"Na Instagramie mojego faceta roi się od cycków i dup". Polacy mają 3 sposoby na mikro-zdrady

Agnieszka Miastowska
"Mój facet obserwuje na Instagramie konta składające się z kolaży tyłków i cycków". "Kłócę się z mężem, od kiedy zaczął lajkować zdjęcia byłej". "Robi mi się słabo, gdy widzę, jakie komentarze umieszcza na Facebooku". Czy takie zachowanie facetów to zdrada, a może ich kobiety przesadzają? Naukowcy mają na to nazwę: mikro-zdrady. A ja postanowiłam zapytać znajome kobiety, jak z ich tolerancją na takie zachowania partnerów.
Mój facet ogląda inne dziewczyny w internecie. Czy mikrozdrada to zdrada? Unsplash

Internetowa zdrada – najprostsza do zdobycia, najtrudniejsza do ukrycia

Pamiętam, że gdy byłam nastolatką, temat lajkowania przez chłopaków zdjęć obcych dziewczyn zawsze był drażliwy. Wiele moich koleżanek uważało, że to bardzo nie fair – może nie nazywały tego zdradą, ale rodzajem flirtu czy zaczepek. Gdy ich szkolny boy posunął się do czegoś takiego, kończyło się to nie lada awanturą.


10 lat temu słuchający tego dorośli bagatelizowali problem. Takie sytuacje nazywali z wyższością "problemami szkolnych związków", "lamentem zazdrosnej nastolatki", której szkolna sympatia powiedziała co najwyżej, że bardziej podoba mu się sukienka koleżanki z klasy niż jej.

Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Internet traktujemy jako jedno z najważniejszych miejsc do poznawania nowych ludzi, zawierania związków, flirtu, jest więc też realną przestrzenią do zdrady, czego nikt nie podważa.

Jeszcze nigdy zdrada nie była tak łatwa do osiągnięcia i tak trudna do ukrycia, jak w XXI wieku, właśnie dzięki stałej obecności social mediów. Internet utrudnił także klasyfikację tego, co zdradą jest, a co nie.

Mikro-zdrady

Naukowcy stworzyli nawet specjalny termin na małe przejawy pozazwiązkowego flirtu o nazwie mikro-zdrady. Co kryje się pod tym pojęciem? Termin ten zyskał na swojej popularności w przeciągu kilku ostatnich lat wraz z rozwojem nowych technologii, mediów społecznościowych i aplikacji randkowych.
Pexels.com
Terapeutka par Lindsey Hoskins definiuje to zjawisko jak "zestaw zachowań, które balansują na granicy wierności i niewierności". Jednak Hoskins dodaje, że prawie niemożliwe jest jednoznaczne zdefiniowanie mikro-zdrady, ponieważ "granica przebiega w różnych miejscach w zależności od związku i od osób, które go tworzą".

Postanowiłam więc zapytać znajome kobiety o kilka sytuacji, które najczęściej wymieniane są jako nie do końca fair, na wyrost jest jednak użycie w stosunku do nich słowa zdrada, może więc mikro-zdrada?

Wieczorne pisanie z koleżanką z pracy

Wydaje mi się, że to najprostsza sytuacja z tych, klasyfikowanych pod kątem mikro-zdrad. Sytuacja jest jasna. Nie chodzi o żadną instagramową modelkę ani aktorkę zza oceanu, lecz o kobietę, którą twój partner zna.

Ze studiów, z pracy, z siłowni, mają wspólnych znajomych. Ważne jest to, że pisze z nią wieczorami. Nie wiesz dokładnie o czym, ale tak czy owak jest to tylko pisanie – nie wysyłanie nudesów, nie seksting, bo twój partner siedzi na kanapie obok ciebie. Ale jednak rozmawia z nią. Czy to powód do zazdrości?

– To zależy oczywiście o jakiej koleżance mowa i jak taka rozmowa by wyglądała. Jeśli byłaby to jakaś dziewczyna spośród naszych wspólnych znajomych albo koleżanka, którą zna od dawna, nie czułabym się w ogóle zazdrosna. Każdy ma prawo mieć znajomych – wyjaśnia moja 24-letnia znajoma Beata.

To jaka "koleżanka" może wzbudzać niepokój? Za ładna, nieznajoma, młodsza, starsza, wyższa, niższa?

– Taka, o której nic nie wiem, z którą rozmowę kończy chowaniem telefonu, gdy przechodzę obok niego, taka z którą pisze w godzinach, w których obydwoje powinni już spać. To znaczy, że czekają aż ich partnerzy położą się do łóżka, by mieć czas na rozmowę. Pytanie więc o czym takim piszą, że muszą z tym czekać do północy? – pyta dziewczyna.

Według badań przeprowadzonych przez ZaadoptujFacetaponad 70 proc. Polek przeszkadzałoby, gdyby ich partner pisał wieczorem z koleżanką z pracy. Co więcej, 60 proc. badanych twierdzi, że wysyłanie pikantnych emoji do innej osoby to przekroczenie granic zaufania w związku.
Pytam moją koleżankę o pikantne emoji i chyba mimo millenialsowego rocznika obydwie jesteśmy do tyłu, bo potrzebujemy chwili, by zrozumieć, które emoji mogą być uznawane za zbereźne.

– Na pewno nie traktuję wysyłania serduszek jako wstępu do flirtu, to dopuszczalne (śmiech). Ale faktycznie brzoskwinia i bakłażan to emoji, których używanie przyjęło się, bo w opcjach Messengera nie ma mowy o niencezuralnych obrazkach. A ich połączenie ma po prostu sugerować seks. To niby śmieszne obrażać się za to, że twój chłopak wysłał komuś obrazek bakłażana. Dopóki nie pomyślisz sobie, co naprawdę miał do przekazania... – podsumowuje.

Rozmowa z koleżanką z pracy? Zależy z jaką i w jakiej formie. Nie po nocy, nie owiana tajemnicą przed partnerką i na pewno bez mieszania do niej owoców i warzyw,

Obserwowanie kont modelek na Instagramie

Od mojej znajomej słyszę, że wolałaby, żeby jej chłopak oglądał porno albo pisywał z koleżanką z pracy, niż miał obsesję na punkcie insta-modelek. To dość niepopularna opinia, dlatego dopytuję ją dlaczego.

– Pisanie z koleżanką z pracy to przynajmniej kontakt z realną osobą, z której wad czy to fizycznych czy charakteru on wreszcie zda sobie sprawę. W porno chodzi tylko o seks, a nie wszystkie aktorki wyglądają jak aniołki Victoria's Secret – wyjaśnia 32 letnia Patrycja.

– Na Instagramie te dziewczyny wyglądają jak jakieś nadkobiety. Wszystkie mają piersi jak piłki, tyłki jak brzoskwinie i do tego buzie jak dziewczynki, nie mówiąc już o wklęsłym brzuchu i chudych nogach. Jeśli widzę zdjęcia, które są po prostu pornograficzne, a pod nimi lajki od mojego faceta. to robi mi się niedobrze. To trochę tak jakbym oglądała, do czego właśnie robił sobie dobrze, i co najgorsze w ogóle się z tym nie krył – wyjaśnia.
Pexels.com
Trudno dziwić się zresztą kobiecej zazdrości, skoro wiele instagramowych profili contentem nie ustępuję treściom typowo pornograficznym. A pornografia ma duży wpływ na seks i postrzeganie własnych partnerów. Nikt nie chce być porównywany i na takiej konfrontacji przegrywać.

Z drugiej strony czy można czuć zagrożenie ze strony modelki zza oceanu, z którą nasz partner nigdy nie zamieni nawet kilku słów?

– Ale tu nie chodzi o tę kobietę, a o niego. Przeszkadzałoby ci, jakby twój partner zaczepił obcą kobietę na ulicy i powiedział, że ma fajne cycki? Nawet gdyby miał jej więcej nie spotkać? Przecież on dokładnie to robi, zostawiając tam lajka. Dla mnie to jest po prostu nielojalne – tłumaczy.

Lajkowanie zdjęć byłej dziewczyny

Zaskakujące, że według badań ZaadoptujFaceta większa ilość kobiet czułaby się źle w sytuacji, gdyby partner tylko polajkował zdjęcie byłej, niż gdyby wieczorem pisał ze swoją znajomą. Zazdrość o byłych jest tak głęboka, że 87 proc. Polek nie kryłoby niezadowolenia, gdyby ich partner lajkował zdjęcia byłych dziewczyn.

Rozmawiam o tym z koleżankami i faktycznie – każda z nich podkreśla, że jakiekolwiek kontaktowanie się z byłą jest po prostu niedopuszczalne. Nawet taki niewinny kontakt, który zaczyna się i kończy na kliknięciu myszką?

– Lajkowanie zdjęć modelek na Instagramie może być irytujące, ale to takie... platoniczne lajkowanie. Działa w jedną stronę, twój facet kliknie, chyba tylko po to, żeby pokazać kolegom, że jest odważny i dziewczyny się nie boi, a ta supergwiazda się o tym nigdy nie dowie – tłumaczy 27-letnia Magda.

– Ze zdjęciami byłej jest inaczej. Ich coś kiedyś łączyło. Może za sobą tęsknią, może szukają kontaktu? Może to jakaś zaczepka i jedno z nich ma zamiar się odezwać? Nie udawajmy, że zostawienie lajka jest obojętne. Przecież nawet, jeśli był ciekawy, co u byłej słychać, mógł na jej profil wejść. Ale po co zostawiać po sobie znak? Dla mnie to podejrzane – tłumaczy dziewczyna i właściwie nie umiem się z nią nie zgodzić.

Mikro-zdrady, makro-problem

Problem internetowego flirtu, który jeszcze parę lat temu był bagatelizowany, dziś sprawia, że partnerom zapala się czerwona lampka. Od kiedy wiemy, że przez Internet możemy robić towarzysko coś więcej niż tylko wysyłać maile, upatrujemy tam zagrożenia w postaci zdrad i jak się okazuje mikro-zdrady to termin, o którym nie można powiedzieć, że został stworzony na wyrost.

Dobrze nazywa zachowania, które wzbudzały naszą zazdrość, ale często bywały przez partnerów bagatelizowane. "Chyba mi nie powiesz, że pisanie z kimś to zdrada?". Może i nie, ale może to wstęp do czegoś więcej? Tak przynajmniej uważają moje rozmówczynie.

Jak uchronić się jednak przed czymś tak subtelnym i trudnym do uchwycenia, że nawet w swojej nazwie zawiera przedrostek "mikro"?

Być wyczulonym na tajemnice. Tajemnica jest pierwszym znakiem ostrzegawczym w przypadku micro-cheatingu: sekretne rozmowy z eks, kłamstwa na temat osób, z którymi się spotyka, schowanie telefonu przed partnerem w poczuciu winy.

Problem z mikro-zdradą polega na tym, że z natury jest ona bardzo subtelna. Zatem jeśli czujesz, że masz powód do niepokoju, możesz wpaść w pułapkę bycia obsesyjnie kontrolującym lub nadmiernie zazdrosnym.
– Kluczem jest tutaj bycie obiektywnym i racjonalnym, a nie subiektywnym i emocjonalnym. Rzucanie niepotwierdzonych oskarżeń nie pomoże. Z drugiej strony zgoda na kontynuację mikro-zdrady może stworzyć wzorzec, który osłabi związek – komentuje Rocio Cardosa, specjalistka aplikacji randkowej ZaadoptujFaceta.

Mikro-zdrad nigdy nie należy bagatelizować. To czytelny znak, który mówi o tym, że w związku nie wszystko układa się tak, jak powinno. Warto zastanowić się, dlaczego w ogóle doszło do micro-cheatingu, a następnie podjąć kroki, które będą pomocne nie tylko dla naszej relacji, ale przede wszystkim dla nas samych.