Południowy Tyrol: najlepsze miejscówki zimowej “riviery” na wyjazdy z rodziną – i nie tylko!

Monika Przybysz
Ośnieżone, świetnie przygotowane stoki w promieniach delikatnego, ciepłego słońca — o takim widoku marzy każdy narciarz. Wiadomo, marzy nieśmiało, bo o tak przyjazne warunki trudno nie tylko na polskich stokach. Jest jednak miejsce, które gwarantuje i słońce, i śnieg.
Fot. 3 Zinnen Dolomites/Manuel Kottersteger
Mowa o Południowym Tyrolu, czyli regionie znajdującym się u samej góry “cholewki” włoskiego buta. Od wschodu i północy graniczy z Austrią, od zachodu — ze Szwajcarią. Sąsiedztwo to oraz naturalne włoskie naleciałości sprawiaj, że charakter regionu trudno opisać jednym słowem. Lepiej sprawdzi się wyrażenie: “Zimowe Dolce Vita”.

Południowy Tyrol to bowiem miejsce, gdzie włoski temperament i pozytywne podejście do życia łączy się z górskim pragmatyzmem. Inaczej mówiąc: pełen profesjonalizm, jeśli chodzi o przygotowanie stoków czy jakość bazy hotelarskiej i pełen luz, jeśli chodzi o wszystko inne.


Takie podejście do życia to zdecydowanie zasługa klimatu. Położony w samym sercu Dolomitów, Południowy Tyrol ma niesamowite statystyki, jeśli chodzi o ilość dni słonecznych w roku. Możecie zgadywać, ale raczej mało prawdopodobne, że obstawiacie tak wysoko. Liczba ta wynosi średnio 300 dni. Doskonały słoneczny wynik należy oczywiście połączyć z gwarancją śniegu, którą dają Południowotyrolczycy.

Dłużej chyba nie trzeba was przekonywać do wyjazdu. Świetnie. W takim razie pozostają detale: gdzie spać, co jeść i jak atrakcją dać się skusić. Już śpieszymy z rekomendacjami.
Fot. Seiser Alm Marketing/Helmuth Rier

Hotele przyjazne rodzinom

Tu sprawa jest banalnie prosta, przynajmniej jeśli chodzi o rodziny z dziećmi. Wystarczy kliknąć frazę: „Familienhotels Südtirol”. W ten sposób traficie na stronę organizacji, która zrzesza najlepsze rodzinne hotele w regionie.

W każdym z 25 hoteli wymienionych na stronie, dzieci, nawet te najmłodsze, są mile widziane. Ich właściciele nie tylko zapewniają szereg atrakcji — prowadzą również specjalne kąciki maluchów i mają na “etacie” nianie, które chętnie odciążą rodziców.

Hotele różnią się jednak między sobą, jeśli chodzi o poziom dostosowania obiektów do potrzeb maluchów. Dla lepszej orientacji wprowadzono kolorową skalę: na pomarańczowo oznaczone są hotele z podstawową ofertą. Te, które wachlarz usług “dziecięcych” rozbudowały nieco bardziej otrzymały kolor fuksji, a te, które 90 proc. swoich pokoi dostosowały do potrzeb rodzin z dziećmi — bordowy.
Fot. Seiser Alm Marketing/Helmuth Rier

Pierożki, makarony i słodkości

Odpowiedź niezmiernie ucieszy miłośników kuchni włoskiej, lecz nie tylko. W większości restauracyjnych menu kartę znajduje się potrawy zarówno rodem z włoskich klimatów, jak i te cięższe, charakterystyczne dla gór.

Schlutzkrapfen, bo tak dokładnie brzmi tutejsza nazwa jednego z flagowych dań w regionie – lokalna odmiana ravioli, kształtem przypominające też trochę popisowe babcine wytwory. Jednak smakiem potrafią zaskoczyć. W roli nadzienia funkcjonuje tu raczej ricotta i szpinak, a nie twaróg z ziemniakami, a zamiast typowych dla polski śmietany czy cebulki, Schlutzkrapfen oprószone są pierzynką tartego parmezanu i rozpuszczonym masełkiem.
Fot. IDM Südtirol/Alex Moling
Jest to pozycja obowiązkowa — po wyczerpującym dniu na stoku momentalnie naładują was energią. Podobnie regeneracyjne działanie mają wszelkiego rodzaju makarony, które znajdziecie tu w każdej karcie – zaraz obok tradycyjnie tyrolskich małych kluseczek — spätzli, czy większych — knedli. Te ostatnie są dumą regionu. Robione inaczej niż w innych krajach, te proste kulki na bazie suchego chleba i dodatków takich jak Speck, ser czy szpinak, zachwycają smakiem i sycą od razu.
Fot. IDM Südtirol/Florian Andergassen
Ci, którzy przez cały posiłek nie mogą doczekać się deseru, również nie będą zawiedzeni. Na stół zawita lokalny specjał, czyli apfelstrudel, najczęściej z dodatkiem lodów waniliowych lub waniliowego sosu. Innym charakterystycznym smakołykiem jest Kaiserschmarrn, czyli rwany omlet z dodatkiem cukru pudru i dżemu żurawinowego. Dla chętnych nie zabraniknie tez tiramisu – przecież to w końcu Włochy.

Narty, sanki i renifery

Co robić w Południowym Tyrolu? Jeździć na nartach — to oczywiste! Ale niekoniecznie samodzielnie. W Południowym Tyrolu mogą wam towarzyszyć… czarownice.
Fot. 3 Zinnen Dolomites/Manuel Kottersteger
Trasa, której patronują przyjazne, bądź co bądź, wiedźmy nazywa to Seiser Alm Ronda. Bajkowy górski krajobraz uzupełniają iście bajeczne detale: figury czarownic i czarodziejów, którzy patronują poszczególnym odcinkom trasy. Świetna atrakcja dla dzieci – i nie tylko!

Będąc w regionie 3 Zinnen Dolomity zaznacie natomiast bardziej przyziemnych, co nie znaczy, że mniej ekscytujących aktywności. Co powiecie na renifery? Można je nakarmić lub wybrać się na przejażdżkę kuligiem – zupełnie jak Św. Mikołaj. Można też odwiedzić, stojąca obok, rodzinę gigantycznych bałwanów, które chętnie pozują do pamiątkowych zdjęć. Uwaga – dzieciaki nie będą chciały stamtąd odjeżdżać!
Fot. IDM Südtirol/Laurin Moser
A co, jeśli w wyprawie towarzyszy wam nieco naburmuszony nastolatek? Ten wiek ma swoje prawa. Rodzinną atmosferę zdecydowanie poprawi wypad do snowparku Carezza. Fanów deki czeka tam masa wrażeń i kilkanaście ciekawych przeszkód do pokonania i ćwiczenia trików.

Maluchy, które muszą się jeszcze nieco podszkolić w jeździe można zabrać do Kids Safety Park w Kronplatz. Ideą tamtejszego śnieżnego parku zabaw jest nauka bezpiecznej jazdy i poprawnego zachowania na stokach przez zabawę.

Genialną atrakcją dla całej rodziny będzie wyprawa na tor saneczkarski. Rosskopf to stok, przez który ciągnie się najdłuższa (10 km!), naturalna trasa saneczkarska nie tylko w Południowym Tyrolu, ale i w całych Włoszech. Jeśli chcecie podbić poziom adrenaliny, wybierzcie zjazd przy świetle księżyca.

Jak dojechać do Południowego Tyrolu?

Południowy Tyrol jest również w zasięgu podróży pociągiem z Monachium przez Innsbruck, Brenner, Bolzano/Bozen oraz z Wiednia przez Salzburg, Innsbruck, Brenner/Brennero i Bolzano.

Południowy Tyrol nie jest tak daleko, jak mogłoby się wydawać. Podróż samochodem z Warszawy zajmie około 15 godzin, a z Krakowa około 11.

Jeśli zamierzamy podróżować samolotem, najlepiej wybrać lotnisko położone najbliżej Południowego Tyrolu, czyli w Innsbrucku lub w Weronie. Opcją jest również lądowanie w Monachium, Wenecji, Treviso, Bergamo i Mediolanie.

Więcej informacji pod adresem: https://www.suedtirol.info/pl/informacje/dojazd

Artykuł powstał we współpracy z Südtirol.