Odesłali ciężarną, urodziła na podłodze. Kompromitujące tłumaczenie szpitala

Sandra Skorupa
"Do porodu jeszcze daleko", słyszało wiele kobiet, gdy przyjechało do szpitala ze skurczami. Za kilka godzin znów wracały na porodówkę lub po prostu rodziły w domu, jak pani Dorota. Niestety jej ciąża była zagrożona, a gdy wszystko się zaczęło, była sama. Tłumaczenie szpitala w Chełmnie to kompromitacja.
Szpital nie przyjął kobiety z ciążą zagrożoną. Urodziła w domu na podłodze Flickr.com

Nie przyjęli jej do szpitala i urodziła w domu na podłodze

Jak podaje czaschelmna.pl pani Dorota miała termin porodu wyznaczony na marzec 2021. Jednak, gdy pojawiły się regularne skurcze, pojechała z mężem do szpitala w Chełmnie. Wiedziała, co się dzieje, bo była to już jej 3 ciąża i w dodatku była zagrożona z powodu wcześniejszego poronienia.

Po 1,5 godziny spędzonej w szpitalu, panią Dorotę odesłano do domu, gdyż położna stwierdziła: "Do porodu jeszcze daleko".

Jednak było bliżej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Małżeństwo wróciło do domu, a mężczyzna pojechał do rodziców odebrać jeszcze 4-letniego syna. W tym czasie kobieta zaczęła rodzić – samotnie, w domu.


"Nie powinni jej w ogóle wypuszczać ze szpitala"

Karetka nie zdążyła dotrzeć na miejsce i pani Dorota urodziła córkę w domu na podłodze po 2 godzinach od wizyty w szpitalu w Chełmnie.

Ordynator porodówki twierdzi, że nic nie zwiastowało porodu i tłumaczy, że liczba porodów się zwiększyła i placówka musi dbać, by nie zabrakło łóżek dla kobiet szczególnie potrzebujących pomocy.

Dlatego, gdy są pewni, że "do porodu daleko" odsyłają kobiety do domu. Zalecają obserwację i każą wrócić, gdy sytuacja się zmieni.

Po domowym porodzie małżeństwo pojechało do szpitala w Chełmży, gdyż do Chełmna już nie chcieli wracać. Tamtejsi lekarze byli zupełnie innego zdania.

— To była zagrożona ciąża, dlatego uważam, że chociażby z tego względu żona powinna zostać w szpitalu na obserwacji. Gdy lekarze w Chełmży zobaczyli wynik KTG przeprowadzony w Chełmnie, stwierdzili, że żona nie powinna w ogóle zostać wypuszczona z lecznicy — mówi w rozmowie z czaschelmna.pl mąż pani Doroty.
Źródło: czaschelmna.pl