Wyrzuty sumienia i niechęć do zabaw to początek. 5 sygnałów, że grozi ci wypalenie rodzicielskie

Iza Orlicz
Czasem nieprzespane noce, ciągły pośpiech, goniące terminy w pracy, zwykłe obowiązki domowe i "ogarnianie” dzieci – tak wygląda codzienność wielu mam. Wielozadaniowość to nasz chleb powszedni, przywykłyśmy do tego i dobrze sobie z nią radzimy. Jak jednak nie pomylić zmęczenia, które w takiej sytuacji może nam towarzyszyć, z groźnym dla naszego zdrowia wypaleniem rodzicielskim?
Jak rozpoznać wypalenie rodzicielskie? 123rf.com

Rzeczywistość wielu mam wygląda podobnie – jesteśmy często niewyspane, bo np. przechodzimy właśnie etap ząbkowania malucha albo nasz kilkulatek uskutecznia nocne "wędrówki ludów”.

Próbujemy często łączyć pracę zawodową z obowiązkami domowymi, których przecież nikt nie wykona za nas (nawet jeśli część z nich dzielimy z partnerem). Pośpiech, napięcie, czasem zdenerwowanie czy bycie w niedoczasie wydaje nam się codzienną normą, ale niestety prawda jest taka, że obciąża to nasz organizm. Jeśli nie pozwolimy sobie od czasu do czasu na "reset” – grozi nam wypalenie rodzicielskie.


To nie tylko przemęczenie


Według definicji wypalenie rodzicielskie jest stanem fizycznego, psychicznego i emocjonalnego wyczerpania. To sprawia, że osoby, które go doświadczają czują się chronicznie zmęczone, co może prowadzić do niepokoju, lęku, depresji czy osłabienia odporności, przez co będą bardziej podatne na choroby.

Jakie są typowe objawy wypalenia rodzicielskiego? Problem polega na tym, że nie są zbyt charakterystyczne. Możesz mieć problemy z koncentracją i ze snem (ale kto ich nie miewa), wahania nastroju, odczuwać ciągłą irytację lub niemoc. Takie jednak symptomy łatwo przypisać zwykłemu przemęczeniu. Po czym więc poznać, że to już wypalenie?

1. Zaczynasz podważać swoje kompetencje rodzicielskie. Do tej pory czułaś się pewnie w roli mamy. Nawet jeśli popełniałaś jakieś błędy, miałaś poczucie, że sobie całkiem dobrze radzisz. Teraz więcej obwiniasz siebie, że "coś robisz nie tak” lub "nic ci się nie udaje”.

2. Emocjonalnie dystansujesz się od swoich dzieci. Lubiłaś spędzać z nimi czas, bawiły cię ich żarty, chciałaś wiedzieć, co się u nich dzieje. A teraz każda zabawa cię męczy, nie masz na nią siły lub zwyczajnie ochoty. Brakuje ci też zaangażowania w ich sprawy, słuchasz ich powierzchownie, "odcinasz” się emocjonalnie od ich większych i mniejszych problemów.

3. Więcej kłócisz się z mężem/partnerem. Do sporów dochodzi czasem o zupełne drobiazgi. Wyprowadzają cię z równowagi rzeczy, na które kiedyś zupełnie nie zwracałaś uwagi lub były ci obojętne. Napięta atmosfera jeszcze bardziej cię "podminowuje” i wyczerpuje.

4. Brakuje ci cierpliwości, więcej krzyczysz. Zobacz, czy nie reagujesz inaczej na sytuacje, z którymi miałaś już do czynienia w przeszłości. Kiedyś ubrudzone spodnie swojego kilkulatka skwitowałabyś stwierdzeniem, że "brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko”, teraz z irytacją myślisz, że czeka cię kolejna tura prania.

Mogą ci przeszkadzać nawet miłe, pozytywne rzeczy, np. każda zabawa dzieci wydaje ci się za głośna, a ich chęć kontaktu z tobą (przychodzenie do ciebie czy zadawanie ci pytań) jest dla ciebie męczący.

5. Nie pamiętasz siebie zrelaksowanej. Pomyśl przez chwilę o sobie – jak się czujesz? Wypoczęta, pozytywnie nastawiona do życia, zrelaksowana? O przyszłości myślisz z nadzieją, czy na horyzoncie widzisz tylko pasmo ciągłych powinności i obowiązków?

Jak zapobiegać wypaleniu rodzicielskiemu?


Co możesz zrobić, by zapobiec wypaleniu rodzicielskiemu? Psychologowie radzą, by po pierwsze zerwać z narzuconymi sobie oczekiwaniami. Im jesteśmy dla siebie bardziej wyrozumiałe, tym mniej czujemy się przytłoczone nadmiarem obowiązków.

Musimy nauczyć się zarządzać naszą energią i tak ją wydatkować, by starczała na cały dzień. Naucz się też ją doładowywać i tankuj swoje zasoby, tak jak tankujesz samochód, gdy kończy ci się paliwo – nie musisz czuć się winna, że poświęcasz czas tylko dla siebie. Proś głośno o pomoc i przyjmuj ją – być może twój partner nawet nie wie, że brakuje ci sił i "jedziesz” już na oparach.