Sprawdziłam, po co dziewczyny nakładają sobie keczup na włosy. Zrobiłam to i oniemiałam

Agnieszka Miastowska
Wypróbowałaś już wszystkie kosmetyki ze swojej łazienki, a twoim włosom nadal brak blasku i odżywienia? Może w takim razie powinnaś zajrzeć do lodówki? Ja tak zrobiłam i znalazłam tam keczup, który według internetowych źródeł może zadziałać jak najlepsza fryzjerska odżywka. Efekty keczupowego eksperymentu przerosły moje oczekiwania – sprawdź, czy warto spróbować tego dziwnego zabiegu.
Ketchupowanie włosów sprawdziło się doskonale Archiwum prywatne

Olejowanie, laminowanie i keczupowanie włosów

Muszę przyznać, że na pomysł keczupowania włosów nie wpadłam sama. Naprawdę trzeba wykazać się kreatywnością, odwagą lub wiedzą, żeby połączyć ten produkt z włosową pielęgnacją. Trafiłam na ten pomysł na jednym z włosowych forów.

Ewa jedna z włosomaniaczek, postanowiła użyć keczupu jako podstawy odżywczej maski do włosów. Ktoś, kto nie ma pojęcia o włosowych nowinkach pielęgnacyjnych, mógłby popukać się w głowę, ale pomysł dziewczyny wcale nie jest tak innowacyjny, jakby się mogło wydawać.


Olejowanie i laminacja to także sposoby, które nie mają nic wspólnego z gotowymi odżywkami czy szamponami, a jednak ich działanie jest znane od dawna.

Laminowanie polega na zabezpieczeniu pasm przed uszkodzeniami, wygładzeniu ich powierzchni, nadania im objętości i blasku. Świetnie sprawdza się do tego żelatyna zwierzęca, która jest składnikiem galaretek czy kisielów. Dbanie o włosy przy pomocy produktów spożywczych nie jest więc zupełną nowością. Jednak jest nią keczup.

Pytam Ewę, skąd pomysł na to, żeby do odżywienia włosów użyć keczupu.
Screen Facebook
– Wiele osób myśli, że aby zadbać o włosy, trzeba kupować drogie kosmetyki i wydawać majątek na fryzjera, nie każdego na to stać. Na szczęście nie jest to prawda i wystarczy zajrzeć do kuchni, aby znaleźć pełno rzeczy, które na włosach zdziałają cuda. Tak właśnie było z ketchupem. Otworzyłam lodówkę i wpadł mi w oko, przeczytałam skład i pozytywnie zaskoczona postanowiłam go nałożyć na włosy — tłumaczy włosomaniaczka.

Efekty na włosach Ewy naprawdę mnie przekonały, ale zanim sama sprawdziłam ten pomysł, chciałam wiedzieć coś więcej na temat sposobu działania specyfiku. Dlaczego produkt, który wylewamy na kanapki, ma działać niczym najlepsze włosowe serum?

Metoda zbyt kontrowersyjna dla fryzjerów?


Szukałam pomocy fryzjerów, ale ci podchodzili do domowego sposobu bardzo sceptycznie, żeby nie powiedzieć, że "patrzyli na mnie jak na wariatkę". Nie zadali sobie nawet trudu analizy składu keczupu pod kątem działania na włosy. Keczup okazał się zbyt wielką kontrowersją.
Facebook
Postanowiłam zaufać więc Ewie, której post zebrał tysiące lajków i same pozytywne komentarze od dziewczyn, które spróbowały jej sposobu.

– Zabieg zdecydowanie działa, potwierdzić to może wiele grupowiczek, które idąc moim przykładem postanowiły go wypróbować. Dzieje się tak, ponieważ ketchup ma niskie pH, zatem domyka łuski włosów, nadając im blask i sypkość. Ponadto zawiera wiele humektantow i innych substancji odżywczych dla włosów – tłumaczyła.

Dlaczego keczup działa na włosy?

Dziewczyna przeprowadziła nawet analizę składu, z której wynikało, że produkt jest w pełni bezpieczny. Koncentrat pomidorowy jest pełny witamin, a woda i cukier w nim zawarte są właśnie naturalnymi humektantami.
Facebook
Dodatkowo ocet spirytusowy właśnie dzięki niskiemu pH domyka wspomniane łuski włosów, zapewniając im blask i efekt sypkości. Skrobia kukurydziana z kolei jest częstym składnikiem odżywek nawilżających, a przyprawy i aromaty nie są szkodliwe dla włosów.

To mnie przekonało i postanowiłam spróbować keczupowania na własnych włosach, na których punkcie mam małą obsesję, więc tłumaczenie Ewy musiało być naprawdę wiarygodne.

Keczupowy eksperyment


Tak jak radziła, wymieszałam łyżkę pikantnego keczupu z łyżką maski do włosów. Dziewczyna radziła wybrać proteinową, ale ja pod ręką miałam akurat Keratin Complex z Hebe.
To maska, której litr kosztuje tylko 16 zł i która przy samodzielnym stosowaniu nie sprawdziła się u mnie wcale. Eksperyment miał więc pokazać prawdziwe działanie keczupu na włosach.

Włosy umyłam mocnym, ziołowym szamponem, by jak najdokładniej je oczyścić. Potem wycisnęłam lekko z wody i na długość nałożyłam mieszankę keczupu i maski. Zapach, który rozchodził się w łazience, sprawił, że miałam wielką ochotę na frytki. Poza tym za bardzo mi nie przeszkadzał.

Po tym, jak dokładnie wmasowałam we włosy miksturę, przeczesałam je (nadal na mokro) dużą, plastikową szczotką, by równomiernie rozprowadzić wszystko na włosach. Do czesania wymodelowanych zastosowałam szczotkę z dzika.
Archiwum Prywatne
Na koniec owinęłam głowę folią aluminiową i założyłam czapkę, by włosy pod wpływem ciepła otworzyły łuski i dokładnie wchłonęły miksturę.

Po pół godziny zmyłam wszystko letnią wodą. Ku mojej uldze włosy nadal miały swój pierwotny kolor (istnieje ryzyko, że keczup może lekko zafarbować blond włosy) i były śliskie w dotyku.

Po suszeniu i modelowaniu specjalnie nie nałożyłam nawilżającego olejku, który jest częścią mojej pielęgnacyjnej rutyny – chciałam mieć pewność co do działania keczupu. I wiecie co?

Efekty keczupowania

Włosy okazały się gładkie, lekko lśniące (co i tak jest dużym sukcesem, mam rozjaśnione i suche kosmyki), a przede wszystkim sypkie! Zapach keczupu zniknął całkowicie, pozostała gładkość i elastyczność.
Fot. archiwum prywatne
Zabieg jest więc banalnie prosty i tani – butelka najtańszego keczupu to koszt około 2 zł, poza tym wystarczy wasza codzienna odżywka czy maska.

Na wykonanie keczupowania włosów potrzebujecie około 30 minut, jednak większość czasu to po prostu czekanie na efekt, to więc idealny zabieg do wykonania na home office. Odejdziecie od komputera tylko na czas mycia i aplikacji mikstury.

Zabieg keczupowania nie musi sprawdzić się na wszelkich rodzajach włosów i to w połączeniu z każdą maską czy odżywką. Warto przetestować różne rodzaje kosmetyków, które wymieszacie z keczupem.

Mimo braku opinii fryzjera, mnie ten zabieg zdecydowanie przekonał i chętnie wykonam go jeszcze nie raz, tak jak wiele innych włosomaniaczek. Autorka podkreśla, że wraca do zabiegu raz na dwa tygodnie i efekt jeszcze nigdy jej nie zawiódł. Same zdecydujcie, czy warto się odważyć!
Fot. archiwum prywatne