Pomiędzy moimi dziećmi jest duża różnica wieku i cieszę się z tego. Powiem wam dlaczego

Iza Orlicz
Planowałam, że będę miała dzieci z małą różnicą wieku, a ułożyło się tak, że dzieli je aż 10 lat. Gdy o tym mówię, ludzie często reagują stereotypowo: "to pewnie w ogóle nie mają ze sobą więzi”, "brak im wspólnych tematów”, "nie pobawią się razem”. A to nieprawda. Zarówno starsza córka, jak i młodszy syn zyskują na tym, że różnica między nimi jest aż tak spora.
Większa różnica wieku między dziećmi ma mnóstwo zalet unsplash.com


W rozmowach z innymi mamami często pojawia się wątek, że im mniejsza różnica wieku między dziećmi, tym lepiej. I ja się z tym generalnie zgadzam – dzieci wychowują się razem, mogą mieć wspólny pokój, często chodzą do tego samego przedszkola czy szkoły, są więc dla siebie wsparciem.

Bawią się, kłócą, godzą, dzielą zabawkami, dzięki czemu mogą nauczyć się różnych zachowań społecznych. Nie jest jednak tak, że duża różnica wieku między dziećmi ma same wady. Co więcej, wiem z doświadczenia, że ma mnóstwo zalet.


Mają ze sobą wieź


Mój syn urodził się, gdy córka miała 10 lat. Do tego momentu była jedynaczką i mogliśmy poświęcić jej maksimum naszego czasu i uwagi. Gdy przyszedł na świat jej brat nie musieliśmy zmagać się z jej zazdrością, była na tyle już dojrzała, że wystarczyło z nią porozmawiać na temat zmian, jakie zajdą w naszym życiu.

Ponieważ za chwilę wkroczyła w wiek nastoletni i priorytetem stali się rówieśnicy – nie było miedzy nimi rywalizacji o naszą uwagę, co może mieć miejsce, gdy dzieci są młodsze i bardziej absorbujące.

Przejdźmy do konkretów, czyli stereotypowego myślenia. Gdy mówiłam znajomym, że jestem w ciąży z drugim dzieckiem, spotkałam się z komentarzami, że różnica wieku jest za duża. "W ogóle nie będą mieć ze sobą więzi”, "będzie brakować im wspólnych tematów”, "nie pobawią się razem”.

Nic z tego nie okazało się prawdą. Przez pierwsze dwa, trzy lata córka chętnie bawiła się z młodszym bratem, lubiła też chodzić z nim na plac zabaw, bo miała "pretekst”, by sama się na nim pobawić. Ostatnio, gdy syn zaczął grać w gry na tablecie (np. minecrfata), to właśnie starsza siostra stała się autorytetem w tej kwestii, bo kilka lat wcześniej uwielbiała tę grę.

Mają swoje tajemnice


Wychowują się razem, więc mają wiele wspólnych wspomnień – to ona poszła z nim pierwszy raz do kina, czasem czyta mu książki na dobranoc, oglądają razem bajki, które kiedyś podobały się córce (np. "Madagaskar”, "Shrek”, "Garfield”), a teraz fascynuje się nimi mój syn.

Czasem zawiązują front przeciwko nam, rodzicom, gdy do czegoś chcą nas przekonać, czasem okazuje się, że mają swoje małe tajemnice. To często też córka radzi mu, co ma odpowiedzieć na zaczepki kolegi ze szkoły lub jak wybrnąć z innych trudnych dla niego, szkolnych sytuacji.

Chętnie zostają sami w domu, gdy musimy gdzieś wyjść i coś załatwić – nie martwię się, że coś się stanie, bo w końcu młodsze dziecko jest pod opieką prawie dorosłej osoby. Nigdy jednak nie nadużywałam chęci do pomocy córki przy młodszym bracie, bo to nie jest jej obowiązek.

Cieszę się, że nie jestem jedynaczką


I może to też miało wpływ na ich obecną dobrą relację – nie spędzają ze sobą czasu z przymusu, tylko z własnej woli. Pewnie więcej zyskuje syn, który ma wsparcie w starszej siostrze, ale córka powiedziała mi kiedyś w przypływie szczerości: "Cieszę się, że nie jestem jedynaczką. Mam brata, który mnie rozśmiesza, poza tym nie jesteś tylko i wyłącznie skoncentrowana na mnie, dzięki czemu mam więcej swobody".

By jednak nie kreślić zbyt idealnego obrazu rodzeństwa z dużą różnicą wieku, muszę dodać, że była jedna rzecz, której się kompletnie nie spodziewałam. Myślałam, że dzieci, miedzy którymi jest 10 lat różnicy nie będą się kłócić, czy przezywać, jakby oboje mieli po kilka lat. O jaka ja byłam naiwna…