Ona go odpycha, jemu zależy coraz bardziej. "Syndrom Wokulskiego" mówi o tobie więcej niż myślisz

Agnieszka Miastowska
Arystokratka i kupiec, który nie ma u niej szans. Ona niedostępna, on zrobi wszystko, by z nią być. Dzisiaj nie walczymy z klasowymi podziałami, ale i tak mam wrażenie, że widzę wokół siebie Wokulskich – mężczyzn, którzy wybierają kobiety niedostępne, a "nie" popycha ich tylko do starań o wybrankę. To jednak niezdrowy układ. – Gdy nierównowaga w zabieganiu o uczucia jest zbyt duża, dochodzimy do relacji księżniczki i rycerza na białym koniu, Łęckiej i Wokulskiego. A związków nie opiera się na grze – mówi mi psycholog Monika Dreger.
Im bardziej ona go odpycha, tym bardziej mu zależy. Syndrom Wokulskiego Kadr z serialu "Lalka"
Dlaczego mężczyźni wybierają kobiety niedostępne?

Często także kobiety wybierają partnerów niedostępnych, takich z którymi nie mogą być, bo np. są żonaci. To nie jest specyfika mężczyzn, a po prostu pewnego typu osób. Bezpiecznie czują się w relacji, która nie może być związkiem – jest niedostępna i w związku z tym bezpieczna.
Czasami bierze się to z doświadczeń z domu rodzinnego, choć oczywiście każda historia jest inna. Każdy z nas chce mieć bezpieczną relację, ale nie każdy umie ją stworzyć, czasami zatem wybieramy kogoś, z kim to z góry skazane jest na niepowodzenie.


Czasami także wybieramy partnera podobnego w zachowaniu do rodzica. Np. rodzic był niedostępny, a my jako dziecko zabiegaliśmy o jego zainteresowanie. I takie zachowanie możemy powtórzyć w relacji z partnerem.

Znam jednak mężczyzn, którzy starając się o kobietę, nie rozumieją słowa „nie”. Wysyłają kwiaty, robią niespodzianki, sceny jak z komedii romantycznej. Trudno zakładać, że im na realnym związku nie zależy.

Takie zupełne niezrozumienie słowa „nie” brzmi mi już trochę jak głębszy problem, ale oczywiście może być mężczyzna, który założył sobie, że osiągnie coś, co jest nieosiągalne. Jednak mężczyźni, którzy normalnie funkcjonują, po którymś tam „nie” są w stanie je usłyszeć i zrozumieć odmowę.
Kadr z serialu "Lalka"
Chociaż jest też problem stalkingu, czyli chęć wejścia w relację z osobą, z którą wejść w relację się nie da i jest to zaburzenie. Więc nie uogólniałabym.

Jeśli chodzi o niedostępne relacje, to może być to romans z mężatką. Taka relacja rekompensuje temu mężczyźnie jakieś braki, ale najczęściej nie będzie z tego stałego związku. Nie ma wszelkich obowiązków wynikających z bycia w związku, nie ma ryzyka problemów czy rozczarowań.

Ale od mężczyzn nadal słyszę takie patriarchalne hasła w stylu „to, co trudne do zdobycia, daje większą satysfakcję”, „mężczyźni to łowcy, chcą polować”, „kobieta musi być wyzwaniem”. Im bardziej jest niedostępna, tym bardziej się nakręcają.

To są raczej cechy indywidualne, nie wszyscy tak mają. Atrakcyjna jest dziewczyna kolegi, zajęta, jakaś dla nas niedostępna. Nie wiem, czy to myślenie patriarchalne, ale to konkurencja, rywalizacja albo zazdrość czy zawiść w stosunku do tego, co ma ktoś inny. Dla jednych to jest dom, dla innych partnerka.

Mam wrażenie, że dla niektórych mężczyzn zdobycie kobiety „z wyższej półki” to jakiś osobisty sukces. Czy to jest jakiś sposób na nakarmienie męskiego ego?

Jeśli mężczyzna zdobywa kobietę nie dlatego, że jest ona fantastyczną osobą, a bo jest „z wyższej półki”, to myślę, że to jest leczenie jakichś kompleksów, problem z samooceną.

Powinniśmy wybierać osoby ze względu na określone cechy charakteru,
wyglądu, które po prostu preferujemy. Jeśli my ją wybieramy, bo „wszystkim kolegom się podoba i ja ją zdobędę”, to znaczy, że po pierwsze depersonalizujemy tę osobę – traktujemy ją jak trofeum, które należy zdobyć. Po drugie pytanie, czy my chcemy związek czy konkurencję z kolegami?

Każda taka historia zabiegania o relację z osobą niedostępną jest z jakiegoś powodu. Chłodnych relacji rodzinnych, braku chęci realnego zaangażowania w związek, konkurencji z kolegami, podbudowania własnej samooceny.

Ale dlaczego powiedzenie takiemu mężczyźnie słowa „nie”, które zazwyczaj może nas urazić, zniechęcić, podkopać naszą samoocenę, nakręca go tylko do starań o to, by kobieta zwróciła na niego uwagę?

Są ludzie, którzy lubią sporty ekstremalne. Mają potrzebę przekraczania granic, konkurowania, zdobywania. Są też mężczyźni szukający relacji, która będzie dla nich wyzwaniem.
Kadr z serialu "Lalka"
To może być ambicja, chęć konkurencji, potrzeba czucia się lepszym od innych. Taki mężczyzna myśli sobie po odmowie „ja tego nie osiągnę? Oczywiście, że osiągnę” i podejmuje tego typu wyzwanie. Pytanie – po co? Niektórym być może uda się zdobyć taką kobietę, której zaimponują wytrwałością.

Innych czeka rozczarowanie. Są i tacy, którzy nie chcą go przyjąć do wiadomości, z uporem odrzucają słowo „nie” i nie przestają się starać.

Kojarzy mi się to ze Stanisławem Wokulskim z „Lalki”. Im bardziej Izabela go odpychała, tym bardziej starał się zrobić wszystko, by jej zaimponować.

To jest szersza kwestia, bo w grę wchodzą też podziały klasowe i towarzyskie, z którymi on musiał walczyć, żeby ją zdobyć. Myślę, że dzisiaj już rzadko zdarzają się takie sytuacje, gdy ktoś w taki sposób aspiruje do innego środowiska. Ale Izabela zdecydowanie nie jest tylko kobietą, symbolizuje sferę, do której Wokulski dąży.

Ale czy to nie jest właśnie ta dzisiejsza „wyższa półka”? Nie podziały klasowe, ale jakiś mur, przez który ta kobieta jest niedostępna, ale mężczyzna chce go zburzyć?

Taki mężczyzna może też chcieć „porzucić” swoją półkę. Skoro mu udało się doskoczyć wyżej, to jest lepszy od innych, którzy na tej półce zostali. Badania mówią, że ludzie dobierają się w pary na podobnym poziomie atrakcyjności.

Superatrakcyjna kobieta wybierze superatrakcyjnego mężczyznę, „średnia” (to oczywiście kwestia subiektywna) „średniego mężczyznę”.

Trochę tak, jakbyśmy byli na konkretnych półkach albo levelach. Oczywiście te levele u partnerów w związku mogą różnić się o stopień czy dwa, ale raczej nie przeskakujemy ich piętnastu. Nawet nie podejmujemy takiego wyzwania.

Ale znajdzie się mężczyzna, który spróbuje i...?

I najczęściej życie to nie bajka, więc taki pomysł jest skazany na niepowodzenie. Chociaż oczywiście znam takie małżeństwa, w których jest duża różnica np. w wykształceniu.

Pani skończyła nawet studia podyplomowe, a pan jest po zawodówce. Czasami to się udaje, ale zazwyczaj jest tak, że patrząc choćby na wygląd czy wykształcenie, dobieramy partnerów z podobnego pułapu. Te levele jednak odgrywają rolę.
Kadr z filmu "Lalka"
Ale Wokulskiemu, który chce przeskoczyć kilka pułapów, ostatecznie się nie udaje, więc lepiej nie brać go za przykład... Ale myślę, że najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, dlaczego taki mężczyzna chce zdobyć nieosiągalną kobietę. Co nim kieruje?

Szkoda życia na ciągłe staranie się. Jeśli taki mężczyzna ciągle robi niespodzianki, wysyła tej ukochanej kobiecie kwiaty, to ona, przede wszystkim, się do tego przyzwyczaja. Za pierwszym razem jest zaskoczenie – „wow”, ale po roku takiej taktyki, ona będzie zdziwiona, jak on tych kwiatów nie przyśle!

Czyli wracamy do „Lalki”. Im bardziej on się stara, tym bardziej ona zawyża swoje wymagania.

Oczywiście możemy też powiedzieć, że takie starania zrobią na kobiecie wrażenie. Ona uzna, że on jest ambitny, wytrwały, bardzo mu zależy. Tylko pytanie, czy związki buduję się na tym, że ktoś „był wytrwały”.

Zdarzają się oczywiście związki z rozsądku. Taka kobieta może wreszcie zgodzić się, zaakceptować wizję związku z tym mężczyzną, iść na pewien układ, ale jeśli zyskuje, a nie traci.
Kadr z filmu "Lalka"
Nie sądzę, że jeśli serce nie zabiło początkowo szybciej, to wytrwałością wychodzimy sobie związek. Chyba, że w życiu tej osoby pojawi się jakiś trudny moment, np. rozstanie. I wtedy ten mężczyzna zjawi się jako plaster na złamane serce. Ale to znowu nie jest świadomy wybór, a raczej skorzystanie z okazji, która się pojawiła.

Ale każdy się musi kiedyś zniechęcić, prawda?

Są też stalkerzy, którzy w ogóle nie rozumieją słowa nie. Ale oni wyobrażają sobie coś, czego nie ma. Zachęty, których nie ma. To zaburzenie, zupełnie coś innego niż mężczyźni, którzy chcą zdobyć kobietę z ich punktu widzenia nie do zdobycia.

I tak jak Mount Everest jest poza zasięgiem ogółu. Tylko nieliczni wchodzą na Mount Everest, a jeszcze mniejsza grupa z niego schodzi. Nie chcę być okrutna, ale my musimy konfrontować się z otaczająca rzeczywistością, musimy znać swoje możliwości.

Czyli udawanie niedostępnej jak Izabela Łęcka nie jest żadną taktyką na to, by znaleźć sobie Wokulskiego?

Myślę, że nie. Ryzykujemy relację z osobą, z którą potem możemy się nie dogadywać. Nie powinno się związków opierać na grze, tylko na uczciwości. Gra i manipulacja raczej kiepsko się kończy.

Poza tym czy taka kobieta-trofeum, "wychodzona" przez tego mężczyznę, która doskonale wie, że ma nad nim przewagę, może stworzyć z nim związek partnerski?

Nie. Brakuje w tym związku równowagi. Ten mężczyzna od razu postawiony jest na słabszej pozycji. Nierównowaga w zabieganiu o uczucia jest tak duża, że dochodzimy do relacji księżniczki i rycerza na białym koniu, Łęckiej i Wokulskiego.
Kadr z serialu "Lalka"
Ta nierównowaga będzie się odciskała na związku na różne sposoby. Wyobrażam sobie sytuację, w której ta kobieta mówi, że „skoro ci się nie podoba, to odchodzę”. A on zostaje sam po trzech latach wysyłania jej kwiatów? No nie, zgodzi się wtedy na wszystko, co ona zaproponuje.

I dochodzimy tu do momentu, w którym – nawet gdyby Wokulski związał się z Izabelą – nigdy nie był by dla niej realnym partnerem. Ani atrakcyjnie, ani klasowo.


Dlatego warto zabiegać o kogoś, kto chce z nami być, a nie o osobę, którą musimy do tego długo i mozolnie przekonywać. Niezależnie od płci.