"Utraciliśmy już odporność populacyjną". UNICEF alarmuje: zapomniane choroby wracają, znów są groźne
W naszym kraju spada liczba szczepionych dzieci, a to grozi powrotem chorób zakaźnych, szczególnie niebezpiecznych dla zdrowia i życia najmłodszych – alarmuje UNICEF Polska. Już teraz spadek poziomu wyszczepialności na odrę spowodował, że utraciliśmy tzw. odporność populacyjną. Czy za chwilę okaże się, że powrócą dawno zapomniane, a bardzo niebezpieczne choroby zakaźne, takie jak np. polio?
Zaraźliwe i niebezpieczne
"W ciągu ostatnich siedmiu lat liczba przypadków, w których rodzice zrezygnowali z zaszczepienia dzieci, zwiększyła się w Polsce dziewięciokrotnie i w 2019 roku wyniosła prawie 49 tysięcy! Powszechne szczepienia są gwarantem odporności populacyjnej – chronią nas przed zakażeniami i powrotem epidemii groźnych chorób (…).
Spadek liczby szczepień sprawił, że w Polsce utraciliśmy już odporność populacyjną na odrę. Nazywana niegdyś "zabójcą dzieci”, odra jest bardzo zaraźliwa i niebezpieczna szczególnie dla najmłodszych. Nie ma na nią skutecznego leku" – czytamy w piśmie UNICEF Polska.
Największy spadek ma miejsce w przypadku szczepień przeciwko odrze, śwince i różyczce - z 98 proc. w 2010 roku do 93 proc w roku 2018. Wielu specjalistów obawia się, że w przypadku braku zdecydowanych działań w tej kwestii, niebawem utracimy odporność populacyjną nie tylko na odrę, ale także na wiele innych chorób zakaźnych takich jak: świnka, różyczka, ale też polio (choroba Heinego-Medina), gruźlica, krztusiec, o których zdążyliśmy już w Polsce prawie zapomnieć.
Zapomniane, nadal niebezpieczne
O tym, jak zapomniana choroba może znów powrócić, łatwo przekonać się właśnie na przykładzie odry. Według danych Państwowego Zakładu Higieny przed wprowadzeniem w Polsce powszechnych szczepień przeciw odrze (w 1975 r.), chorowały na nią, często ciężko, prawie wszystkie dzieci.
Liczba rejestrowanych zachorowań kształtowała się w granicach 70-130 tys., a w latach epidemicznych nawet do 200 tys. W wyniku epidemii umierało 200-300 dzieci rocznie, a tysiące (ok. 1/3 z nich) miało ciężkie powikłania wymagające długotrwałej hospitalizacji.
Podobnie było w przypadku krztuścia (kokluszu), którego najbardziej charakterystycznym objawem jest napadowy kaszel. W Polsce w latach 50-tych XX wieku w ciągu jednego roku na krztusiec umierało nawet ponad 1300 dzieci.
- Była to śmiertelność związana właśnie z młodym wiekiem, bo krztusiec jest najbardziej groźny dla najmłodszych. Dziesięć lat po wprowadzeniu szczepień mieliśmy jeszcze większe pod względem liczby przypadków epidemie tej choroby. Wtedy w Polsce rozpoznawano 60 tys. przypadków rocznie, ale śmiertelność wynosiła już tylko sto kilkadziesiąt, czyli jeżeli najmłodsze dzieci są zaszczepione, to nie umierają. Dlatego tak ważne jest wczesne rozpoczęcie szczepienia – wyjaśniał w jednym z wywiadów prof. Leszek Szenborn z wrocławskiej Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych.
Straszenie nie pomaga
Czy rząd może w jakikolwiek sposób zapobiec spadkowi liczby szczepień wśród dzieci? Oczywiście jest możliwość nałożenia na rodziców uchylających się od obowiązku szczepienia swoich dzieci kary pieniężnej albo nawet grzywny (do 10 tys. zł). Mogą też oni zostać poddani kontroli ze strony sądu opiekuńczego. Rzadko jednak właściwe organy wykonawcze stosują tego typu rozwiązania.
Nie przyniosło też rezultatu przyznawanie dodatkowych punktów za szczepienia lub obowiązku pokazania karty szczepień w przypadku starania się o miejsce w żłobku lub przedszkolu. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej w przypadku szkół, bo tu konieczna byłaby zmiana konstytucji – nie można odmówić dziecku edukacji, bo istnieje obowiązek szkolny.
Chyba najskuteczniej byłoby postąpić tak, jak proponuje UNICEF, czyli zapewnić jak najbardziej szeroki dostęp do wiarygodnych informacji na temat szczepionek i podjąć prawdziwą walkę z "fake newsami”.
Może cię zainteresować także: Rodzicu, to musisz wiedzieć! Zobacz, co się zmieniło w programie szczepień na 2021 rok