Doszło do tego, że nastolatki zazdroszczą pierwszakom. Czy rządzący w ogóle myślą o młodzieży?!

Iza Orlicz
Czy i kiedy dzieci wrócą do szkół? To pytanie zadaje sobie wielu rodziców, którzy na co dzień widzą jak ograniczenia z powodu pandemii wpływają na kondycję psychiczną ich dzieci. "Ostatnio mój 8-letni syn szykował się rano do szkoły. Do kuchni weszła moja 16-letnia córka, która zaczynała lekcje zdalne o 9 i powiedziała ze łzami w oczach: 'Ale ci zazdroszczę'. Czy ktoś w ogóle myśli o tych dzieciach?”– pisze do nas pani Alicja.
Młodzież szuka namiastki normalności unsplash.com

Końca pandemii na razie nie widać, szczepienia idą bardzo wolno, o powrocie do szkół uczniów klas 4-8 i ponadpodstawowych na razie nikt z rządzących nie mówi. I wygląda też na to, że kompletnie nikt nie przejmuje się tym, jak ta izolacja wpływa na samopoczucie młodzieży.

Namiastka normalności


"Nie wiem, czy szukać pomocy psychologicznej dla córki. Czasem jest smutna, przygnębiona, ma wahania nastrojów. Ostatnio mój 8-letni syn szykował się rano do szkoły. Weszła do kuchni 16-letnia córka, która zaczynała lekcje zdalne o 9 i powiedziała ze łzami w oczach: "Ale ci zazdroszczę”.


Rozumiem ją, bo on ma już namiastkę normalności – musi wstać, ubrać się, zjeść śniadanie, a w szkole spotyka się z nauczycielką i rówieśnikami. Gdy wraca po powrocie ze szkoły jest podekscytowany, tyle ma do powiedzenia. A córka co ma opowiadać? Że siedziała 7 godzin przed ekranem komputera?” – opisuje w mailu do redakcji Mamadu pani Alicja.

Zresztą jak sama zaznacza i tak jej córka jest w lepszej sytuacji niż niektórzy jej znajomi, bo cała rodzina przeszła już covid i pozwala jej spotykać się z pojedynczymi koleżankami. Czasem umawiają się na spacer, czasem do biblioteki naukowej (gdzie funkcjonuje czytelnia), by wspólnie się uczyć.

"Moja córka mówi, że jest to dla niej namiastka szkoły. Wychodzi z domu, spotyka znajomych, czasem zjedzą jakieś jedzenie na wynos. Czuje przez chwilę, że znów jest normalnie. Ja rozumiem, że jest pandemia i znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, ale chyba nie powinniśmy żyć z dnia na dzień, nie myśląc w ogóle o tym, jak ta izolacja wpływa na nasze dzieci.

Jedna znajoma mi opowiadała, że jej nastoletnia córka często czuje się samotna, bo utraciła stały kontakt z ulubioną koleżanką, inna mówi, że jej syn z pogodnego, towarzyskiego 14-latka, który lubił kontakt z innymi, stał się odludkiem, spędzającym wolny czas przed ekranem komputera. Czy nikogo nie interesuje stan psychiczny tych dzieci?” – pyta pani Alicja.

Młodzież cierpi


Na ten temat w jednym z ostatnich wywiadów wypowiedział się psycholog i psychoterapeuta Wojciech Eichelberger. Uważa, że właśnie młodzież z powodu pandemii cierpi najbardziej.

"Pandemia pozbawiła młodych możliwości realizowania jednej z podstawowych potrzeb, czyli ruchu, który nie tylko sprzyja rozwojowi fizycznemu i mentalnemu młodego człowieka, ale pozwala też odreagować stres, napięcie, gniew, żal i inne negatywne uczucia, których w związku z pandemią doświadczają dużo więcej niż zwykle. (…).

W psychoterapii obowiązuje taka zasada: albo ekspresja, albo depresja. Młodzież, która jest najbardziej ekspresyjna i najbardziej potrzebuje tej ekspresji, teraz cierpi szczególnie” – powiedział w rozmowie z Faktem.pl Wojciech Eichelberger.

Już po pierwszym lockdownie badania pokazywały, że nastąpił wzrost stanów lękowych i depresyjnych u dzieci i młodzieży. Według badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę 33 proc. badanych (w wieku 13-17 lat) określiła swój dobrostan jako bardzo zły lub raczej zły. Doskwierała im przede wszystkim przymusowa izolacja, czyli brak możliwości kontaktu ze znajomymi (63%) i konieczność pozostania w domu (51%).

Dlaczego więc rządzący nie interesują się tym tematem, dlaczego nie ma pomysłu na to jak umożliwić dzieciom i młodzieży jak najszybszy i oczywiście bezpieczny (np. po jak najszybszym zaszczepieniu nauczycieli) powrót do szkoły?