Nikt nie widział w tym nic niestosownego
Teoretycznie dorosłym wydaje się, że w dzisiejszych czasach młodzież wie już wszystko. Pogrążeni w świecie wirtualnym, mający dostęp do każdej informacji według nich, powinni wiedzieć, co jest dobre, a co złe i jakie zachowania są dopuszczalne, a czego nie powinno się absolutnie robić. Stąd więc zdziwienie duńskich rodziców, że ponad 1000 dzieci i młodzieży w wieku szkolnym wzięło udział w czynie zabronionym, czyli rozpowszechnianiu pornografii, wysyłając poprzez kanały społeczne zdjęcie oraz 2 filmy, na których znajdowały się osoby do 15 roku życia.
Czy to ich niewiedza, głupota, czy też po prostu naiwność, że nie robią nic złego, sprawiła, że szeroko zakrojona akcja policyjna wskazała ponad 1000 osób związanych ze sprawą? Dlaczego przesyłali za pomocą Messengera wiadomości o zabarwieniu erotycznym, na którym widać wizerunek młodej osoby i nikt nie zastanowił się, może nie tyle, czy jest to sprzeczne z prawem, ile po prostu obrzydliwe? Nie pojawił się cień wątpliwości, nie było zawahania. Dzieci dzieliły się nagraniami, nie myśląc wcale o konsekwencjach, które poniosą osoby widoczne na nagraniu.
Ogromna afera i poważne konsekwencje
Telewizja duńska TV2 przyznała, że to największa tego typu sprawa w Danii i tak poważne konsekwencje dla młodych ludzi. Od jesieni 2017 r. duńska policja obserwowała konta nastolatków po zgłoszeniu od administratorów Facebooka, którzy wychwycili niecenzuralne treści w wiadomościach przesyłanych za pomocą aplikacji Messenger. Sprawą zajął się także Europol, a postępowanie obejmowało ponad 1000 osób.
Jaka czeka kara osoby, które w sposób całkowicie bezmyślny rozsyłały filmy? Okazuje się, że odpowiednia adnotacja zostanie wpisana do ich akt i w przyszłości nie będą mogli wykonać zawodu nauczyciela, czy trenera oraz innych, w których kluczowy jest kontakt z dziećmi. Warto zastanowić się, czemu w ogóle doszło do takiej sytuacji? Dlaczego nastolatkowie nie czuli, że robią coś złego i niewłaściwego? Dlaczego nikt nie zgłosił tego rodzicom, nauczycielom czy policji? Czy ktokolwiek zdał sobie sprawę, że rozpowszechnianie czyjegoś wizerunku może spowodować u niego załamanie nerwowe?
Policja nie zdradza, co dokładnie było na nagraniu, ale sugerują, że mogło to mieć wpływ na osoby znajdujące się na nagraniu. Może więc czas zacząć rozmawiać z dziećmi o treściach dostępnych w sieci i o tym, jak wielką krzywdę mogą komuś zrobić, bezmyślnie je kopiując i rozsyłając dalej? Nie można pominąć też faktu, że skoro rodzice sami bez zastanowienia są w stanie pokazać w sieci swoje roznegliżowane dziecko w basenie, na plaży, a nawet w zaciszu domowym, to już na starcie zniekształcają obraz tego, co można pokazać na fejsie.