"Marzę, by mój mąż przekonał się, jak mi ciężko". Matki chcą zemsty, a jest lepsze rozwiązanie

Aneta Zabłocka
"On mi w ogóle nie pomaga", "Wyjdę z domu i zobaczysz, jak to jest", "Żeby tylko został na weekend sam z dziećmi, zaraz by przepraszał". Jak ziemia długa i szeroka, zawsze trafi się kobieta, która najbardziej w macierzyńskim życiu pragnie, aby jej mężczyzna przekonał się jak to jest zajmować się dziećmi.
Mąż nie pomaga w domu. Chciałabym wyjść, aby przekonał się jak mi ciężko Fot. Kadr z filmu "Tully"
Ale nie zwyczajnie zajmować, najlepiej tak do utraty sił, tak by w progu po jej powrocie przepraszał, że kiedykolwiek zapytał, jak jej minął dzień.


Rozumiem złość tych kobiet, też byłam jedną z nich. Jednak wyszłam z domu, a moim dzieciom nic się nie stało. Nie zaczęły nagle demolować mieszkania, nie chodziły głodne i dały się uśpić w godzinę.

Z pewnością jest to zasługa taty i zmiany opiekuna. Przy mamach dzieci zachowują się inaczej, często łatwiej wyrzucają swoje bolączki i odważniej testują granice.
To, że wybrałyśmy tego akurat mężczyznę na ojca naszego dziecka, oznacza po prostu, że wierzyłyśmy w jego spełnienie się w roli taty i bycie dobrym opiekunem. Co się zmieniło po porodzie?

W wielu rodzinach dominuje system patriarchalny i w nim też zostaliśmy wychowani. Role przypisane nam od maleńkości są przez nas powtarzane w samodzielnym życiu rodzinnym.

Kobiety nakładają na siebie jarzmo "idealnego domu" i mnożą obowiązki do wykonania, zamiast się nimi dzielić. Mężczyznom przyzwyczajonym do "przynoszenia pieniędzy na chleb" brakuje empatii i wiedzy na temat tego, co należy w domu zrobić.

To w prosty sposób zamyka koło. Zmęczona kobieta obwinia mężczyznę, że ten nie pomaga w domu, i marzy o zemście. To znak, że coś nie gra w relacji. Nie będzie twoją winą, że on nie pomaga. Nie będzie jego, że sobie nie radzi z dziećmi, skoro robił to w ograniczonym zakresie.

Jeśli jesteś zmęczona, powiedz mu. Wskaż, które prace domowe są dla ciebie uciążliwe, a które on mógłby od ciebie przejąć. Nie traktuj go jak księcia, który ma wszystko podstawione na tacy. Wasza relacja jest ważniejsza niż czysta podłoga.

Skąd on ma wiedzieć, jak to jest spędzić 8 godzin na gotowaniu jedną ręką obiadu, gdy ktoś szarpie cię za nogę i wrzeszczy, na nieustannym sprzątaniu i odpowiadaniu na niekończące się "mamooo..."? Nie dowie się, dopóki sam tego nie przeżyje. To jasne.

Jednak czy jednorazowa "nauczka" wystarczy, aby od jutra rzucił się w wir prac domowych? Raczej nie. Raczej z jeszcze większą przyjemnością od tego ucieknie... Czy będzie pamiętał, co ty przeżywasz? To zależy, czy będziecie o tym rozmawiać.

Zatrzymywanie dla siebie informacji o tym, ile tak naprawdę czasu zajmuje opieka nad dziećmi i zajmowanie się domem, prowadzi do tego, że któraś z tych sfer zostanie przez ciebie zaniedbana. A wtedy zaczniesz wątpić nie tylko w swoje umiejętności wychowawcze, ale przede wszystkim męskie. Bo czemu on miałby sobie poradzić z dziećmi lepiej, skoro mnie to tak męczy? Przecież on idzie na 8 godzin do pracy, nie "pomaga" w domu, nigdy nie potrafi nic znaleźć. Dlaczego miałaby mu udać się opieka i sprzątanie? Taka z niego sierotka.

Czekamy zatem, aby mu się powinęła noga, a my mogłybyśmy udowodnić swoją wyższość w rodzicielstwie i pieczy nad domem.

Zastanawiam się po co? Te myśli przychodzą do mnie, teraz gdy zaakceptowałam fakt, że mój mąż ma prawo i obowiązek zająć się ogniskiem domowym na równi ze mną.

Według badań CBOS-u z 2018 roku 48 proc. Polek i Polaków uznaje partnerski podział obowiązków domowych za najlepszy model funkcjonowania w rodzinie.

Jednocześnie z tego samego badania wynika, że kobiety średnio o 1,5 godziny dłużej sprzątają dom niż panowie, a w 3/4 gospodarstw domowych kobiety odpowiedzialne są za przygotowanie posiłków.

Jesteśmy zmęczone i nie otrzymujemy podziękowania za swoje starania. Wtedy nasza nieobecność i zostawienie mężczyzny samego z tym bajzlem i jego niezaradność ma być naszym trofeum.

Ta droga prowadzi donikąd. A jeśli już, to tylko do eskalacji konfliktu na linii mama-tata w oparciu o podział obowiązków. Napędzamy niezrozumienie tej drugiej strony.

On mnie nie chwali za to, co robię, więc się przekona. A z drugiej strony, czy jak już wyjdziesz z tego domu, to po powrocie powitasz go słowami "świetnie sobie poradziłeś"?. Nie, będziesz szukać dziury w całym, by udowodnić, że jednak masz powody być wykończona.

Przyjrzyj się waszej komunikacji i sprawdź, kiedy ty ostatnio go chwaliłaś, że świetnie zapakował naczynia do zmywarki? Albo idealnie posortował pranie. Jeszcze w życiu nie zrobił żadnej z tych czynności? To na co czekasz, pokaż, naucz i wpisz na listę priorytetów do zrobienia po jego powrocie z pracy. Masz prawo potrzebować pochwały. Nie robisz przecież tego tylko dla siebie.

Zamiast robić z siebie bohaterki, powinnyśmy pozwolić mężczyznom się rozwijać w roli taty, a z siebie zdjąć niebezpieczny ciężar, który rośnie wprost proporcjonalnie do pragnienia zemsty. Powiedz, że potrzebujesz pomocy, chciałabyś, aby robił więcej w domu, przejął dzieciaki. Po prostu, aby był partnerem.

A potem jedź na weekend do SPA czy na zieloną łączkę i się zrelaksuj.