Zamiast papierosów za szkołą lody Ekipy i cukierki z TikToka. Na tym dorasta polska młodzież

Agnieszka Miastowska
O lodach Ekipy słyszał już chyba każdy. I stało się to świetnym pretekstem do narzekania na "dzisiejszą młodzież" – bezmyślną i podążającą za modą do tego stopnia, że biega za lodami wartymi dwa złote, bo mają na sobie logo ulubionego youtubera. Jak twierdzą boomersi: to ostateczny dowód na to, że dzisiejsze młode pokolenie jest głupsze, niż te dotychczasowe. Z drugiej strony pomyślałam sobie, że kiedyś dzieciaki paliły papierosy za szkołą – dzisiaj za używkę służy im po prostu coś innego. TikTok i YouTube. Tylko... to lepiej czy gorzej?
Lody ekipy i tiktok to nowe używki pokolenia nastolatków Agencja Gazeta / Fot. Wojtek Habdas

Nastolatkowie uzależnieni – od TikToka czy internetu?

Postawię teraz najmniej oczywistą tezę, jaką można postawić w XXI wieku: nastolatkowie są uzależnieni od internetu. Nie trzeba czytać badań, żeby od matek, bezdzietnych, z telewizji i internetu usłyszeć, że dzisiejsze dzieci są wpatrzone w telefony, komputery i tablety.
Ale podkreślmy dla samej zasady, że od internetu nie może się oderwać już jedna trzecia nastolatków. Z roku na rok obniża się też wiek, w którym dzieci po raz pierwszy samodzielnie korzystają z internetu.


Pamiętam, że sama komputer dostałam jakoś po komunii, ale jedyne, co na nim miałam, to pasjans i saper. Dzisiejsi uczniowie podstawówek swój pierwszy samodzielny kontakt z internetem mieli w wieku 6 lat. Ale każdy z nas widział na pewno kilkulatków z telefonem mamy, którzy umieli naklikać w nim o wiele więcej niż tylko włączyć sobie bajki.

Jednak ważniejsze niż to, w jakim wieku dzieci zaczynają spędzać czas w internecie, jest chyba jednak, jakich treści w nim szukają. Bo mam wrażenie, że mówiąc "dzisiejsza młodzież ogląda durnoty w internecie" nawet największy dziaders nie ma na myśli muzyki ze Spotify i filmów z Netfliksa.

Dzieci oglądają taniec, śpiew i wyzwania


I to jest kluczowe. Najmłodsi korzystają głównie z TikToka, YouTube i Instagrama. Z badań agencji GetHero wynika, że najliczniejszą grupę użytkowników TikToka stanowią osoby w wieku 13-15 lat (ponad 64 proc.) a 18 proc. to użytkownicy, którzy nie skończyli 13. roku życia. Co więcej, 34 proc. polskich nastolatków przegląda Tiktoka więcej niż 10 razy dziennie.

A co tam oglądają – zapytacie... i to kolejna fundamentalna kwestia. Do najchętniej oglądanych na TikToku treści należą tzw. transitions, czyli metamorfozy wyglądowe. Dalej są tańce (53 proc.), filmiki komediowe (46 proc.), wykonania piosenek (34 proc.) i wyzwania (33 proc.)

Dzieci szukają więc najprostszej formy rozrywki. I tutaj mimo mojej otwartości na social media trudno mi kogokolwiek krytykującego dziecięce zainteresowania wyzywać od dziadersów i boomersów. To po prostu nie są wartościowe treści. Co nie znaczy, że dziwię się nastolatkom!

TikTok, ekipa Friza i cukierki zamiast papierosów

Ktoś może powiedzieć, że z filmików można nauczyć się tańczyć, śpiewać, zainspirować nimi. Myślę jednak, że dla większości dzieciaków kończy się to po prostu wielogodzinnym scrollowaniem TikToka i podziwianiem tego, jak bawią się inni. Albo rozmyślaniami nad tym, co zrobić, by być tacy jak oni.

I tutaj wchodzą postacie takie jak Friz ze swoją Ekipą. O tym, o co dokładnie chodzi z Ekipą Friza, napisano już wiele, więc najprościej to po prostu grupa nastoletnich/młodych youtuberów, która nagrywa filmiki z własnej willi.

Tworzą mnóstwo treści oglądanych w milionach odsłon, są zapraszani do Kuby Wojewódzkiego, mają własną markę ubrań, teraz także lodów, o które ludzie biją się w sklepach. Ale dlaczego Friz (jako lider całej kompani) stał się dla tylu dzieciaków marką samą w sobie?

Bo jedyne, co robi na swoich filmikach to... dobrze się bawi. Podróżuje ze znajomymi po świecie, odpoczywa w ekskluzywnych miejscach, od marek dostaje prezenty o wartości wyższej niż miesięczne wynagrodzenie rodziców jego widzów. To wizja życia idealnego, które, co tu dużo mówić, jest nierealne i na ogół niedostępne dla większości młodego pokolenia, które śledzi swoich idoli.

Ale to pokolenie może przynajmniej kupić sobie loda z logiem ekipy i dodać z tego relację na Insta, poprosić rodziców o bluzę, którą ulubiony youtuber miał w ostatnim klipie, albo kupić te same cukierki, które ukochana tiktokerka jadła na ostatnim internetowym challenge'u.

I to się faktycznie dzieje. Znajoma mama jeździła ze swoją 12-latką po wszystkich sklepie w województwie, by dostać chociaż jednego loda Ekipy. Znajomy tata, który na tirach jeździ do Włoch, musiał objeżdżać każdy sklep w zasięgu autostrady, bo jego córki wysłały go na poszukiwanie słodyczy, które chcą tylko dlatego, bo jedzą je wszyscy influencerzy!

Teraz wielu "bardzo poważnych dorosłych" pisze, że oni to jedli takie lody, jakie akurat znaleźli w sklepie, i nie wybrzydzali. Ale trzeba być naiwnym, żeby wierzyć, że tu chodzi o smak!

My mieliśmy Pokemony i papierosy, oni bluzę od youtubera

Moje pokolenie zbierało kolorowe karteczki do segregatorów, komiksy z Kaczora Donalda, oglądało Pokemony i macało paczki chipsów, żeby znaleźć w nich plastikowe kapsle z ukochanej serii. Albo plotło filofany z kolorowych żyłek i "przyszpanować" w szkole mogła ta osoba, która umiała to zrobić najlepiej.

To była nasza forma rozrywki i takimi artefaktami mogliśmy się pochwalić przed znajomymi. Dzisiejsze dzieci robią po prostu to samo... tylko inaczej. Na pewno ich dzisiejsze rozrywki nie są mniej ambitne, bo umówmy się – zabawa to zabawa.

Powiedziałabym, że jest w tym, co robią, coś konsumpcyjnie smutnego. Nastolatkowie mogą sobie marzyć o byciu tiktokerem, youtuberem i znanym influencerem, ale w większości mogą co najwyżej poprosić alby wymóc na rodzicach kupienie fantów, za których sprzedaż ich ukochany youtuber będzie miał kolejne wakacje nad turkusową wodą.

I nie zrozumcie mnie źle – ma do tego prawo, to w końcu jego praca. Ekipa Friza dostarcza zresztą treści, które nie są może zbyt ambitne, ale bezpieczne. Nie mają nic wspólnego z patostremerami, na które twoje dziecko może trafić w internecie, a seks, alkohol, przemoc to przecież wątki, na których znalezienie w sieci przeciętny nastolatek potrzebuje minuty.

Ekipa Friza to po prostu swego rodzaju elita w oczach odbiorców. Nastolatkowie tak głodni przynależności do grupy też chcą mieć fajne życie, modne ciuchy, posłuch wśród tysięcy widzów. Tego nie mogą, ale mogą przynajmniej mieć loda Ekipy. O ile wywalczą go w Lidlu.

Czy chęć przynależności do grupy zmieniła się na przestrzeni lat? Kiedyś palenie papierosów za szkołą było czymś, czym można było się pochwalić (oczywiście nie przed nauczycielami) ale także niezdrową używką.

Dzisiaj uzależnienia nastolatków i ich sposoby zdobycia poklasku oraz akceptacji wśród rówieśników są po prostu inne. Może zdrowsze dla ciała, może niezbyt pożywne dla umysłu i na pewno bardziej wymagające dla kieszeni rodziców. A czy gorsze? Zapomniał wół jak cielęciem był.