, że dziecku zagraża niebezpieczeństwo, należy bezwzględnie zawiadomić policję. Tak też stało się w tym przypadku. Jedna z kobiet, która znalazła się na miejscu, od razu zadzwoniła po służby. "Żałuję, że wezwałaś policję, żałuję, że nie zaczekałaś na mnie, żeby poznać motywy mojej decyzji i nie spróbowałaś zrozumieć mojej sytuacji" - pisze mama chłopców.

Jednak czy słusznie się oburza? Skąd kobieta, która wezwała pomoc, jak wynika z tekstu policjantka, miała wiedzieć, jak długo dzieci są same? Skąd pewność, że jedzenie, które zostawiła im mama, nie spowoduje zadławienia? Jak długo trzeba czekać? Aż dziecku zacznie dziać się coś złego? Aż się wystraszy?

Słowa potrafią ranić

Autorka historii jednak skupia się na czymś zupełnie innym. Jak opisuje, z ust kobiety usłyszała wiele przykrych słów pod swoim adresem. "Kłamstwa, które wygłosiłaś pod moim adresem, wciąż krążą w mojej głosie, a przecież wcale nie jestem złą matką, ciągle to jednak analizuję i powoli zaczynam w nie wierzyć" - pisze.

Mama bliźniaków przyznaje, że najbardziej zabolały ją słowa, że osoba, która wezwała policję, też jest matką, to one sprawiły, że poczuła się gorsza. Zaznacza jednocześnie, że decyzja o pozostawieniu dzieci w aucie, była jedną z wielu, które podejmują codziennie młode matki. Kobieta zwraca uwagę, że często za mało czasu poświęcamy na wysłuchanie innych matek, bo tak łatwo jest oceniać.

"Powiedziałaś, że rozumiesz, ale mam wrażenie, że nie zrozumiałaś" - kontynuuje swoją opowieść. Zaznacza, że dla wspólnego dobra matki powinny się zjednoczyć i wspierać, zadać sobie trud, żeby zrozumieć inne kobiety, które podejmują różne decyzje, nie zawsze spójne z naszymi poglądami.

Jednocześnie zaznacza, że zarówno patrol, który dotarł na miejsce, jak i inni świadkowie zdarzenia wykazali się wielką empatią i zrozumieniem. "Dziękuję za życzliwość i empatię oraz za pocieszenie i uspokojenie" - kończy swoją opowieść.

Żródło: mamamia.com.au